Ja betaferon biorę trzy lata, teraz mam ostatnią paczkę. Nigdy nie byłam w jakimś fatalnym stanie, choroba zaczęła się od oczu, miałam dziwne wrażenie, że chodnik chodzi szybciej niż ja, przez co wysyłana byłam do psychiatry
![:mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Oprócz tego jakieś bóle ręki, wieczne kłopoty ze zdrowiem. Potem był rezonans, punkcja, wszystko w bardzo dużym stopniu wskazywało na SM. Dostałam betaferon i nie żałuję, że zaczęłam go brać, aczkolwiek kłucie doprowadza mnie do szału. Wszystko było ok, nawet w tamtym roku chodziłam po górach. Niestety do czasu, jak wiecie stres nie jest u nas dobrym doradcą, a ja go pod dostatkiem miałam na tych wakacjach - choroba syna, nadkrzepliwość, co ujawniło się po zabiegu wycięcia wyrostka. Teraz syn bierze leki, a mnie siadły nogi, no może nie całkowicie, ale do pracy idę w miarę normalnie, a powrót już jest gorszy, sunę nogami i podpieram się laską. Ale chodzę na rehabilitację i się nie dam, mam nadzieję, że jeszcze popatrzę kiedyś z Halicza. No i rower, myślę, że do niego kiedyś też wrócę. Wiem co się mówi o nadziei, ale czy mamy inne wyjście niż ją mieć
![:lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)