nati_1978, ja rok temu odbyłam dawkę 10 x wejście do kriokomory.
pierwszym razem nie wytrzymałam i po kilkunastu sekundach pukałam w okienko, a byłam sama. Prawie stamtąd wyleciałam. Ale rehabilitantka młodziutka weszła tam ze mną i cały czas trzymała mnie za ręce, obydwie tupałyśmy i wierciłyśmy rękami przy okazji opowiadając sobie śmieszne rzeczy (było trudno opowiadać przez maseczkę na twarzy
).
Pierwszy raz wejście trwało półtorej minuty i codziennie więcej 30 sekund do 3 minut. Za każdym razem ona wchodziła ze mną. Ale po wyjściu czułam ciepełko w nogach, aż było przjemnie przy moich zawsze zimnych nogach. Ale to chyba było bez sensu, bo kriokomora pomaga przy SM tlko na spastyczność, a ja jej nie mam (podobno, tak mówią lekarki). Ale warto było doświadczyć tego chłodku!
nati_1978, nie bój się. Jeśli nie masz klaustrofobii, to wejdziesz i wyjdziesz