hej,
jestem tu nowa. Zarówno na forum, jak i wśród osób leczących się na SM. Bijecie mnie na głowę, jeśli chodzi o Wasze doświadczenie i wiedzę dotyczące tej choroby. Dlatego też chciałam skorzystać z Waszych rad.
Zacznę do tego, że choróbsko to dopada człowieka w bardzo różnych sytuacjach, momentach życiowych. Jak sobie poradzić, gdy życie niesie tyle nowego, niepewnego, tyle stresów i lęków, z takim dodatkowym bagażem jakim jest SM.
Parę dni po tym jak zaczęłam się leczyć interferonem rozstałam się z partnerem (byliśmy razem 1,5 roku). Przy każdym kolejnym zastrzyku ryczałam jak bóbr (i nie dlatego, ze bolało). Dodatkowo objawy jakie wywoływał u mnie ten lek dobijały mnie psychicznie. Nie będę opisywać co czułam i jak się czułam, bo każdy z Was z pewnością przechodził podobne stany.
Za parę dni wracam na uczelnie, do dużego miasta, gdzie będę sama (bez rodziny, bliskich, no i teraz bez partnera). Wprowadzam się do zupełnie nowego akademika, gdzie nikogo nie znam i będę mieszkać z przypadkową osobą.
Boję się tego, Mój strach dotyczy m.in. tego, ze nie wiem, czy nie odizoluję się od świata, ludzi, nie zamknę się w sobie. Zwyczajnie boję się, że sobie nie poradzę (fizycznie i psychicznie).
Jak Wy radzicie sobie, gdy czujecie się osamotnieni? Może jakieś grupy wparcia? Jakie macie sposoby, by brnąć do przodu nie oglądając sie za siebie. Jak stawić światu czoła, w momencie gdy czujesz, że jesteś słaby, samotny, przestraszony?
Jak już wspomniałam. Leczę się interferonem. Czytałam, ze tego leku się nie podaje osobom z depresjami. Nie wiem czy u mnie to depresja, ale jestem ciągle smutna, zamyślona, mam problemy ze snem, strasznie sie boję przyszłości, czuję pustkę i beznadzieję. Obawiam się trochę tego.
Dodam, że głęboko wierze w to, że kiedyś będzie dobrze, że się jakoś ułoży, ale proszę poradźcie, jak sobie pomóc teraz, na początku?
Dzięki
Zacząć na nowo-poradźcie
Moderator: Beata:)
Zacząć na nowo-poradźcie
Ostatnio zmieniony 2011-06-10, 08:22 przez ania23, łącznie zmieniany 1 raz.
Mawiaj do siebie zawsze: wszystko jest możliwe - ja mogę stać się wszystkim co budzi mój podziw
Aniu,prze Tobą nowe wyzwanie!Tak też należy to traktować.Wiem,ze zabrzmi to dziwnie ale wielu osobom z SM właśnie tego najbardziej brak.Motywacji i wyzwania.Studia,nowi ludzie i praktycznie brak czasu na myślenie o chorobie.Powinnaś zacząć wszystko od nowa tak jak kieruje Tobą życie.Masz ku temu świetną okazję.Bardzo chciałbym mieć taką możliwość jak Ty.
Byłoby bardzo dużym błędem odsuwanie się od ludzi.Prowadzi to do wyalienowania i niczego dobrego nie przynosi.Czasem samotność jest wskazana ba,nawet zbawienna.Niekoniecznie jednak na początku tej drogi.
Są oczywiście grupy wsparcia i stowarzyszenia.Dużo tu jest na Forum informacji o takowych.
Skoro wierzysz ,to tego się trzymaj.Żyj i korzystaj ze wszystkiego co przyniesie dany dzień.To trochę jak z rzucaniem palenia Trzeba czymś zająć umysł i ręce
Jestem pewna,że sobie poradzisz Masz silną i zdecydowaną osobowość , nie daj nikomu ani niczemu tego zmienić
Byłoby bardzo dużym błędem odsuwanie się od ludzi.Prowadzi to do wyalienowania i niczego dobrego nie przynosi.Czasem samotność jest wskazana ba,nawet zbawienna.Niekoniecznie jednak na początku tej drogi.
Są oczywiście grupy wsparcia i stowarzyszenia.Dużo tu jest na Forum informacji o takowych.
ania23 pisze:Dodam, że głęboko wierze w to, że kiedyś będzie dobrze, że się jakoś ułoży
Skoro wierzysz ,to tego się trzymaj.Żyj i korzystaj ze wszystkiego co przyniesie dany dzień.To trochę jak z rzucaniem palenia Trzeba czymś zająć umysł i ręce
Jestem pewna,że sobie poradzisz Masz silną i zdecydowaną osobowość , nie daj nikomu ani niczemu tego zmienić
Ja po diagnozie przez pół roku niewiele z domu wychodziłem, a miałem wsparcie ze strony żony, rodziców i dalszej rodziny. Najgorsze co można zrobic to sie odizolować, ale byc moze każdy musi przejść ten etap.
Moja rada dla Ciebie jest taka: wykorzystaj nowe miejsce i okoliczności do poznania nowych znajomych. O chorobie nie musisz wszystkim mówić (współlokatorce z akademika bym powiedział), ale myslę, że nie warto jej ukrywać.
Życzę siły i wytrwalości. Pozdrawiam.
Moja rada dla Ciebie jest taka: wykorzystaj nowe miejsce i okoliczności do poznania nowych znajomych. O chorobie nie musisz wszystkim mówić (współlokatorce z akademika bym powiedział), ale myslę, że nie warto jej ukrywać.
Życzę siły i wytrwalości. Pozdrawiam.
Ludzie mądrzeją z wiekiem, przeważnie jest to wieko od trumny.
Aniu, a może spójrz na to z drugiej strony: zmiana środowiska to okazja do oderwania się od obecnej sytuacji, możliwość poznania nowych ludzi, którym nie musisz przecież "spowiadać" się, że jesteś chora. Może przydałaby się rozmowa z psychologiem?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" Paulo Coelho
Aniu, a-g-n-e-s ma rację, nie unikaj znajomych, racze wykorzystaj sytuację.Ja długo nie wiedziałam, na co choruję, ale jak i poznałam diagnozę, nie opowiadałam , co mi jest.Teraz, kto pyta, mówię, ale niechętnie.Natomiast staram się jak najwięcej korzystac z życia, choć już mam swoje latka!Wsparcie mam u męża, córek, ale przede wszystkim w moim silnym, bardzo optymistycznym EGO.Zobaczysz, jesteś od początku leczona, będzie dobrze, ja weteranka "esemowa"Ci to mówię.Pozdrawiam i życzę masy prawdziwych przyjaciól i wielkiej milości.
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"
- aisza
- Posty: 7601
- Rejestracja: 2008-08-09, 20:04 Wiek: 56
- Lokalizacja: Aleksandrów Kujawski
- Kontaktowanie:
ania23 pisze:Jak już wspomniałam. Leczę się interferonem. Czytałam, ze tego leku się nie podaje osobom z depresjami. Nie wiem czy u mnie to depresja, ale jestem ciągle smutna, zamyślona, mam problemy ze snem, strasznie sie boję przyszłości, czuję pustkę i beznadzieję. Obawiam się trochę tego.
Aniu23 - interferon niestety powoduje stany takie jak zaobserwowałaś u siebie.Jeśli jesteś przygnębiona i masz problemy ze snem udaj sie do psychologa i porozmawiaj z nim szczerze, albo do psychiatry, ktory zaordynuje Ci odpowiednie leki na "wzmocnienie" psychiki.
Żyj Aniu swomi rytmem i zgodnie ze swoimi założeniami, udzielaj się na studiach z całym zaangażowaniem i nie mam tu tylko nauki na myśli.Pozdrawiam cieplutko i trzymam za Ciebie kciuki.ania23 pisze:Dodam, że głęboko wierze w to, że kiedyś będzie dobrze, że się jakoś ułoży,
Przestań mieć pretensje do innych. Bierz odpowiedzialność za każdy swój krok...
-
- Posty: 10
- Rejestracja: 2009-09-24, 13:35
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Droga Aniu. Jak tak samo jak Ty dopiero co zostałam zdiagnozowana i dopiero co dołączyłam do forum. Nie byłam jeszcze na interferonie czekam (oczywiście w "") na kolejny rzut choroby. Myślę tak jak wszyscy bardziej doświadczeni już w tej kwestii - ważne to znaleźć sobie zajęcie cel w życiu i się nie załamywać. Ja puki co (może dlatego,że nie jestem w takim złym stanie) i dlatego jeszcze daję radę ale nie dopuszczam myśli,że mój stan będzie bardzo zły. Może lekki niedowład, z którym spokojnie dam rade funkcjonować w miare normalnie. Tak może się oszukuję albo raczej taką mam nadzieję i wierzę w to. Myślę,że potrzebujesz prawdziwego przyjeciela mam nadzieję,że takiego masz a jak nie ,że znajdziesz - a w razie czego jak Ci będzie źle to masz Nas Tu jest full fajnych ludzi,którzy jak nikt wyciągną każdego z mega doła Trzymaj się będzie ok!
Dołączyłam do grona.
Dziekuje Wam wszystkim za miłe słowa...
Okazuje sie, ze trafiłam do jednoosobowego pokoju w akademiku:-( Przestraszyłam się tego, teraz kombinuję jakby tu zmienic moją sytuację. Ciężko mi na razie. ale wiem, że z czasem przzwyczaję się do panujących warunków. Ja jestem osobą, która raczej nie stroni od ludzi, mimo to ostatnio czuję się strasznie samotna i to jest moją bolączką
Okazuje sie, ze trafiłam do jednoosobowego pokoju w akademiku:-( Przestraszyłam się tego, teraz kombinuję jakby tu zmienic moją sytuację. Ciężko mi na razie. ale wiem, że z czasem przzwyczaję się do panujących warunków. Ja jestem osobą, która raczej nie stroni od ludzi, mimo to ostatnio czuję się strasznie samotna i to jest moją bolączką
Mawiaj do siebie zawsze: wszystko jest możliwe - ja mogę stać się wszystkim co budzi mój podziw
Aniu uśmiechnęłam się do siebie,gdy czytałam Twój post Ja bym chciała mieć samodzielny pokój i móc decydować o tym kto i kiedy będzie mnie odwiedzał
Za parę dni będzie aż za dużo osób w Twoim najbliższym otoczeniu Jak ma nie być,skoro Ty jesteś tak fajną i pogodną kobietką?
Jeśli czujesz się samotna to uciekaj od tego wychodząc na przeciw wszystkim możliwościom spotykania się z ludźmi.Jestem pewna,że tego na uczelni nie brakuje
Będzie dobrze,wiem to trzymam kciuki,pisz,uśmiechaj się i do przodu
Za parę dni będzie aż za dużo osób w Twoim najbliższym otoczeniu Jak ma nie być,skoro Ty jesteś tak fajną i pogodną kobietką?
Jeśli czujesz się samotna to uciekaj od tego wychodząc na przeciw wszystkim możliwościom spotykania się z ludźmi.Jestem pewna,że tego na uczelni nie brakuje
Będzie dobrze,wiem to trzymam kciuki,pisz,uśmiechaj się i do przodu
Aniu - wszyscy tutaj mają rację
Życie studenckie to taki piękny czas...sama dobrze go pamiętam:P
Korzystaj ile można - poznawaj nowych ludzi, zawieraj przyjaźnie, miłości..korzystaj ze wspólnego spędzania czasu, zabaw, rozmów do rana... To naprawdę cudowny czas!
Zaczynasz jakby nowe życie...tyle nowości przed Tobą:) Według mnie to właśnie popchnie Ciebie do działania...zajmie myśli i ciało...i możesz nawet czuć się dużo lepiej:)
Tam, gdzie się udajesz napewno także znajdą się ludzie chorujący na Sm...powiedz nam tylko do jakiego miasta zmierzasz - gwarantuję, że ktoś z forum tam mieszka i pomoże Ci w gorszych chwilach:)
Powiem Ci, ze ludzie z tego forum nie raz wyciągnęli mnie z dołka i postawili na nogi:) Mogę się tutaj wyżalić, zapytać o poradę, poprosić o wsparcie...Ci którzy przeżywają to co my - najlepiej nas potrafią zrozumieć:)
Odnośnie mówienia o chorobie..absolutnie nie musisz tego robić...może jak się zaprzyjaźnisz, zaufasz komuś - pewnie, warto mieć w pobliżu bliską osobę, która wie...
Ja np.mówię tylko ogólnie, że mam problemy neurologiczne i tyle:) Część osób wie...ale nie wszyscy!
Masz Kochana przed sobą nową miłość, nowych przyjaciół, nowe życie:)
Życzę CI powodzonka i trzymam kciuki:)
Życie studenckie to taki piękny czas...sama dobrze go pamiętam:P
Korzystaj ile można - poznawaj nowych ludzi, zawieraj przyjaźnie, miłości..korzystaj ze wspólnego spędzania czasu, zabaw, rozmów do rana... To naprawdę cudowny czas!
Zaczynasz jakby nowe życie...tyle nowości przed Tobą:) Według mnie to właśnie popchnie Ciebie do działania...zajmie myśli i ciało...i możesz nawet czuć się dużo lepiej:)
Tam, gdzie się udajesz napewno także znajdą się ludzie chorujący na Sm...powiedz nam tylko do jakiego miasta zmierzasz - gwarantuję, że ktoś z forum tam mieszka i pomoże Ci w gorszych chwilach:)
Powiem Ci, ze ludzie z tego forum nie raz wyciągnęli mnie z dołka i postawili na nogi:) Mogę się tutaj wyżalić, zapytać o poradę, poprosić o wsparcie...Ci którzy przeżywają to co my - najlepiej nas potrafią zrozumieć:)
Odnośnie mówienia o chorobie..absolutnie nie musisz tego robić...może jak się zaprzyjaźnisz, zaufasz komuś - pewnie, warto mieć w pobliżu bliską osobę, która wie...
Ja np.mówię tylko ogólnie, że mam problemy neurologiczne i tyle:) Część osób wie...ale nie wszyscy!
Masz Kochana przed sobą nową miłość, nowych przyjaciół, nowe życie:)
Życzę CI powodzonka i trzymam kciuki:)
"Nabywając koty, nabywasz gratis wierne serduszka"
czuję , ze wyjdę teraz na strasznie niezadowoloną z życia osobę dodam jedynie, ze zaczęłam 5 rok wiem co to znaczy zycie studenckie przyznam sie, ze czesto nie było ani łatwo ani przyjemnie. a z przyjaciółmi to bywało róznie.
do Was Kochani zwróciłam się z prośbą byście poradzili jak sobie pomóc na początku choroby, aby stanąć na nogi i... dalej brnąć do przodu
do Was Kochani zwróciłam się z prośbą byście poradzili jak sobie pomóc na początku choroby, aby stanąć na nogi i... dalej brnąć do przodu
Mawiaj do siebie zawsze: wszystko jest możliwe - ja mogę stać się wszystkim co budzi mój podziw
Aniu twoje posty są smutne ,ale aniu powiem tak , wiesz ile masz lat zyj najlepiej jak potrafisz lek znajdzie sie szybciej niz myslisz.Ja choruje 20lat ,dopiero 2lata wiem na co choruje,moze dlatego zyłam w miare normalnie.Urodziłam 3 dzieci [24,22,11lat].musisz dac sobie rade i dasz jestem pewna.Najgorsze sa dla mnie głupie spojrzenia i pytania typu co ci jest ,mówie ze nic ,olewam to po prostu. Nauczysz sie zyc z tym jest o wiele trudniej niz zdrowym,ale mozna .Zaczniesz dostrzegac i cenic takie wartosci ,o ktorych istnieniu tylko wiedziałas.Trzymaj sie
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 111 gości