Mój początek
Moderator: Beata:)
Mój początek
Witam,
u mnie poczatki choroby do rozpoznania byly baaaaaardzo dlugie.
Poczatkowo zdretwialo mi cale cialo, co doprowadzalo do szalu.. do tego mialam uczucie przeplywajacego pradu od kregoslupa do stop przy pochylaniu glowy do przodu...wiec udalam sie do lekarza rodzinnego..ten przepisal mi serie zastrzykow witaminowych..oczywiscie nie przeszlo...wiec lekarka wyslala mnie na przeswietlenie szyi i jak sie okazalo jakies tam kregi mialam poprzestawiane...skonczylo sie na rehabilitacji, masazach itp co prawda na jakis czas objawy mijaly, ale tylko na krotki okres
trwalo to dokladnie rok.
po czym dostalam w koncu skierowanie do neurologa..ten jak opowiedziaalam wszystko wyslal mnie na natychmiastowy rezonans z podejrzeniem sm....to byl ten cios...
majac juz wynik rezonansu,a czekajac na ponowna wizyte wyczytalam juz na necie ze to napewno sm(choc nadzieja zawsze zostaje)....ale neurolog tylko potwierdzil.
Pozniej juz poszlo szybko....szpital, punkcja, potencjaly...wszystko potwierdzilo ze to napewno sm. W szpitalu chwilowe zalamanie po punkcji...pozniej chwilowa deprecha w domu...a teraz juz sie z tym oswoilam...
ogolnie rzutow jako takich juz nie mam, moze jeden w zeszlym roku gdzie mialam zachwiania rownowagi, tzn znosilo mnie na prawa strone;/ ale weekend w szpitalu i solumedrol i wszystko minelo.
teraz biore betaferon i jako tako leci do przodu:)
choc przyznam sie ze nie ma dnia gdzie bym nie myslala o chorobie...
taka oto moja krotka historia z sm
pozdrawiam
u mnie poczatki choroby do rozpoznania byly baaaaaardzo dlugie.
Poczatkowo zdretwialo mi cale cialo, co doprowadzalo do szalu.. do tego mialam uczucie przeplywajacego pradu od kregoslupa do stop przy pochylaniu glowy do przodu...wiec udalam sie do lekarza rodzinnego..ten przepisal mi serie zastrzykow witaminowych..oczywiscie nie przeszlo...wiec lekarka wyslala mnie na przeswietlenie szyi i jak sie okazalo jakies tam kregi mialam poprzestawiane...skonczylo sie na rehabilitacji, masazach itp co prawda na jakis czas objawy mijaly, ale tylko na krotki okres
trwalo to dokladnie rok.
po czym dostalam w koncu skierowanie do neurologa..ten jak opowiedziaalam wszystko wyslal mnie na natychmiastowy rezonans z podejrzeniem sm....to byl ten cios...
majac juz wynik rezonansu,a czekajac na ponowna wizyte wyczytalam juz na necie ze to napewno sm(choc nadzieja zawsze zostaje)....ale neurolog tylko potwierdzil.
Pozniej juz poszlo szybko....szpital, punkcja, potencjaly...wszystko potwierdzilo ze to napewno sm. W szpitalu chwilowe zalamanie po punkcji...pozniej chwilowa deprecha w domu...a teraz juz sie z tym oswoilam...
ogolnie rzutow jako takich juz nie mam, moze jeden w zeszlym roku gdzie mialam zachwiania rownowagi, tzn znosilo mnie na prawa strone;/ ale weekend w szpitalu i solumedrol i wszystko minelo.
teraz biore betaferon i jako tako leci do przodu:)
choc przyznam sie ze nie ma dnia gdzie bym nie myslala o chorobie...
taka oto moja krotka historia z sm
pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Kaska88, łącznie zmieniany 1 raz.
- zosiasamosia
- Posty: 5081
- Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
- Lokalizacja: Całkiem fajna ;)
cześć! jak przeczytałem Twój post Kaśka88 to jakbym wspominał to co mnie się wydarzyło 12 lat temu .... Już trochę czasu minęło a pamiętam te pierwsze tygodnie po diagnozie SM bardzo dobrze... pierwszy rezonans, szpital, punkacja, solumedrol ... no ale potem to życie dopiero mi przyspieszyło
Mam żonę, dwie córki i od czasu do czasu zdrętwiałe dłonie,skaczące oko i zachwiania równowagi zarówno fizycznej jak i psychicznej . Można by powiedzieć, że jest OK.
To sobie zresztą powtarzam od początku a żona mnie w tym niesamowicie wspiera.
Przerobiłem 3 letnią kurację interferonem i po tym okresie czułem się jak wrak i przestałem sobie robić te zastrzyki. Teraz od ponad 5 lat jestem po prostu na diecie i chodzę na akumpunkturę. Powiem tak, że na mnie to działa pozytywnie. W ogóle wg mnie powodem SM jest nasza psychika. Co kompletnie jest lekceważone przez neurologów. Niesamowite jest to, że jedynie wprowadzając się w stan alfa prostą medytacją, jestem w stanie się tak rozluźnić, że na parę minut objawy SM kompletnie ustępują. Szkoda, że tylko na parę minut... no ale daje mi to do myślenia.
Życzę powodzenia i grunt to OPTYMIZM
Mam żonę, dwie córki i od czasu do czasu zdrętwiałe dłonie,skaczące oko i zachwiania równowagi zarówno fizycznej jak i psychicznej . Można by powiedzieć, że jest OK.
To sobie zresztą powtarzam od początku a żona mnie w tym niesamowicie wspiera.
Przerobiłem 3 letnią kurację interferonem i po tym okresie czułem się jak wrak i przestałem sobie robić te zastrzyki. Teraz od ponad 5 lat jestem po prostu na diecie i chodzę na akumpunkturę. Powiem tak, że na mnie to działa pozytywnie. W ogóle wg mnie powodem SM jest nasza psychika. Co kompletnie jest lekceważone przez neurologów. Niesamowite jest to, że jedynie wprowadzając się w stan alfa prostą medytacją, jestem w stanie się tak rozluźnić, że na parę minut objawy SM kompletnie ustępują. Szkoda, że tylko na parę minut... no ale daje mi to do myślenia.
Życzę powodzenia i grunt to OPTYMIZM
zosiasamosia, ale nawet jak jest ok, tzn bez rzutow...to i tak to siedzi w glowie dzien w dzien..i mysl czy jutro tez bedzie ok ;/ i chyba ten interferon mnie jako tako trzyma
piotrdg27, to juz nie masz interferonu?sam nie chciałes? mi w psychice chyba to pomaga...bo wmawiam chyba sobie ze robie te zastrzyki i nie bedzie przez to rzutow...
co wiem ze jestem w bledzie, no ale w cos trzeba wierzyc
Pozdrawiam
piotrdg27, to juz nie masz interferonu?sam nie chciałes? mi w psychice chyba to pomaga...bo wmawiam chyba sobie ze robie te zastrzyki i nie bedzie przez to rzutow...
co wiem ze jestem w bledzie, no ale w cos trzeba wierzyc
Pozdrawiam
tak. odstawiłem to sam. Źle się już czułem. Wszystko mnie bolało i bardzo byłem rozbity. Poza tym strasznie byłem zmierzły Teraz też mi się zdarza ale staram się nad tym panować. (przynajmniej tak mi się wydaje
A co do wiary to zgadzam się z Tobą. Trzeba sobie coś takiego znaleźć i mocno się tego trzymać. To chyba pomaga najbardziej !
A co do wiary to zgadzam się z Tobą. Trzeba sobie coś takiego znaleźć i mocno się tego trzymać. To chyba pomaga najbardziej !
Tak na serio to myślę, że interferonu mi pomógł i wyhamował to paskustwo.
Szkoda, że miał na mnie taki wpływ po prawie dwóch latach brania.
Sam już nie wiem, czy to aby nie moja w tym zasługa.... Raczej nie ograniczałem się w imprezowaniu i we wszystkim co jest z tym związane....
Pozdrawiam i wmawiaj sobie ile się da, że z tego wyjdziesz !
Szkoda, że miał na mnie taki wpływ po prawie dwóch latach brania.
Sam już nie wiem, czy to aby nie moja w tym zasługa.... Raczej nie ograniczałem się w imprezowaniu i we wszystkim co jest z tym związane....
Pozdrawiam i wmawiaj sobie ile się da, że z tego wyjdziesz !
-
- Posty: 389
- Rejestracja: 2011-07-28, 11:26
- Lokalizacja: Warszawa
Piotrdg27 napisał:"A co do wiary to zgadzam się z Tobą. Trzeba sobie coś takiego znaleźć i mocno się tego trzymać. To chyba pomaga najbardziej !"
jak zaczęłam brać 4 lata temu gilenię pogarszało mi się ale ja caly czas wierzyłam, że to tylko 2 lata pewnie mam placebo. Po dwóch latach będzie lepiej. W dniu kiegy dowiedziałam się, że jednak przez te dwa lata brałam lek i to w dobrej dawce świat się zawalił. Do tej pory testuję gilenię a juz jeżdżę na wózku, mam kłopoty zubieraniem się, kapaniem, malowaniem, przekręceniem na łózku... Moje marzenia runęły. Innym podobno lek pomaga a mi nie. Mocno trzymałam się wiary w to, że będzie lepiej i bardzo dostałam po głowie za ta wiarę najwną.
jak zaczęłam brać 4 lata temu gilenię pogarszało mi się ale ja caly czas wierzyłam, że to tylko 2 lata pewnie mam placebo. Po dwóch latach będzie lepiej. W dniu kiegy dowiedziałam się, że jednak przez te dwa lata brałam lek i to w dobrej dawce świat się zawalił. Do tej pory testuję gilenię a juz jeżdżę na wózku, mam kłopoty zubieraniem się, kapaniem, malowaniem, przekręceniem na łózku... Moje marzenia runęły. Innym podobno lek pomaga a mi nie. Mocno trzymałam się wiary w to, że będzie lepiej i bardzo dostałam po głowie za ta wiarę najwną.
Kaska88 - w miarę możliwość sprawdź sobie drożność żył szyjnych ( w Warszawie w Medicover lub w Katowicach w Euromedic ).
Ja baaardzo to polecam - sam jestem 2 lata po zabiegu i czuję się bardzo dobrze.
Osobiście byłoby mi szkoda kłuć się interferonem dającym złudną nadzieję na spowolnienie postępu choroby i zrezygnować z prostego , często jednorazowego zabiegu poprawiającego działanie mózgu.
Piszę złudną dlatego że są wyniki badań pokazujące że długofalowo interferon nie spowalnia postępu choroby ( jedynie zmniejsza liczbę rzutów ).
W sieci można znaleźć mnóstwo informacji na temat zabiegów CCSVI - wg. mnie warto zainteresować się tematem.
Teoria związku zaburzeń żylnych z SM nie jest jeszcze udowodniona - ale tak samo jest z teorią autoimmunologiczną na której bazują interferony.
Ja baaardzo to polecam - sam jestem 2 lata po zabiegu i czuję się bardzo dobrze.
Osobiście byłoby mi szkoda kłuć się interferonem dającym złudną nadzieję na spowolnienie postępu choroby i zrezygnować z prostego , często jednorazowego zabiegu poprawiającego działanie mózgu.
Piszę złudną dlatego że są wyniki badań pokazujące że długofalowo interferon nie spowalnia postępu choroby ( jedynie zmniejsza liczbę rzutów ).
W sieci można znaleźć mnóstwo informacji na temat zabiegów CCSVI - wg. mnie warto zainteresować się tematem.
Teoria związku zaburzeń żylnych z SM nie jest jeszcze udowodniona - ale tak samo jest z teorią autoimmunologiczną na której bazują interferony.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości