renia7474 pisze:Nie mam na nic sily, nic mnie nie cieszy, boje sie kazdego dnia -maz na mnie krzyczy, bo dostal telefon ze szpitala w sprawie eutanazji -o ktora dzwonilam. Ja nie daje rady, chyba sie poddalam.
Tak... Renatko - najwyraźniej Twoja depresja to nie jest przeszłość, tylko jak najbardziej teraźniejszość i to wołająca wielkim głosem o pomoc, szybka pomoc. Przepraszam, że niejako stawiam Ci przez net diagnozę i to nie będąc lekarzem. Ale to nie tak... diagnozę postawił Ci lekarz, ja tylko po Twoich słowach tu na forum widzę wyraźnie, że masz z tym problem [wiesz ja mam chrzestna chora na silną depresję, niestety znam to świństwo aż za dobrze].
To nie sm jest Twoim problemem, - Twoje zachowanie jest wołaniem o pomoc osoby w silnej depresji. Reniu depresja to poważna choroba, nie leczona może się skończyć źle i to bardzo źle. Potrzebujesz pomocy psychiatry.
Jak wygląda opieka nad Tobą z uwagi na depresję? Bo coś mi tu się nie podoba... czy jesteś pod kontrolą? Co na tę aktualną sytuację mówi Twój lekarz prowadzący?
Pamiętaj o jednym i powtarzaj to sobie jak mantrę: depresja mija, nie będzie trwać wiecznie, kiedyś znów ucieszy Cie widok za oknem. Nawet jak czujesz, że wpadasz w wielki czarny dół, to pamiętaj, że to przejściowe - wyjdziesz z niego, chociaż dzisiaj w to nie wierzysz. Pamiętaj Reniu: to przejściowe!!!
Trzymaj się ciepło i nie poddawaj!!!
PS. nie chcę Ci prawić kazań, ale Twój tel w sprawie eutanazji to cios poniżej pasa dla Twoich bliskich. Teraz tego nie rozumiesz [to efekt choroby], proszę uwierz mi na słowo - to co teraz czujesz jest przejściowe - musisz się leczyć.