Dopadły mnie po raz któryś problemy z zaciskaniem szczęk. Miałam dwa epizody "zapalenia zawiasów szczęki" (przepraszam za laicki język), ułamałam podstawę korony, teraz myślałam, że coś nie tak z którymś z zębów, ale wyszło (oględziny, opukiwanie, rtg), że to "po prostu" uraz od zaciskania zębów.
Szyna do spania na zęby się robi, we wtorek będzie...
Nie łączyłam tego nigdy z SM (zwłaszcza że nie wiedziałam, że toto mam
, ale może...? W sumie też jakiś ścisk mięśni, spazm?
Do tej pory składałam to na karb stresu, teraz też by pasowało (ale SM też stresu nie lubi). Ale może to nie tak. Po tym, jak wczoraj wyszło, że to znowu moje szczękościski, a na szynę muszę poczekać, spróbowałam zmienić przecibólowce NLPZ na coś rozluźniającego i na noc wzięłam hydroksyzynę (mam na wypadek niespania po Avonexie). I rzeczywiście noc była bardziej znośna od dwu poprzednich.
A, jeszcze kilka dni temu miałam dwa razy napiętą lewą część szyi/karku, tak jak przy złym spaniu. Teraz w temacie szczękowym to ta sama strona.
SM może powodować szczękościski?
Macie jakieś sposoby, jak sobie z tym radzić?