malina - jak "staniesz w kącie" to napewno nie znajdą cię
Nie tędy droga.
Strasznie złe
Moderator: Beata:)
malina piszę do Ciebie, bo już "rozmawiałem" z halinką, kiedyś, ze 3,4 lata temu oglądałem na TVN "zapowiadany", więc przykuł moją uwagę program "Rozmowy w toku" o sm (wiadomo, byłem zainteresowany). Co mnie wtedy zaskoczyło to pokazany przypadek kobiety z sm, której lekarz powiedział po pierwszym dziecku, że z tą chorobą powinna na siebie uważać i dlatego druga ciąża jest niewskazana. Nie posłuchała go i dobrze, bo po ciąży i drugim dziecku czuła się lepiej! W tamtym czasie miała już trójkę! Czuła się o wiele lepiej niż przed drugim dzieckiem! Pytali w tym programie jakiegoś lekarza jak to możliwe - mówił o mobilizacji organizmu i takie tam. Zazdrościłem jej, bo ja nie mogłem się w ten sposób mobilizować, wiadomo. Było tam pewnie i o facetach, ale pamiętam tylko ją. Jesteś młoda dziewczyno powinnaś zawalczyć. Są leki, o których ja mając Twoje lata mogłem tylko pośnić, wprawdzie teraz też mogę, ale to "nie z powodu możliwości jeno z powodu starości" Tak że trzym się i walcz, bo z tym co mamy codziennie trzeba walczyć. Odkąd się dowiedziałem (dwadzieścia kilka lat temu) nie było dnia, abym o tym zapomniał, co mam. Musisz walczyć, a wtedy jutro będzie lepsze!
Dziękuję Wam za słowa otuchy i wsparcia ale to nic nie zmieni niestety... nie wierze że będzie lepiej, że będzie jakiś lek...
jak na razie jest ok i ze mną powiedzmy też jest ok- jakoś się trzymam, ale wiem że jak coś się stanie np jakiś rzut- to ja już się z tego nie podniosę, bo nie mam siły walczyc, wypaliłam się...bezsensowna jest walka z wiatrakami...
nie mogę powiedziec że nic nie robię, aby to coś we mnie powstrzymac bo przecież co miesiac jestem u lekarza, regularnie robię badania, biorę betaferon, kiedy czuję się zmęczona odpoczywam, staram się więcej cwiczyc (chodzę na aerobic, basen, jeżdżę na rowerze) teraz pójdę na zabiegi do kriokomory ale to tak bez przekonania...robię to bo znajomi i rodzina mnie namawiaja bo wiedzą że na żaden turnus rehabilitacyjny się nie zgodzę więc wyciągają mnie na "przyjemne cwiczenia"... ale czy warto jak i tak SM jest nieuleczalne, mój organizm sam się zniszczy...walka z wiatrakami //
jak na razie jest ok i ze mną powiedzmy też jest ok- jakoś się trzymam, ale wiem że jak coś się stanie np jakiś rzut- to ja już się z tego nie podniosę, bo nie mam siły walczyc, wypaliłam się...bezsensowna jest walka z wiatrakami...
nie mogę powiedziec że nic nie robię, aby to coś we mnie powstrzymac bo przecież co miesiac jestem u lekarza, regularnie robię badania, biorę betaferon, kiedy czuję się zmęczona odpoczywam, staram się więcej cwiczyc (chodzę na aerobic, basen, jeżdżę na rowerze) teraz pójdę na zabiegi do kriokomory ale to tak bez przekonania...robię to bo znajomi i rodzina mnie namawiaja bo wiedzą że na żaden turnus rehabilitacyjny się nie zgodzę więc wyciągają mnie na "przyjemne cwiczenia"... ale czy warto jak i tak SM jest nieuleczalne, mój organizm sam się zniszczy...walka z wiatrakami //
Kobieto, zrozum wreszcie, że jak sama nie będziesz tego chciała nic i nikt Ci nie pomoże. Taką postawą ranisz najbliższych, którzy na pewno chcieliby, żebyś poczuła się lepiej. Według mnie albo coś robisz albo... nie narzekasz na chorobę, wybór nalezy do Ciebie
Pozdrawiam
Pozdrawiam
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" Paulo Coelho
malina , Tu wiele osób Cię rozumie.Zostań na forum i proszę,uśmiechnij się.Wszyscy ,jak Ty, wciąż próbujemy i czasem nic nie wychodzi.Mamy chwile zwątpienia,czy jest sens,czy to coś da...
Mija to na szczęście i znów walczymy i znów i znów.To nie jest syzyfowa praca.To ma sens.Może i jak Don Kichot ,ale co tam Zdrowi ludzi też walczą o codzienność.
Trzymaj się i daj tu jakiś znak.To Forum to naprawdę swego rodzaju terapia.
Nie rezygnuj z tego ,proszę
Mija to na szczęście i znów walczymy i znów i znów.To nie jest syzyfowa praca.To ma sens.Może i jak Don Kichot ,ale co tam Zdrowi ludzi też walczą o codzienność.
Trzymaj się i daj tu jakiś znak.To Forum to naprawdę swego rodzaju terapia.
Nie rezygnuj z tego ,proszę
malina , Tuja07 ma rację...zamykając się w sobie ,sama w 4 ścianach szkodzisz tylko sobie...wiem coś o tym gdyż sam nie tak dawno byłem zdiagnozowany i po usłyszeniu słów lekarza że to SM odsunąłem się od wszystkich popadając w beznadziejność robienia czegokolwiek ...była tylko pustka ...dziś minęło już kilka miesięcy i mimo tego że wciąż bez leczenia jestem to nie zamierzam się poddać ...próbuję wszystkich możliwości żeby załapać się do jakiegoś programu...nie chodzę już do pracy ale staram się jak najwięcej być w ruchu...ale przede wszystkim wychodzę znów do ludzi i cieszę się naprawdę z małych rzeczy na które kiedyś nie zwracałem uwagi...wiesz,najgorsze w tym wszystkim to wygrać walkę z samym sobą...czasami psycha siada ale nie możemy się poddawać!...jeszcze nie czas !...no i wracaj na forum
Malina, sama piszesz, jak dużo robisz, choroba obchodzi się z Tobą łagodnie. Wcale nie jest powiedziane, że tak juz nie zostanie. A nawet jeśli trafi się rzut, można wyjść z niego bez większych deficytow neurologicznych. Dlaczego nie chcesz przyjąć tej bardziej optymistycznej wersji przyszłości? Nie jestem dobra w pocieszaniu, ani w przekonywaniu, że 'wszystko będzie dobrze', ale mam wrazenie, że Ty wciąż przeżywasz na nowo diagnozę. Trzeba wreszcie przejść nad nią do porządku dziennego - po prostu nie ma innego wyjścia. Jeśli nie potrafisz zrobić tego sama - zwróć się o pomoc. Pisałaś, że planujesz kontakt z psychologiem. Jak poszło? Jeśli nieszczególnie, rozejrzyj się za następnym.
Pozdrawiam i także namawiam Cię do pozostania na forum .
Pozdrawiam i także namawiam Cię do pozostania na forum .
Malina, zawzięłaś się, żeby stanąć w kącie i wpędzać się w coraz głębszy dół?
Nikt z nas Ci nie obieca, że zawsze będzie dobrze bo tak to nawet zdrowi nie mają. Wyciągaj z życia co tylko możesz i korzystaj z tego co masz. Nad diagnozą nie medytuj za bardzo, ona Ci nie ucieknie a swoją obecną postawą wpędzasz w zmartwienia najbliższą rodzinę. Nie obraź się ale wg mnie do wręcz samolubne.
Nikt z nas Ci nie obieca, że zawsze będzie dobrze bo tak to nawet zdrowi nie mają. Wyciągaj z życia co tylko możesz i korzystaj z tego co masz. Nad diagnozą nie medytuj za bardzo, ona Ci nie ucieknie a swoją obecną postawą wpędzasz w zmartwienia najbliższą rodzinę. Nie obraź się ale wg mnie do wręcz samolubne.
Malina, piszesz, że po co się męczyć i tak SM jest nieuleczalne, przypomnę tytuł filmu: "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową. " No to po co niby jeść, pić, po co używać kremów do twarzy, przecież i tak kiedyś pojawią się zmarszczki......
Kochana Ty szoruj do psychologa, bo coś mi się wydaje, że masz deprechę w wersji książkowej. Pomyśl o tych, którzy żyją obok Ciebie, którym sprawiasz cierpienie, nie chorobą, ale Twoim nastawieniem do świata, nie zrzucaj wszystkiego na SM, to oczywiście wygodne: ja jestem biedna, nieszczęśliwa, taka pokrzywdzona przez los.....oj oj.... A powiem Ci jedno, że masz cholerne szczęście, bo masz tylko SM, masz leczenie i możesz z tym żyć bez większych problemów przez kilkadziesiąt lat, co mają powiedzieć ci, dla których już nie ma nadziei, którzy dziękują za każdy dzień życia, mimo, że jest przepełnione cierpieniem i ogromnym bólem, oni walczą, nawet nie wiesz jak bardzo. popatrz dalej niż czubek swojego nosa, a zobaczysz .......
Kochana Ty szoruj do psychologa, bo coś mi się wydaje, że masz deprechę w wersji książkowej. Pomyśl o tych, którzy żyją obok Ciebie, którym sprawiasz cierpienie, nie chorobą, ale Twoim nastawieniem do świata, nie zrzucaj wszystkiego na SM, to oczywiście wygodne: ja jestem biedna, nieszczęśliwa, taka pokrzywdzona przez los.....oj oj.... A powiem Ci jedno, że masz cholerne szczęście, bo masz tylko SM, masz leczenie i możesz z tym żyć bez większych problemów przez kilkadziesiąt lat, co mają powiedzieć ci, dla których już nie ma nadziei, którzy dziękują za każdy dzień życia, mimo, że jest przepełnione cierpieniem i ogromnym bólem, oni walczą, nawet nie wiesz jak bardzo. popatrz dalej niż czubek swojego nosa, a zobaczysz .......
Iffonka nie uważam że mam cholerne szczęście bo mam SM !!!!! i nigdy też nie porównywałam się z innymi ludźmi, bo ja to jestem ja - i nie interesuje mnie to że ktoś ma gorzej...bo to jestem ja, a nie ktoś inny... i to jest mój osobisty problem i największy jaki mam i naprawde nie interesuje mnie to że ktoś ma gorzej... może to egoistyczne, ale nigdy się nie porównywałam i nie próbowałam byc taka jak -ktoś- więc teraz też nie będę!!!!!!!!!!!
Maria xx...sama w to nie wierzę ale z pełnej życia, uśmiechu, marzeń, planów i wiecznej optymistki stałam się -po usłyszeniu 2 słów: stwardnienie rozsiane- małą, smutną i pesymistycznie nastawioną do życia osobą ( smutne to jest ale taka jest prawda
A co do psychologa to nie poszłam...wiem że uznacie iż to głupie ale uważam to za kolejną porażkę życiową, żeby nie potrafic samej sobie poradzic z jakąś beznadziejną diagnozą bądź przy pomocy bliskich osób- to jakiś tam lekarz obcy całkiem mi nie pomoże, a sama wizyta wprowadzi mnie w jeszcze gorszy nastrój...
mam może głupie poglądy o psychologu ale to jedyne co mi zostało "z pełnej życia, uśmiechu, marzeń, planów i wiecznej optymistki osoby" i tego nie zmienie nigdy!!!
Maria xx...sama w to nie wierzę ale z pełnej życia, uśmiechu, marzeń, planów i wiecznej optymistki stałam się -po usłyszeniu 2 słów: stwardnienie rozsiane- małą, smutną i pesymistycznie nastawioną do życia osobą ( smutne to jest ale taka jest prawda
A co do psychologa to nie poszłam...wiem że uznacie iż to głupie ale uważam to za kolejną porażkę życiową, żeby nie potrafic samej sobie poradzic z jakąś beznadziejną diagnozą bądź przy pomocy bliskich osób- to jakiś tam lekarz obcy całkiem mi nie pomoże, a sama wizyta wprowadzi mnie w jeszcze gorszy nastrój...
mam może głupie poglądy o psychologu ale to jedyne co mi zostało "z pełnej życia, uśmiechu, marzeń, planów i wiecznej optymistki osoby" i tego nie zmienie nigdy!!!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 56 gości