Ala, ja już mam skórę prawie przeźroczystą i polubiłam doktórkę, która przy mega niedoborze witaminy D3 nie każe mi siedzieć na słońcu, ale pozwala ją suplementować
Ja choruję od 1992 roku (od razu mnie zdiagnozowali) ale pierwsze symptomy miałam już w szkole średniej (ale tak jak Ty myślałam, że nie jestem wysportowana, że może trzeba się porozciągać...). W 1992 r. rocznikowo miałam 20 lat, ale urodziłam się pod koniec listopada i to jest dla mnie mega krzywdzące. Miałam 19 lat i 3 miesiące jak mnie zdiagnozowali.
Dzisiaj słońce świeci i musiałam być u dentysty, ale słońce mnie dzisiaj nie dobiło, myślałam, że będzie gorzej. Ale pozwoliło mi zejść ze schodów, później na nie wejść... Tylko drogę do doktórki pokonałam na wózku. Ja się tego wózka już tak bardzo boję, że nie wiem czy psychiatra dałby sobie z tym radę. Psycholog, z którym się spotykam, nie daje rady mnie przekonać, że to tylko środek, że nie mam innego wyjścia.
Ja tylko na początku jak się do tego przyznałam (czyli w 2005 roku) byłam na etapie wielkiego buntu "klękajcie narody, oto ja z takim stażem... poradzę sobie sama, ja się nie prosiłam o to choróbsko i zrobię mu numer i je pogonię..." A teraz spokorniałam i wiem, że ludzie chorują dłużej i są w lepszej formie.
A o tym, że słońce może poprawiać humor słyszałam, ale myślałam, że to plotki.
M.
Dobro jest większe, ale zło jest głośniejsze.