: 2014-04-07, 00:27
Witajcie kolejny raz w tym temacie. Dziś, a właściwie już wczoraj były moje urodziny. Już w nocy dzień przed chodząc o północy przez godzinę po mieście i myśląc oczywiście o samobójstwie, wiedziałem, że ten dzień nie będzie wesoły, przynajmniej dla mnie. Mimo to, że dostałem dość sporo prezentów, chociaż nie wyprawiałem urodzin, mam straszny humor, nawet teraz gdy własnie wyszli ode mnie wszyscy moi najlepsi znajomi, śpiewając sto lat i także z prezentami i oczywiście nawet kiedy jestem dość mocno podpity nie bardzo zważając na wszystkie leki które biorę, przez łzy, czuje tylko chęć skończenia tego życia... To jest bardzo nienormalne, żeby w taki dzień, który był tak "wesoło" spędzony z moimi rodzicami, moim bratem i jego rodzina, z moją kochająca dziewczyną i z moimi kumplami, a właściwie przyjaciółmi, których znam od najmłodszych lat i nawet kiedy po alkoholu powinienem czuć tylko radość, czuje się tak bardzo źle... Jaki sens ma życie w takim bólu, cierpieniu, ze strasznymi perspektywami... Brakuje mi tylko odwagi, abym już nie zawracał Wam głów, za co przepraszam, ale takie wygadanie się pomaga choć trochę w czekaniu na odrobinę więcej wspomnianej wcześniej odwagi...