RPC01-301
: 2020-09-04, 17:06
Witajcie to znowu Ja.
Wczoraj miałam kontrolny rezonans byłam 1.30 w rurze bo miałam badany duży obszar miednicę i długą kość (prawie do kolan) a dlatego to tak długo trwało bo aparat nie mógł takiego obszary objąć i trzeba było to robić po kawałku.To był mój czwarty rezonans od grudnia zeszłego roku ale taki jakiś inny pierwszy raz kazano ściągnąć spodnie(zawsze biorę spodnie na gumce żeby nie ściągać) i chciano mnie położyć na brzuchu ale ja twardo że nie wyleżę tak długo i ulegli mogłam leżeć na plecach To jeszcze nic po tym czasie nie mogłam wstać panie mnie ubierały ledwo odprowadziły na krzesło bo kuli nie można i tak siedziałam po kilku minutach jedna z pielęgniarek chciała mi pomóc wyjść na zewnątrz ale moje nogi dalej nic i znowu siad ,przeżyłam koszmar.Jak już jakimś trafem wyprowadziła mnie kobieta po maleńkim kroczku na korytarz to już wiedziałam że przy pomocy koleżanki dam radę bo teraz jest mało pacjentów i jest mnóstwo krzeseł i zawsze można spocząć a proponowanego wózka nie chciałam bo od czego mam nogi one muszą chodzić bo od tego są.
Teraz tylko czekać do 8 października na wizytę u onkologa i zobaczymy co dalej bo na program leczenia sm teraz nie mam szans dopiero jak pokonam raka czyli nigdy.
Pozdrawiam
Wczoraj miałam kontrolny rezonans byłam 1.30 w rurze bo miałam badany duży obszar miednicę i długą kość (prawie do kolan) a dlatego to tak długo trwało bo aparat nie mógł takiego obszary objąć i trzeba było to robić po kawałku.To był mój czwarty rezonans od grudnia zeszłego roku ale taki jakiś inny pierwszy raz kazano ściągnąć spodnie(zawsze biorę spodnie na gumce żeby nie ściągać) i chciano mnie położyć na brzuchu ale ja twardo że nie wyleżę tak długo i ulegli mogłam leżeć na plecach To jeszcze nic po tym czasie nie mogłam wstać panie mnie ubierały ledwo odprowadziły na krzesło bo kuli nie można i tak siedziałam po kilku minutach jedna z pielęgniarek chciała mi pomóc wyjść na zewnątrz ale moje nogi dalej nic i znowu siad ,przeżyłam koszmar.Jak już jakimś trafem wyprowadziła mnie kobieta po maleńkim kroczku na korytarz to już wiedziałam że przy pomocy koleżanki dam radę bo teraz jest mało pacjentów i jest mnóstwo krzeseł i zawsze można spocząć a proponowanego wózka nie chciałam bo od czego mam nogi one muszą chodzić bo od tego są.
Teraz tylko czekać do 8 października na wizytę u onkologa i zobaczymy co dalej bo na program leczenia sm teraz nie mam szans dopiero jak pokonam raka czyli nigdy.
Pozdrawiam