Podziel się Doświadczeniem

Indywidualne początki choroby chorych na SM

Moderator: Beata:)

rotten75
Posty: 90
Rejestracja: 2008-07-19, 16:48
Lokalizacja: częstochowa

Postautor: rotten75 » 2010-05-31, 20:52

proszę was! żyjcie tak jak przed chorobą. dotyczy tych którzy jeszcze tak mogą żyć. :-)
Szczęśliwi, którzy potrafią śmiać się z siebie, albowiem nigdy nie przestaną mieć powodów do radości. :-))))

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2010-06-01, 07:17

rotten, bardzo trudna do spełnienia Twoja prośba,
nawet nie wiesz jak bym chciała
tak żyć choć ....przez chwilę? :-) pozdrawiam
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2010-06-01, 12:34

Rotten, fajnie piszesz, ale chyba nie bardzo wiesz, o co prosisz.kazde z nas chciałoby żyć , tak , jak kidyś CHODZIć NORMALNIE,ale po ponad 20 latach chorowania jest to ciut niewykonalne!! :roll: Poza tym to się żyje (na ile to możliwe)pełnią życia. :-P
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2010-06-01, 12:58

Myszona pisze:Poza tym to się żyje (na ile to możliwe)pełnią życia.


tak jest u większości z Nas
i nazywamy to -życiem :roll:
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

rotten75
Posty: 90
Rejestracja: 2008-07-19, 16:48
Lokalizacja: częstochowa

Postautor: rotten75 » 2010-06-02, 14:56

większości!! a reszta niech żyje jak przed chorobą nie myśli o niej tyle nic nie zrobimy myśląc o niej cały czas tylko się w ten sposób dobijamy. wiem o tym z własnego doświadczenia. co ma być to będzie i my nie mamy nic do powiedzenia. pozdrawiam :-)
Szczęśliwi, którzy potrafią śmiać się z siebie, albowiem nigdy nie przestaną mieć powodów do radości. :-))))

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2010-06-02, 15:37

Tak racja, tylko co jak nie pozwala nie myśleć?
Codzienny ból, niemoc, bezrazność,
gdyby udało się nie myśleć , to mogło być nawet fajnie :-|
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2010-06-02, 16:55

I tu się z Tobą Rotten zgadzam.Staram się nie myśleć, a rac zej szybko zapominać o życiowym dyskomforcie, jaki zafundowała mi ta choroba :->
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

LV
Posty: 19
Rejestracja: 2010-06-06, 22:40
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: LV » 2010-06-09, 15:52

o rany, tak sobie czytam to forum i analizuję swój własny przypadek...
u mnie(tak ja uważam) zaczęło się jakieś 5 lat temu. Miałam wtedy takie uczucie wiotkich nóg, jakbym nie mogła spiąć do konca mięśni( nadmienię, że wtedy trenowałam wyczynowo, więc od razu wydało mi się to dziwne,ale generalnie nic z tym nie zrobiłam)
2,5 r temu miałam silne drętwienia kończyn głównie lewej reki i lewej nogi,zwalałam to na zaprzestanie trenowania z kolei. w tym roku miałam potężne zawroty głowy, takie do braku możliwości stania choćby przez moment z oczopląsem i wymiotami. Zawroty ustąpiły po kilku dniach na oddziale laryngologii i traktowania lignokainą,ale przez następny miesiąc miałam takie bujanie w głowie, lekki oczopląs. Później-jakieś półtora miesiąca poźniej,żeby nie było mi za nudno- doszły kolejne sprawy: opadająca stopa, to samo uczucie wiotczenia,ale tylko jednej nogi i problemy z mówieniem,tzn mam czasem tak, że nie mogę podnieść jęzora do góry, przykleja mi się tam na dole i mówię niewyraźnie. I w sumie noga już mniej dokucza, b rzadko w sumie, język jak to język. Ja mam wrażenie, że z tym mówieniem to mi jest gorzej przy zmianach pozycji ciała(np. długo siedzę i wstaję-mam pracę siedząco-chodzącą) i jak schylam się(ale też nie zawsze) i czasem jeszcze nie zacznę jak ja to mówię "faflunić" a już czuję, że zaraz będę( mam wtedy taki prąd idący z głowy do nóg i języka,wtedy już wiem, że jak będę chciała coś powiedzieć to "zafaflunię"
na początku byłam strasznie zła, że to wszystko trwało tak długo i tak naprawdę musiałam sama pójść po skierowanie i na własną rękę zrobić rezonans(w sumie od tego, że zrobiłam Mr na własną rękę zaczęła się moja historia z SM).Nie wiem jak to wygląda u was,ale ja w opisie MR mam napisane 'liczne zmiany o charakterze demielinizacyjnym" z czego największa 11 mm, nie mam pojęcia czy to dużo. Teraz mam tylko żal o to, że w tym roku trwało to tak strasznie długo,ale cieszę się niezmiernie, że nie byłam diagnozowana te 5 czy 2 lata temu,żyłam sobie szczęśliwie i nieświadoma wszystkiego mogłam normalnie funkcjonować. Teraz jestem już mądrzejsza o parę doświadczeń, choć i tak ciężko mi się pogodzić z losem jaki mi się trafił, cieszę się z tak prostych rzeczy, że zafafluniłam w ciągu dnia 4 razy a nie 5.
Mam też nadzieję dostać się wreszcie na studia medyczne i zmienić cokolwiek, żeby ludzie nie musieli trafiać na takich lekarzy na jakich ja trafiałam parokrotnie.No i spelnią się wtedy moje marzenia... Mam dopiero 20 lat i całe życie przed sobą, więc chyba nie mogę się poddać, no nie?
Pozdrawiam wszystkich i życzę czujnych lekarzy na waszej drodze!

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2010-06-09, 15:57

To ja się przywitam, a co :-D
Witaj LV, na forum ;-)
Obrazek

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2010-06-09, 16:09

LV pisze:więc chyba nie mogę się poddać, no nie?


Wiadomo, że nie wolno się poddawać LV, .Jesteś jeszcze bardzo młodziutka i dokładnie wszystko jeszcze przed Tobą.Studiuj i korzystaj z życia :-)
Obrazek

LV
Posty: 19
Rejestracja: 2010-06-06, 22:40
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: LV » 2010-06-09, 21:24

staram się jak mogę,ale to dla mnie zbyt nowa sytuacja, żeby iść przez życie w takim tempie jak szłam. diagnozę na papierku mam od tygodnia,zdawałam sobie z niej sprawę już w marcu,a takie "prawdziwne" problemy od lutego,także "świeża sprawa"

i to że jestem taka młoda chyba strasznie mnie przytłacza.
z jednej strony stety, bo zdaję sobie sprawę i mam szansę na świadome przeżycie tego co mi dane jak najlepiej tylko potrafię.
a z drugiej niestety, bo nawet nie zdążyłam się usamodzielnić, założyć rodziny itd, a przez te wszystkie sensacje wiele moich planów troszkę podupadło i boję się, że nie podołam w pewnych sprawach... generalnie się boję, bo póki co traktuję moje dziury w mózgu( tak pieszczotliwie nazywam sm) jak wyrok w zawieszeniu: wiem, że coś mnie trafi, tylko nie wiem kiedy i co.
ale wiem, że będzie dobrze, teraz jest, więc już niech proszę nie będzie gorzej:)

nati_1978
Posty: 2484
Rejestracja: 2009-03-12, 19:59
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: nati_1978 » 2010-06-09, 21:50

Miło mi Cię poznać!!
Nadzieja umiera ostatnia ...

martyna
Posty: 2661
Rejestracja: 2010-03-04, 14:33
Lokalizacja: Białystok
Kontaktowanie:

Postautor: martyna » 2010-06-09, 22:03

Witaj LV....
Miałam dokładnie tyle samo lat, gdy postawiono mi diagnozę (mimo wcześniejszych objawów)....pewnie, że nie możesz się poddać :-)
Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi i tego nauczyć się najtrudniej...

David
Posty: 6732
Rejestracja: 2009-07-16, 19:29
Lokalizacja: Śląsk :-)

Postautor: David » 2010-06-09, 22:12

Witaj LV :-)

Awatar użytkownika
ŚpiącaKrólowa
Posty: 496
Rejestracja: 2009-04-18, 18:04
Lokalizacja: Nibylandia

Postautor: ŚpiącaKrólowa » 2010-06-10, 09:55

hej ;-)
w ludziach denerwuje mnie tandeta emocjonalna .


Wróć do „Początki choroby”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 261 gości