Strona 2 z 2

: 2012-12-27, 13:32
autor: bez_dystansu
no niestety czas jest zajęty albo ma dużo pracy.

: 2012-12-27, 13:43
autor: Halina
bez_dystansu pisze:no niestety czas jest zajęty albo ma dużo pracy


Coś się dzieje? Jeśli mogę zapytać.

: 2013-01-03, 14:03
autor: bez_dystansu
Nie spadek formy mojej i żony :). Ile jeszcze czasu trzeba żeby się z tym pogodzić?

: 2013-01-03, 18:29
autor: sylseb
bez_dystansu pisze:Ile jeszcze czasu trzeba żeby się z tym pogodzić?

Pogodzić, to się raczej nie pogodzisz, ani Ty ani żona. Raczej przywykniecie, oswoicie się z diagnozą. Ja nadal w gorszych chwilach pytam "dlaczego ja?", ale odpowiedź jest jedna "a dlaczego nie?"
Może warto spotkać się ze specjalistą, psychologiem, czy psychiatrą, może jak nie psychoterapia, to wspomóc się łagodnym antydepresantem? Żeby się znowu zachciało żyć. Potem skończą się ponure pogody, będzie ciepło i kolorowo. A Twoja żona ma szczęście, ma się do kogo przytulić, komu wypłakać. Nie jest sama...

: 2013-07-06, 16:08
autor: Monix
hej :) miałam 19 lat i 3 miesiące jak mnie zdiagnozowali, myślałam, że to pomyłka, ja w ogóle nie wiedziałam co to jest i z czym to się je... później przechodziłam przez etap samo przyszło, samo przejdzie... a teraz mam za sobą już ponad 21 lat chorowania i mnóstwo leków na które nie reagowałam, a 2 miesiące temu zaczęłam brać LDN i wszystko się zmieniło:

znów chciało mi się żyć, chodzić (na tyle, na ile potrafię), nogi nie przeszkadzają w chodzeniu a długopis w pisaniu... po 13 latach od diagnozy zaczęłam się rehabilitować, teraz mogę tylko mieć do siebie pretensje, że dopiero po 13 latach... dużo czasu zmarnowałam, teraz zupełnie inaczej bym przez to wszystko przechodziła

teraz już jestem mądrzejsza, teraz już mam prawie 41 lat

powiedz Żonie, że ma dobrych ludzi wokół, a jak będzie zaprzeczać powiedz, że DOBRO JEST WIęKSZE, ALE ZŁO JEST GŁOŚNIEJSZE :)

Pozdrowienia z Wrocławia

: 2013-08-03, 07:27
autor: Paulinka
bez_dystansu jakbym widziała w Tobie mojego męża! Wiesz co on robił gdy byłam w szpitalu, miałam punkcję, później diagnoza, powrót do "normalności", pracy itp?
Po prostu był ze mną, nie obok.

Płakał ze mną i się śmiał, wyciągał mnie z dna, cierpliwie czekał i tyle.

Powodzenia i sił!