Proszę o rady!POGORSZENIE STANU PSYCHICZNEGO

Indywidualny przebieg SM

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-08-09, 17:21

TEHEIR... ja też odrzucałam pomoc przyjaciół, nie chciałam się z nimi widywać, próbowałam okłamywać, że wszystko jest ok itp ale niestety oni nie dali za wygraną bo jak zawsze słyszałam znamy cię od dziś więc nie ściemniaj... często było tak, że przyjeżdżały koleżanki do mnie, a ja miałam je totalnie gdzieś, zero zainteresowania, a one siadały wygodnie obok mnie i milczały. Tak siedziałyśmy jakiś czas. I zawsze się złamałam i zaczęłam rozmawiać...
Co do tableteczek typu poprawiacze nastroju...
Tak, dostałam od mojego neurologa po wizycie... I nie uważam aby mi pomogły ;/ byłam ogłupiona po nich, niby wstawałam i coś tam robiłam ale to wszystko było takie bezwiedne... przytyłam po miesiącu brania tych cudownych leków 4 kg... mi nie pomogły wizyty u psychologa i psychotropy również nic nie dały ;/ i ciągle nie mogę się uporać, raz jest gorzej, a drugi raz zwyczajnie (bo, że lepiej napisać nie mogę)...
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...

teheir
Posty: 22
Rejestracja: 2011-07-12, 21:14
Lokalizacja: Kraków

Postautor: teheir » 2011-08-09, 21:19

malina masz lepszych przyjaciół, moi po pewnym czasie nie odzywania się z mojej strony też olali ...
I wiesz, mam też taką obawę przed antydepresantami, nie cierpię ogłupienia, nie cierpię niczego, co sztucznie pozbawia mnie kontroli nad sobą.

elka
Posty: 170
Rejestracja: 2010-08-18, 19:15
Lokalizacja: Polska

Postautor: elka » 2011-08-10, 08:18

Obserwowałam kiedyś młodą, fajną dziewczynę - chorą ( NIE sm ). Była miła do obcych ludzi, ale strasznie wredna dla najbliższych. Był to zapewne jej sposób na radzenie sobie z sytuacją. Z sytuacją, która przeciez i dla najbliższych tez nie jest łatwa. Postanowiłam taka nie być.
Traktuję dobrze moich najbliższych i co ważne - wymagam dobrego traktowania. Wyrabiam w sobie asertywność i brak poczucia winy, że czegoś nie mogę. Miałam straszną deprechę w 2009 r., ale powolutku, bez leków i psychologów, wyszłam z niej. Moje nadwątlone relacje z mężem udało mi się naprawić - jesteśmy znów przyjaciółmi ( dużo rozmów, choćby o bzdetach ). Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół - wiem, że to wartość nie do przecenienia.
W sumie to trzeba mieć dobre zdanie o sobie i nie bać się go forsować. Bo tak, jak my postrzegamy siebie, tak będą nas postrzegać inni.


Wróć do „Przebieg choroby”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości