Czy możemy miec nadzieję na łagodny przebieg SM?

Indywidualny przebieg SM

Moderator: Beata:)

GOCHA1802
Posty: 82
Rejestracja: 2011-01-06, 18:02
Lokalizacja: BRUXELLA

Czy możemy miec nadzieję na łagodny przebieg SM?

Postautor: GOCHA1802 » 2011-01-27, 19:51

Kochani chcialam sie Was potpytac -czy mozemy miec nadzieje ,ze SM mojej siostry jest tym lagodnym .Pierwszy rzut ,a mianowicie zapalenie nerwu wzrokowego minol po przyjeciu leku dozylnie A oko na 95 % wrocilo do normy .Na to chwile wszystko gra Choc jest cos co jest bardzo niepokojoce nerwica mojej siostry,ktora po informacji o chorobie rozszalala sie na maxa .Ta biedula na tle nerwowym potrafi wmowic sobie ,ze zaraz zemdleje ,ze w glowie cos pulsuje i td..... Lekarz rodzinny przepisal jej lek na uspokojenie ,po ktorym ma sie ona o niebo lepiej ,choc lekarz wyraznie zaznaczyl ,ze to silny lek i na dluzszo mete moze uzaleznic .Siostra unika cidziennego brania tej piguly,ale bez niej jest jej ciezko przetrwac dzien Prosze o rady i podpowiedzi Sory jak zle umiescilam post ,jestem nowa i malo sie udzielam ,raczej czesciej czytam Was ! Pozdrawiam i dzieki z gory za odpowiedzi
Ostatnio zmieniony 2011-01-27, 20:56 przez GOCHA1802, łącznie zmieniany 1 raz.
GOCHA1802

slackware
Posty: 466
Rejestracja: 2008-08-20, 22:25
Lokalizacja: ???

Re: Czy mozemy miec nadzieje??????

Postautor: slackware » 2011-01-27, 20:16

GOCHA1802 pisze:Kochani chcialam sie Was potpytac -czy mozemy miec nadzieje ,ze SM mojej siostry jest tym lagodnym .Pierwszy rzut ,a mianowicie zapalenie nerwu wzrokowego minol po przyjeciu leku dozylnie A oko na 95 % wrocilo do normy .Na to chwile wszystko gra Choc jest cos co jest bardzo niepokojoce nerwica mojej siostry,ktora po informacji o chorobie rozszalala sie na maxa .Ta biedula na tle nerwowym potrafi wmowic sobie ,ze zaraz zemdleje ,ze w glowie cos pulsuje i td..... Lekarz rodzinny przepisal jej lek na uspokojenie ,po ktorym ma sie ona o niebo lepiej ,choc lekarz wyraznie zaznaczyl ,ze to silny lek i na dluzszo mete moze uzaleznic .Siostra unika cidziennego brania tej piguly,ale bez niej jest jej ciezko przetrwac dzien Prosze o rady i podpowiedzi Sory jak zle umiescilam post ,jestem nowa i malo sie udzielam ,raczej czesciej czytam Was ! Pozdrawiam i dzieki z gory za odpowiedzi


Ja też zaczynałem od pozagałkowego, lekarz powiedział mi że to na plus. Dobrze jest też jak zaczyna się od rzutów czuciowych. Ale nie da się do końca przewidzieć choroby, niestety jest nieprzewidywalna.

Nerwica z pewnością nie będzie pomagała, przy SM nerwy i stres bardzo szkodzą.

Ania W.
Posty: 6335
Rejestracja: 2009-07-11, 17:19
Lokalizacja: Głogów /dolnośląskie

Postautor: Ania W. » 2011-01-27, 20:28

Również zaczynałam "przygodę" z chorobą od pozagałkowego zapalenia nerwu wzrokowego. Choroba jest jednak nieprzewidywalna i trudno powiedzieć jak będzie w przyszłości.

Jednak siostra powinna mieć jakieś zajęcie, by się nie nudzić, nie stresować. Stres szkodzi, może wywołać pogorszenie. Powinna w miarę możliwości ćwiczyć, może chodźcie na basen, na siłownię. Z pewnością miała jakieś zainteresowania, hobby... Nie powinna z tego rezygnować. I powinna przebywać wśród innych ludzi. Nie może czuć się gorsza.

Powiem Ci, że moi dobrzy znajomi nigdy nie dawali mi odczuć, że przez sm jestem inna.Traktują mnie bez żadnych ulg, co mnie cieszy. :-)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

GOCHA1802
Posty: 82
Rejestracja: 2011-01-06, 18:02
Lokalizacja: BRUXELLA

Postautor: GOCHA1802 » 2011-01-27, 20:51

Zdaje sobie sprawe ,ze SM ma wiele twarzy i ze nie ma 2 jednakowych przypadkow ,chodz SAMI wiecie nadzieja umiera ostatnia!!! Ula bo tak ma na imie moja siostra jest bardzo zaktywno osobo pracuje, a wracajoc do domu czeka na nio co 3 letnia corcia wiec daj jest zajeta ,lecz na rozmyslanie nad SM tez znajdzie czas!!! Faktem jest ze u niej to byl prawdopodobnie pierwszy rzut i ze to jest dla niej ogromny szok! Lecz ma dla kogo i o co walczyc z chorobo -ciogle jej to mowie !!! POZDRAWIAM I WIELKIE DZIEKI
GOCHA1802

Ania W.
Posty: 6335
Rejestracja: 2009-07-11, 17:19
Lokalizacja: Głogów /dolnośląskie

Postautor: Ania W. » 2011-01-27, 21:01

To normalne, że Twoje siostra po rzucie chodzi przygnębiona. Większość z nas przechodziła na początku okres buntu, oswajania się z nową rzeczywistością. Jednak po okresie zadawania sobie pytań "dlaczego ja?" następuje złagodnienie.

Dobrze, że Ula ma córeczkę. Wiem ile takie dziecko przysparza radości, zainteresowania, czasu. No i bardzo dobrze, że ma pracę i jest aktywna zawodowo. Jest wśród ludzi, to bardzo ważne.... A najważniejsze, że ma kochającą i bardzo troskliwą siostrę. :-)

Trzeba wierzyć, że będzie dobrze... Nadzieja umiera ostatnia. ;-)

GOCHA1802
Posty: 82
Rejestracja: 2011-01-06, 18:02
Lokalizacja: BRUXELLA

Postautor: GOCHA1802 » 2011-01-27, 21:11

Dzieki ANIU !!! Chcilam tez podkreslic ,ze zycie to nie bajka!!! Zdrowia dla wszystkich i pamietajmy ,ze zawsze moze byc gorzej !!!Razem damy rade! :21:
GOCHA1802

Halina
Posty: 2372
Rejestracja: 2009-01-06, 11:51
Lokalizacja: śląskie
Kontaktowanie:

Postautor: Halina » 2011-01-28, 07:42

GOCHA1802 pisze:Ta biedula na tle nerwowym potrafi wmowic sobie ,ze zaraz zemdleje ,ze w glowie cos pulsuje i td.....

Jest to całkiem prawdopodobne, że twoja siostra naprawdę tak się czuje i nie jest to zupełnie na tle nerwicy!!!! Jej problem polega na tym, że są to odczucia na tyle delikatne, że nie dają jeszcze żadnych uchwytnych, dających się zmierzyć oznak, ale na tyle już mocne, żeby czuć sie ewidentnie źle a co najmnniej nieswojo. Więć uwierz przede wszystkim siostrze!

Iwona333
Posty: 981
Rejestracja: 2010-05-04, 19:17
Lokalizacja: Wielkopolska

Postautor: Iwona333 » 2011-01-28, 15:12

GOCHA1802, Napiszę Ci tak po 4 rzucie przez niecały rok wpadłam w taką depresję,że przestalam chodzić-tylko leżałam.Odczuwałam tak wielki strach przed ponownym upadkiem,że do toalety zbierałam się w sobie jakieś dwie godziny.Gdy pomyślałam sobie tylko,że nie moge oddychać to faktycznie zaczynało braknąć mi tchu. Pomógł psychiatra,który przepisał Zotral i wytłumaczył mi,że to jest nie możliwe,żebym przestała oddychać i w takich sytuacjach to sobie powtarzam.Właśnie odstawiłam lek i narazie jest ok.Dodam tylko że mam raczej agresywną postać sm.Dla mnie lekarstwem jest praca,bo wiem że musze tam iść i zapominam o mrowieniach i innych bzdurach.Poza tym mąż kupił mi pieska,bo póki co dzieciątko nie wchodzi w grę-ale ma się dla kogo codziennie walczyć ;-) Powodzenia

GOCHA1802
Posty: 82
Rejestracja: 2011-01-06, 18:02
Lokalizacja: BRUXELLA

Postautor: GOCHA1802 » 2011-01-28, 19:56

Dzieki za posty! Ja wierze siostrze ,tylko zastanawiam sie ze po tabletce na uspokojenie wszelkie jej doliglewosci mijajo! Gubie sie ! Niedlugo rezonans glowy ,wiec zobaczymy czy to chorobsko posuwa sie i jak szybko .Jestem dobrej mysli i nadzieja pozostaje w nas!!!!!!!!! :-)
GOCHA1802

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-01-28, 21:46

GOCHA1802 pisze:Ja wierze siostrze ,tylko zastanawiam sie ze po tabletce na uspokojenie wszelkie jej doliglewosci mijajo!

bo my, chorzy na SM jesteśmy nerwowi a nerwy to świetna pożywka dla SM. Bez leków często nie radzimy sobie ze stresem. A nerwy potrafią, oj potrafią robić z Nami co chcą, dosłownie. Był czas , kiedy było ze mną tak samo, słabo bez powodu, ból , duszność itp.
i po lekach uspakajających mijało :-) pozdrawiam
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Pawel23
Posty: 169
Rejestracja: 2010-04-04, 10:36
Wiek: 36
Lokalizacja: Podlaskie

Postautor: Pawel23 » 2011-01-29, 15:20

ja tez mialem takie lęki, ze nie bede mogl oddychac, ze oddech mam plytki i nie moge do konca wziasc oddechu - raz nawet z tej okazji udalem sie w nocy do szpitala, tam oczywiscie powiedzieli, ze bez skierowania lekarz nie zejdzie i najpierw trzeba na pogotowie, a ze jest to pare krokow od szpitala zrobilem sobie spacer o 2 w nocy :) zaczelo powoli przechodzic wiec darowalem sobie pogotowie. Na drugi dzien lekarz powiedzial mi, ze to wlasnie od nerwow itp, przepisal jakies leki ktore biore na noc i od tego czasu jest dobrze.

Marciuchna
Posty: 130
Rejestracja: 2010-12-31, 02:51
Lokalizacja: Lubin

Postautor: Marciuchna » 2011-01-29, 16:03

U mnie zanim zdiagnozowano SM miałam problemy depresyjne. Leczyłam się, odstawiałam leki jak było dobrze ale miałam nawroty. Jak postawiono diagnozę lekarz mi tłumaczył, że depresja jest wtórna do choroby podstawowej. Smowcy ośmokrotnie częściej chorują na depresję niż osoby zdrowe. Nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. I mam tu na myśli biochemię mózgu a nie większe trudny związane z życiem z nieuleczlną chorobą.
Pogodziłam się z antydepresantem i żyje mi się dobrze i innym ze mną rówież.
Czasem słońce czasem deszcz

GOCHA1802
Posty: 82
Rejestracja: 2011-01-06, 18:02
Lokalizacja: BRUXELLA

Postautor: GOCHA1802 » 2011-01-29, 19:25

Dzieki za wszystkie kometarze !!! Pozdrawiam
GOCHA1802

Iwona333
Posty: 981
Rejestracja: 2010-05-04, 19:17
Lokalizacja: Wielkopolska

Postautor: Iwona333 » 2011-01-29, 21:31

A już myślałam,że jestem wyjątkowa :20: Psychiatra stwierdził u mnie silną depresję,a psycholog reakcje adapcyjną czy coś...Jesli tabletka pomaga to ewidentnie widać,że to objawy związane ze stresem.Pozdrawiam cieplutko

slackware
Posty: 466
Rejestracja: 2008-08-20, 22:25
Lokalizacja: ???

Postautor: slackware » 2011-01-29, 22:29

Ja też mam problemy nerwowe, nie byłem z tym u lekarza, ale wiem że tak jest i że mam nerwicę.
Od jakiegoś roku udało mi się to trochę wyciszyć i myślę że dam sobie radę sam. Jednak we wcześniejszym moim życiu było wiele okresów w których moje nerwy były wystawione na długotrwałą próbę. Wydaje mi się że to mogło pomóc mojemu SM'owi w rozwoju.


Wróć do „Przebieg choroby”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 317 gości