Nastroje psychiczne

Indywidualny przebieg SM

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2008-10-16, 15:19

Sama już nie wiem, boli mnie jak diabli, a nastró jsuper.Ja chyba choruję na wrodzony optymizm nie zależnie od sytuacji.Zaczynam się już(ha ha) tego bać.
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

Awatar użytkownika
krzyn
Posty: 1742
Rejestracja: 2007-06-23, 21:14
Kontaktowanie:

Postautor: krzyn » 2008-10-16, 18:09

jak jak ja jestem w tak podejrzanym nastroju Myszonko ,żona pyta : nie pomyliłeś apteczki z barkiem .

Wiesia
Posty: 2429
Rejestracja: 2008-05-22, 12:09
Lokalizacja: Chojnice

Postautor: Wiesia » 2008-10-21, 18:42

w ja się ostatnio cieszę.Może coś mi sie stało?A może ta nowa kuracja mnie uspokoiła i tak cieszy,że może w końcu przestanie pogarszać się mój stan zdrowia w tak szalonym jak ostatnio tempie. :lol:
Wiesia żyj w zgodzie z sm

Acroprincess
Posty: 487
Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
Lokalizacja: Frankfurt am main

Postautor: Acroprincess » 2008-10-25, 21:39

wyzuc slowo moze,a wstaw napewno!!! :mrgreen:
Hardware
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.

Wiesia
Posty: 2429
Rejestracja: 2008-05-22, 12:09
Lokalizacja: Chojnice

Postautor: Wiesia » 2008-10-26, 05:26

wstawiłam.Masz rację dużo pewniej brzmi i nastrój od razu lepszy.Pozdrawiam. :lol:
Wiesia żyj w zgodzie z sm

żona
Posty: 69
Rejestracja: 2008-10-17, 21:42
Lokalizacja: kuj-pom

Postautor: żona » 2008-10-27, 10:13

Jak czytam Wasze wypowiedzi to widzę dużo optymizmu i chęci życia i chęci walki z tym,co mozna zmienic
Piszecie też,że wszystko Wam wraca do normy po rzutach,że mija,cofa sie i.t.d........
To może mój mąż choruje na cos innego???Jemu się nic nie cofa!Wszystko zawsze do przodu od wielu lat.Stopniowo traci wszystko :-(
Boję się,że i ja tu nie wytrzymam,że straci też mnie :2:

Bo czy moje współczucie to nie za mało,zeby przy nim trwać?????

Rem
Posty: 1629
Rejestracja: 2008-08-05, 11:21
Lokalizacja: PL

Postautor: Rem » 2008-10-27, 10:54

Żono, po rzucie dostajemy sterydy (solu-medrol) i nie wszystko się cofa - taka to choroba. Piszesz, że zawsze wszystko do przodu - zależy jaki ma rodzaj SM-a.
Pomyśl - a może niewłaściwie jest leczony ? Wlewaj w niego oraz w siebie więcej potymizmu, którego (jak sama zauważyłaś) nam nie brakuje.
Pozdrawiam Was i życzę wielu szczęśliwych chwil.

Awatar użytkownika
krzyn
Posty: 1742
Rejestracja: 2007-06-23, 21:14
Kontaktowanie:

Postautor: krzyn » 2008-10-27, 12:11

SM, to nie tylko ciało - niestety

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2008-10-30, 21:37

Żono, nie jest to u nas tak słodko.Bynajmniej u mnie.Mam postępujacy SM i tu nie ma nic lepiej, jest tylko gorzej, ale nie bede siedziała i biadolila,że już nie chodzę po górach, ze w ogóle bardzo mało chodzę.Ja się cieszę, ze po 20 latach choroby ja jeszcze chodzę!! :-P
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

zgredek
Posty: 1438
Rejestracja: 2008-08-13, 14:20
Lokalizacja: Łódzkie
Kontaktowanie:

Postautor: zgredek » 2008-10-31, 10:57

Żono my tak tylko mówimy. Nie jest tak słodko, jak to nieraz przedstawiamy, ale robimy tak między innymi by powstrzymać siebie jak i innych przed dołami. Pozytywne myślenie to jest to co jest nam potrzebne i dzięki czemu nie myślimy o tym co nas dopada. Każdy z nas przechodzi to inaczej jesteśmy sobie potrzebni nawzajem by się wspierać to jest nasza terapia codzienna, kuracja i rehabilitacja zarazem. To forum to już część naszego życia w którym możemy sobie poprawić humor lub liczyć na poprawę gdy inni nas podbudowują. Nie wymiękaj choć wiem że nie jest łatwo. Chciłbym móc Wam pomóc, ale sam sobie nie umiem.
Bob budowniczy zawsze da rade.

dajan
Posty: 379
Rejestracja: 2008-07-17, 09:43

Postautor: dajan » 2008-10-31, 11:13

zgredek, zgadzam się z twoim postem w pełni, dodam tylko, że sam też nie wszystko czasem dodaję, czyli i :lol: , i :-(

pchla
Posty: 803
Rejestracja: 2008-07-28, 21:44
Kontaktowanie:

Postautor: pchla » 2008-10-31, 11:41

Podpisuje sie pod postem Zgredka.

Dodalabym jeszcze dosc istotna (dla mnie przynajmniej) kwestie. Otaczajacy mnie ludzie, bardziej lub mniej bliscy maja problemy ze zrozumiemiem choroby. Szczegolnie, ze jej czasem nie widac. Bol jest niewidoczna czescia. Tutaj mozemy sobie o tym porozmawiac bez poczucia winy ze wiedza o tym ze znowu mnie boli obciazy emocjonalnie bliska nam osobe. Mozemy sobie pomarudzic do woli :evil:

żona
Posty: 69
Rejestracja: 2008-10-17, 21:42
Lokalizacja: kuj-pom

Postautor: żona » 2008-10-31, 12:44

Ale głebokie......to co mówicie......

Postaram się być większą optymistką
Kiedyś byłam
Potem się zaczęłam poddawać i tak wyszło...

dajan
Posty: 379
Rejestracja: 2008-07-17, 09:43

Postautor: dajan » 2008-10-31, 12:55

żono, a gdyby udało się wyeliminować z waszych relacji współczucie, to może i on się zmieni i Ty spojrzysz wtedy inaczej ? Spróbuj pokazać chłopu, że sam może też coś zrobić, chociaż usiłować. Pozdrawiam was serdecznie. ;-)

żona
Posty: 69
Rejestracja: 2008-10-17, 21:42
Lokalizacja: kuj-pom

Postautor: żona » 2008-10-31, 16:07

Odnoszę wrażenie,że jesli wyeliminuje współczucie to......niewiele zostanie :-/ :-/

Oczywiście będę go stale do tego zachecać i to z 2 względów-żeby go podbudowac i zeby choc troche pomóc mi samej


Wróć do „Przebieg choroby”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 138 gości