Problem z teściem.

Indywidualny przebieg SM

Moderator: Beata:)

poziomka
Posty: 23
Rejestracja: 2011-02-28, 22:51
Lokalizacja: lubelskie

Problem z teściem.

Postautor: poziomka » 2011-03-01, 08:10

Witam, zalogowałam się wczoraj, bo mamy problem z teściem :-( .
Męczy mnie to od niedzieli i chciałbym poznać Wasze zdanie na ten trudny temat, ale do rzeczy.
Mój teść lat 75 , zdiagnozowane SM ponad 30 lat temu, potem niby okazuje się, że nie zdiagnozowane, bo około 15-17 lat temu, czyli nie za moich czasów jeszcze w tej rodzinie prof. Stelmasiak wykluczył SM i sugerował zrobienie wszelkich badań w Instytucie Wsi, teść się nie zgodził. Jak jest leczony, tego nie wie nikt, sam sobie dawkuje leki, ma wywalczoną przez mojego Męża rehabilitację, bo Teściowa była zdania, że sama wie jak "masować" :roll: .
Moja Mama jest lekarzem, podpowiadała co mogła, czyli wózek elektryczny i zwykły, dostosowanie łazienki, wyjazd do ośrodka w Dąbku , rehabilitację itp. Teść został do ośrodka zawieziony przez nas około 7 lat temu, cały czas awantura, po przyjeździe bardzo niezadowolony, teściowa również, bo nic nie pomogło :roll: .
Moja Mama też została obrażona, bo co lekarz bez tytułu przynajmniej doktora może w ogóle wiedzieć, wycofała się z tematu i tyle.
Z udziałem teścia były różne mało przyjemnie epizody, jak wydzwanianie i obrażanie ludzie, telefon teścia stał na mojego Męża, kobieta, która została obrażona zgłosił sprawę na Policję i byty z tego tylko duże nieprzyjemności, sprawa się wyjaśniła, ale jednak ślad po tym pozostał.
Teściowa nie ma w tym domu nic do powiedzenia, obrażana jest też Babcia Męża, około 90 letnia, która bardzo często słyszy, że trafi do domu starców.

Tłumaczyłam sobie zawsze, że to chory człowiek, jednak już nie jestem sobie w stanie tego dalej w głowie tak poukładać.
Mój Mąż ma też siostrę, oczko w głowie teścia, i do Niej jak i Jej Rodziny jest bardzo kulturalny, sprzyjający wręcz nadskakujący.
Pisze tutaj, chociaż mam trochę opory, bo to jednak nic miłego, ale sama już się gubię co o tym wszystkim mam myśleć :8: .
Sprawa która mną bardzo poruszyła miała miejsce w niedzielę, pojechaliśmy do teściów w odwiedziny i od progu spotkaliśmy się z ironią, złośliwością, obrażaniem, każdy temat nawet najbanalniejszy kończył się jakimiś aluzjami, uwagami pod naszym adresem.
To nie pierwsza taka sytuacja, ale coś we mnie pękło, bo ja tak dalej żyć nie potrafię. Szkoda mi mojego Męża, który się bardzo zdenerwował mimo, że jest człowiekiem bardzo spokojnym.
Teściowa udaje, że nie ma problemu, sama dale się wmanewrować we wszystkie pomysły teścia, nie potrafi rozwiązać najmniejszego problemu jaki się pojawia.
Sporo czasu na to patrzyłam dość spokojnie, ale po tych jaki wcześniejszych wydarzeniach już nie potrafię.
Do teściów nikt nie przychodzi, nie utrzymują z nikim żadnym kontaktów.
No to się napisałam, ale mam problem, mój Mąż ma już dość takiego traktowania i całej tej sytuacji.

Ja powiem szczerze również, ale chcę podejść do sprawy na spokojnie, w miarę na chłodno, jak to rozwiązać, aby nie narażać się na ataki i wszelkie nieprzyjemności ze strony teścia ?
Jedyne co mnie powstrzymuje przed jakimkolwiek działaniem to właśnie SM, no ale na ile to można to wszystko tłumaczyć chorobą?

Jednego jestem pewna tak dalej być nie może, bo się wykończymy, to wszystko bardzo przenosi się na nasze małżeństwo, zwłaszcza mój Mąż jest tym bardzo rozstrojony.

Jak to wszystko ogarnąć? Chętnie wysłucham każdego zdania.
Pozdrawiam.

Sylwiątko
Posty: 2281
Rejestracja: 2008-09-28, 15:37
Lokalizacja: lubuskie
Kontaktowanie:

Postautor: Sylwiątko » 2011-03-01, 09:17

Moim zdaniem sm nie ma tu nic do rzeczy. Miałam bardzo podobną sytuację tylko z teściową , która jest zdrowa. I co zrobiłam? Wycofałam się po kilku latach walki. Mój mąż był między młotem a kowadłem. Nie chciał urazić matki i nie chciał sprawiać mi przykrości. Mimo,że mieszkamy kilka kilometrów od siebie widujemy się bardzo rzadko , nasze spotkania są okazjonalne i wszyscy są zadowoleni. Ja mam najlepszych teściów a oni fajną synową. A mój małżonek jak chce odwiedzić rodzinę proszę bardzo nie mam nic przeciwko temu- tylko on nie chce. Po prostu nic na siłę.
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź.........

Ania W.
Posty: 6335
Rejestracja: 2009-07-11, 17:19
Lokalizacja: Głogów /dolnośląskie

Postautor: Ania W. » 2011-03-01, 09:40

Mam podobną sytuację do Sylwiątka. Kiedy zachorowałam teść stał się nieznośny. Zawsze coś miał do powiedzenia, zawsze krytyka, zarzuty, że jestem chora. Szukał zaczepki do kłótni, a teściowa nigdy nie zabiegała, by się ze mną "zaprzyjaźnić" Początkowo mnie taka sytuacja dołowała. Nieraz płakałam, czułam się z tym żle.... Jak byłam zdrowa to dla teścia byłam wspaniałą synową. Wyszło jaki to człowiek... Zresztą moi teście żyją sami dla siebie, oni kłopotów nie mają, tak mówią. Niech sobie tak żyją nadal.... Co zrobiłam? Olałam teścia, teściów. Nie spotykam się, nie dzwonimy, nie wchodzimy sobie w drogę, nie chodzę tam na święta i inne spotkania. Nie jestem od nich zależna więc nie potrzebuję łaski, uwagi.
Mąż z córką jak mają ochotę odwiedzają, czasem do siebie dzwonią.
I wszyscy są zadowoleni.

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2011-03-01, 10:50

:mrgreen: Dziewczyny napisały, co trzeba ;-) :-) Mnie pozostaje tylko dodać-chroń SWOJĄ Rodzinę. Twojego teścia SM wcale nie usprawiedliwia. Można mieć złe chwile, ale nie można uzurpować sobie prawa do ciągłego gnębienia innych.
poziomka pisze:Jednego jestem pewna tak dalej być nie może, bo się wykończymy, to wszystko bardzo przenosi się na nasze małżeństwo, zwłaszcza mój Mąż jest tym bardzo rozstrojony.

Właśnie.Trzeba więc szybciutko odciąć się od tego, bo tu chodzi o Wasze małżeństwo. ;-)
Trzymajcie się i pozdrowienia dla Męża :-)
Obrazek

poziomka
Posty: 23
Rejestracja: 2011-02-28, 22:51
Lokalizacja: lubelskie

Postautor: poziomka » 2011-03-01, 11:03

Dzięki , przespałam się z tym , bo mnie bardzo męczyło i już trochę inaczej na to patrzę.
Muszę to sobie od nowa w głowie poukładać, trochę czasu mi to zajmie :roll: .
Porozmawiam poważnie i szczerze z moim Mężem , tak dalej być nie może.
To są problemy złożone, ale na sm wszystkiego zwalać się nie da, już mi trochę lepiej.
To wszystko nawarstwiało się zdecydowanie za długo, ja na wszystko potrzebuję czasu, nie lubię robić rewolucji w 5 minut.
Jednak jak już sobie w głowie coś poukładam to się tego potem trzymam.
Najbardziej szkoda mi Babci, bo to super ciepła osoba.
Muszę sobie opracować nowy plan działania.
Dzięki jeszcze raz, jest bardzo podobnie jak opisujecie.
Jeszcze dopiszę, zawsze był taki szantaż emocjonalny, chory teść, poszkodowana przez życie teściowa i Babcia prawie 90 letnia i tak to leciało.
Moja Mama pierwsza zauważyła jak to funkcjonuje, ale nie dawała mi "złotych rad", bo wychodzi z założenia, że jestem dorosła i to co robię to mój wybór i sama ponoszę tego konsekwencje.Tak zostałam wychowana. Uważała, ze to nasza sprawa, jako małżeństwa.
Mówiła, ze zna ludzi z sm , ma nawet wśród pacjentów i sm tego wszystkiego nie tłumaczy.
No ale co może wiedzieć taki głupi zwykły lek med bez naukowego tytułu :roll: .
Moja teściowa tak to zawsze przedstawiała, ze trzeba cierpieć bo właśnie sm, mój Mąż miał to zakodowane, to jest duży problem.
Dużo żalu jest jednak we mnie, a to nie jest dobre :roll: .
Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam.

Awatar użytkownika
anula;)
Posty: 6100
Rejestracja: 2010-02-11, 16:59

Postautor: anula;) » 2011-03-01, 11:42

poziomka pisze:Mówiła, ze zna ludzi z sm , ma nawet wśród pacjentów i sm tego wszystkiego nie tłumaczy.


Dokładnie! :-) Mama wie co mówi ...
:lol: Sorki że sie roześmiałam czytając,ale trzeba być... bardzo perfidną,roszczeniową i co tu dużo gadać-po prostu złosliwą osobą,żeby swój wredny charakter zwalać na SM. :13:
Jakem do rany przyłóż osobą- po przeczytaniu mam duuuży problem w znalezieniu w sobie empatii,sympatii,i jakiegokolwiek współczucia dla Twojego teścia... SM może zaburzać przeróżne funkcje organizmu,jak tez wpływać na postrzeganie,ale wydaje mi się ,że tesć był dokładnie taki sam przed zachorowaniem,a choroba tylko usprawiedliwiła eskalację wrodzonej wredności. Przepraszam ze tak z serca walę,ale mam w rodzinie kilka osób chorych na SM w przeróżnym wieku,i znam różniste zachowania ;-)
Charakter to charakter-choroba może go wypaczyć,ale nie można na nią zwalać wszystkiego!
Pozdrawiam cieplutko,i w ramach dbania o własne zdrowie(!) -proponuję odciąć się,a babcię...wziąć do siebie jeżeli to możliwe :-)
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... :rece2: EF 4

Ania W.
Posty: 6335
Rejestracja: 2009-07-11, 17:19
Lokalizacja: Głogów /dolnośląskie

Postautor: Ania W. » 2011-03-01, 11:54

poziomka pisze:Muszę to sobie od nowa w głowie poukładać, trochę czasu mi to zajmie :roll: .Porozmawiam poważnie i szczerze z moim Mężem , tak dalej być nie może.


Dokładnie tak jest, musisz chłodno i spokojnie podejść do całej tej sytuacji.
Mąż i Ty jesteście najważniejsi. Macie jedno życie, bądźcie więc szczęśliwi. Nie miejcie poczucia winy, że robicie coś nie tak. SM to żadne wytłumaczenie.
A taka"szarpanina" z teściem tylko was wykończy emocjonalnie.
Postąpcie egoistyczne i postawcie na swoim.


poziomka pisze:Jednak jak już sobie w głowie coś poukładam to się tego potem trzymam.


Na początek szczera rozmowa z mężem.... Nie będzie łatwo, ale wierzę, że uda się przekonać, wytłumaczyć.

A Babcię odwiedzajcie i jeśli można to zabierajcie na spacery, do siebie. Teść nie jest przeszkodą, nie jest żandarmem. ;-)


Trzymam kciuki, by się powiodło. :-)

martyna
Posty: 2661
Rejestracja: 2010-03-04, 14:33
Lokalizacja: Białystok
Kontaktowanie:

Postautor: martyna » 2011-03-01, 12:15

poziomko podpiszę się dosłownie pod wszystkim, co napisały dziewczyny ;-)
"Odcięcie się" jest najlepszym lekarstwem na egoistycznych i "wrednych" ludzi, bo SM naprawdę nie jest tu wytłumaczeniem. Każdy ma prawo do gorszych dni, ale nie upowaznia go to, do wyżywania się na innych....
Spokojnie porozmawiaj z mężem, bo wasze "spokojne" życie jest tak samo ważne, a wiem z własnego doświadczenia, że taka atmosfera nic dobrego nie przynosi, a jedynie wykańcza emocjonalnie i psychicznie :-/

Ania W. pisze:Postąpcie egoistyczne i postawcie na swoim.

W stosunku do niektórych ludzi niestety, ale tak trzeba i uwierz mi, że wychodzi to na dobre :-)

Pozdrawiam Ciebie i Męża i trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło :588:
Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi i tego nauczyć się najtrudniej...

poziomka
Posty: 23
Rejestracja: 2011-02-28, 22:51
Lokalizacja: lubelskie

Postautor: poziomka » 2011-03-01, 13:02

Dzięki dobre kobiety.

Wiem, że będzie trudno, mój Mąż cały czas miał wpajane, że ojciec jest chory, teściowa to zawsze podkreśla i wywiera presję. Sama często podkręca temat. Mój Mąż dość długo z nimi mieszkał i pomagał we wszystkim. Potem pojawiłam się ja i się "wziął" i ożenił :mrgreen: .
Potem były propozycje wspólnego zamieszkania, no ale aż tak głupia to nie jestem, aby się w takie klimaty ładować.
Następnie budowaliśmy nasz kochany domek, który był w oczach teściów naszym kaprysem i zbędną inwestycją. Oczywiście też jest nie taki, bo to chatynka na zadupiu :mrgreen: .
No wszystko mamy nie takie, siostra mojego Męża ma wszystko właściwe :mrgreen: W ten temat to się nawet nie dałam wkręcić, bo to jest po prostu niepoważne. Na te ciągłe porównania nie zwracałam uwagi. Porównują nas ciągle do siostry Męża, która bardzo bogato wyszła za mąż , mnie to akurat nie rusza. Wolę mieć to co mamy sami, wystarcza nam. Samochód tez mamy nie taki, no i nie z salonu, no biedota :mrgreen: .To jest tak prymitywne, że aż wstyd o wszystkim pisać :8: . No na każdym polu u nas jest fatalnie. Tacy beznadziejni jesteśmy oboje. Moi teściowie do dzisiaj nawet nie wiedza czym dokładnie zajmuje się zawodowo ich syn, a pracuje już w swoim zawodzie bardzo długo. W to też nie wnikałam, że nie interesują się mną, to już jest dla mnie naturalny stan.

Znosiłam to, bo potrafiłam się z tego wszystkiego wyłączyć, nie słuchałam dokładnie tego co mówią, mój M też jakoś nie wnikał i tak jakoś było do tej pamiętnej niedzieli. Wtedy wszystko wróciło z siłą wodospadu. Wszystkie zadawnione urazy, ja z siebie świętej nie robię, do ideału mi bardzo daleko. Zawsze brałam pod uwagę, że wina leży po dwóch stronach, ale od niedzieli mi jakoś przeszło takie myślenie.

Myślę, że gówniarskie miałam podejście od początku do tego wszystkiego, nie chciałam kłótni, zwłaszcza, że mój M bardzo to przeżywał. Teraz raptownie dorosłam :lol: .
Jak sama siebie czytam to mi się słabo robi. Jestem jeszcze poczytalna na umyśle, ale i ja miałam wpojone pewne obrazy.

Płacze teściowej , szukanie wsparcia w moim Mężu, żalenie się na swój los itp, no i oczywiście przesłanie, że to ojciec, matka czyli nie można inaczej.

Moja rodzina jest zupełnie inna, nie znałam takich zachowań, moja wina, że nie wnikałam, no to teraz mam problem. Osiem lat żyłam w takim układzie, do którego się wszyscy przyzwyczaili.

Mamy swoje plany na życie, marzenia, muszę sobie inną rzeczywistość zbudować i ustalić priorytety .

To się tak łatwo mówi, ale jak wyrwę mojego M z utrwalonego poczucia odpowiedzialności i obowiązku to nie wiem. Trudno dorosłego człowieka będzie przestawić, teściowa będzie dalej się wypłakiwać, bo już tak robiła, wzbudzać wyrzuty sumienia, brać na litość. Znam to.
Będę musiała być tą złą, trudno, ale tym razem nie może być inaczej. Łatwo to wszystko się pisze, ale to będzie trudna sprawa. Dotarło do mnie w co się wpakowałam, jak to wszystko funkcjonuje. Zawsze myślałam, że jakoś to będzie, no i jest.

Nie wiem czy nie szukać pomocy u jakiegoś psychologa , teraz poważnie się tego wszystkiego boję, ja już tego dłużej nie wytrzymam, to wiem na pewno. Dzisiaj po powrocie pracy rozmawiam z moim M, co to da, zobaczę. Będę szukała rozwiązania tego problemu, bo inaczej nie da się normalnie funkcjonować. Moi wszyscy znajomi jak i mojego M, w głowę się pukają, jak tak można funkcjonować.Oczywiście było wytłumaczenie, ze nie rozumieją, nie mają takich problemów no i sm oczywiście.

Co do Babci, to postaram się utrzymywać kontakt, zabranie nie wchodzi w grę, to mama mojej teściowej, więc nawet nie ma o czym mówić.

Zaraz mnie zbanujecie, bo tylko Was zadręczam, ale Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne, bo do tej pory sm było zawsze na pierwszym miejscu i choroba była wytłumaczeniem wszystkiego. Bo zdrowy nie rozumie, nie chce pomóc itp. Itd. Sama już czasem o sobie myślałam jak o jakiejś wrednej babie, między nami mówiąc to do wspaniałości mi bardzo daleko :-P .

Dzięki i pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2011-03-01, 13:37

Poziomko, co Ty z tym zbanowaniem :mrgreen: Wprawdzie niektórzy mówią, że getto tu jest, ale bez przesady :lol: Jesteśmy tu też po to, aby pomoc...
poziomka pisze:między nami mówiąc to do wspaniałości mi bardzo daleko

A komu blisko? ;-) Szukasz, kombinujesz, a to już połowa sukcesu. Porozmawiaj z mężem i to nie raz. Pamiętaj, że mężczyźni, trochę jak dzieci ( ups, sorrki Panowie :mrgreen: ), trzeba spokojnie, bardzo spokojnie i cierpliwie tłumaczyć. Sama też pomyśl o sobie i powiedz WSZYSTKO swojemu mężowi, co Ci leży na wątrobie. Daj mu czas, niech przemyśli...Nie każesz mu przecież przestać kochać i szanować Rodziców. Chcesz tylko tego samego i już ;-) Przytul, pogłaszcz i takie tam ;-) ..co Ci będę :mrgreen:
Będzie dobrze, tylko potrzeba odrobinkę czasu.
Obrazek

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-03-02, 11:15

poziomka pisze:Potem pojawiłam się ja i się "wziął" i ożenił .

wybacz poziomko, ale uśmiałam się, bo... nie tak dawno moja teściowa powiedziała tak :...
" teraz to Mirek [ mój M ] miał by dobrze, dzieci odchowane itp....to wzięła i żona mu zachorowała". Pewnie na złość rodzinie. :1:
Jestem chora i powiem Ci tak: to nie choroba zmieniła Twojego teścia, to jego podły charakter a teraz kiedy jest chory uważa , że wolno mu bezkarnie dołować Was.
Czas najwyższy zastosować terapię wstrząsową, nie pozwól na żadną przykrą uwagę itp. powiedz dosyć jasno i dobitnie.
tuja pisze: getto tu jest

fajne to getto, opasek co prawda nie mamy, czasem klapki na oczach ale to z konieczności. ;-)
pozdrawiam Was serdecznie poziomko :-)
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

poziomka
Posty: 23
Rejestracja: 2011-02-28, 22:51
Lokalizacja: lubelskie

Postautor: poziomka » 2011-03-02, 11:32

Dzięki za wsparcie :589:
No tak to jest, no na złość ludzie chorują i się też jak widać żenią :lol: "Takie te ludzie są wredne :lol: "
Debata odbyła się wczoraj, no mój M ze wszystkim się zgadza, zgodność 100%.
Teraz ostra praca, aby wcielić to wszystko w życie, bo wiem, że jednak rozmowa to jak nic.
Jednak kropla drąży skałę jak to mówią. Nie wiem co zrobi teraz mój M, ale wiem co ja zrobię . Najważniejsze, że z Waszą pomocą wyzbyłam się takiego głupiego myślenia, że to wszystko przez sm, że to chory człowiek, trzeba ciągle ustępować i zgadzać się na wszystko, to jest dla mnie najważniejsze.

Tym razem nie odpuszczę, tego jestem pewna. Ciężka praca przed nami, ale ja mam czas.

Dodatkowo po lekturze forum, mam jeszcze inne bardzo silne argumenty, wcielę je w życie przy pierwszej lepszej okazji.

Jeszcze raz dzięki.

No jak co ja mam z tym banem, tutaj ludzie jacyś ogarnięci, a ja walę jakieś dylematy moralne, z dozą społecznego niepokoju w tle :lol: .Zbanować marudera, to proste :lol:
Pozdrawiam wszystkim wspierających :589:

Ania W.
Posty: 6335
Rejestracja: 2009-07-11, 17:19
Lokalizacja: Głogów /dolnośląskie

Postautor: Ania W. » 2011-03-02, 19:37

Bravo Poziomeczko :!: Pierwsze koty za płoty... :lol:

Cieszę się, że M jest z Tobą. :-) Tylko razem dacie radę. :-)

anana
Posty: 3
Rejestracja: 2011-03-04, 21:02
Lokalizacja: śląskie

Postautor: anana » 2011-03-07, 00:04

Poziomko! Jak czytam te Twoje historie czuje się jakbym sama to pisala! Moja przyszla tesciowa tez (niby) choruje na SM. Tyle ze z tego co ja czytalam ludzie z ta choroba najczesciej laduja na wozku a Ona podobno choruje 20 lat a byla w stanie biegiem dogonic 16 latke! Mi tez bylo jej zal ale sielanki koniec! Wytrzymywalam jej klamstwa, pomagalam jej w wielu sprawach... A Ona? Zamiast "dziekuje" co wieczor stala pod moim balkonem i wyzywala od różnych mnie i moja mame! Twierdzila ze ja przetrzymuje jej (22 letniego) syna... Wzywalam na nia policje, nagrywalam ja jak krzyczala pod balkonem i naszla mnie w moim mieszkaniu... Tyle ze policja nie chciala widziec nagran a zanim przyjechali to oczywiscie bylo po przedstawieniu... (kochana Polska).
Teraz jak czytam ta Twoja historie o tesciu ktory obraza ludzi sama zaczynam miec watpliwosci czy to nie zeczywiscie wina tej choroby. Ja uwazam ze ta kobieta ma chorobe psychiczna i to ostra. Swoja corke wyzywa od szatanow, robi obcym ludziom zdjecia na ulicy i mowi ze sa kryminalistami... moglabym wymieniac w nieskonczonosc naprawde! W jej oczach widze obled i zwyczajnie sie jej boje.
Wiem co czujesz i sama chcialabym wiedziec jak ta choroba moze odbijac sie na psychice. Czy mozliwe zeby podczas tej choroby czlowiek odprawial modly przy swiecach, wszystkich w kolo wyzywal, robil ze swoich dzieci zdemoralizowanych albo wrecz psychicznych (swoja corke wysyla do zakladu psychiatrycznego-corka nie jest chora), nie dawala sie swojej corce uczyc (prawdopodobnie nie zda poraz drugi z kolei w II klasie gimn). Zaznaczam ze wczesniej sytuacji takich nie bylo poniewaz tesciowa wczesniej jezdzila za granice podcierac babkom tylki. Mialam dlatego tez watpliwosci ze jest chora na SM czy to nie jest przypadkiem zalatwiony papierek na rente?

Rozpisalam sie przepraszam ale nie wytrzymalam i musialam napisac w tym watku! Tresc ktora napisalas Poziomko o swoim tesciu mnie wmurowala i naprawde sama mam watpliwosci juz czy to nie jednak ta choroba czy zbieg okolicznosci?

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2011-03-07, 07:25

anana, aż się we mnie zagotowało :-|
anana pisze:Moja przyszla tesciowa tez (niby) choruje na SM. Tyle ze z tego co ja czytalam ludzie z ta choroba najczesciej laduja na wozku

"Nie lądują" najczęściej na wózku. Mylisz się i to bardzo. Nie czytaj tyle w internecie o SM, bo ta wiedza do niczego Ci się nie przyda.
anana pisze:jezdzila za granice podcierac babkom tylki.

Tego to nawet nie skomentuję. Oby Tobie nikt nie musiał tego robić i to za pieniądze. Dużo jednak nie trzeba - życie. Czasem też różne rzeczy trzeba robić, niekoniecznie fajne, aby przeżyć.
Pomijam również charakter przyszłej teściowej. Niewątpliwie uciążliwy. Oby udało się Wam mieszkać jak najdalej od siebie, bo Wasze kontakty do niczego dobrego nie doprowadzą.
Pozdrawiam i zdrówka życzę.
Obrazek


Wróć do „Przebieg choroby”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 302 gości