arronia pisze:Malino, może jakieś połączenie psychoterapii (czy jak to się tam nazywa) w połączeniu z lekami byłoby dobrym rozwiązaniem? Tzn. nie wiem, jeśli depresja jest od leków, to może trzeba ją lekami dusić, ale może i zmiana trybu myślenia by była pożyteczna? Bo przecież nam i emocjonalnie niekoniecznie jest łatwo...
Zgadzam sie z tym.
Ja jak chyba każdy przed przystapieniem do leczenia betaferonem byłam u psychiatry żeby wydał orzeczenie czy mam depresje itp. Wtedy uświadomiłam sobie jakim jestem doskonałym oszustem emocjonalnym - lekarz stwierdził ,ze nie mial jeszcze tak pozytywnie nastAWIOnego pacjenta - full szczęśliwa- a ja w środku umierałam ....
Nie miałam nikogo przy sobie kto by to zauważył -przed rodziną też grałam .
Nie miałam teZ wtedy odwagi pójśc na terapię do psychologa - bo w czym
mi może gadaniem pomóc ?
Dobrze ,że Twoi przyjaciele interweniowali ,teraz faktycznie spróbuj psychoterapii - jeśli nie typowej to tak jak ja się w końcu odważyłam -ustawienia Berta Hellingera.- bardzo trudnej na początku, ale jak to określa psycholog ,która prowadzi moje zajęcia -załatwia w jeden dzień pół roku terapii. Są rózne sposoby ja trafiłam akurat na terapię prowadzoną pod kątem emocjonalnym -spotykamy się co miesiąc .Jestem ,a raczej byłam do tej pory osobą totalnie zmkniętą w sobie - przytulenie ,okazanie uczuć to dla mnie było jak zdobycie góry - na spootkaniach wśród obcych ludzi zaczęłam się otwierać. Oczywiście spróbowałam też terapii indywidualnej ,ale może z nieodpowiednią terapeutką -paradoksalnie nie umiem się przy niej tak otworzyć jak w grupie.
Ale elaborat ...
Mam nadal doły -ale teraz potrafię sobie powiedzieć szczerze ,że powoli ruszę dalej.
Nie daj się ,dasz radę nic nie wychodzi nam od razu ,nawet tym zdrowym
"...nie piję wody ,bo rybki się w niej piep..ą..."
"Każdy problem ma rozwiązanie, jeśli rozwiązanie nie istnieje, nie istnieje też problem"