Depresja.

Jak czujesz się w tym momencie?

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-12-15, 16:04

jaszczurka pisze:Malinko to ostatnia rzecz, (chociaż powinna być raczej pierwsza)jaka przychodzi mi do głowy to odwołanie się do Najwyższej Instancji-jesli jesteś wierząca oczywiście-dla mnie modlitwa ma wielką wartość.Pozdrawiam Cię :-)



po diagnozie przestałam wierzyć... zostałam postawiona przed próbą i jej nie przeszłam... oddaliłam się i nie mam zamiaru wracać...
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...

Dota
Posty: 32
Rejestracja: 2011-05-10, 17:42
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Dota » 2011-12-15, 18:11

Od początku czerwca br. łykam SERVENON przypisany na deprechę przez specjalistę psychiatrę i obecnie jest OK ale zanim odczułam jego pozytywne działanie minęło kilka miesięcy (ok. 3 m-cy). Obecnie czuję się super a stresy w pracy nie ruszają mnie.

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-12-15, 20:18

może ze mną też tak będzie...
dziękuję
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-12-16, 07:35

malina :/ pisze:może ze mną też tak będzie...

będzie malinko, jak jeden lek albo lekarz nie pomoże, to inny aż do skutku.
Będziemy Ci kibicować i wspierać :588:
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

arronia
Posty: 240
Rejestracja: 2011-06-11, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: arronia » 2011-12-16, 11:19

Malino, może jakieś połączenie psychoterapii (czy jak to się tam nazywa) w połączeniu z lekami byłoby dobrym rozwiązaniem? Tzn. nie wiem, jeśli depresja jest od leków, to może trzeba ją lekami dusić, ale może i zmiana trybu myślenia by była pożyteczna? Bo przecież nam i emocjonalnie niekoniecznie jest łatwo...

Ja depresji nigdy nie miałam, ale miałam (jeszcze przed diagnozą sm) trudny czas - i bardzo mi pomogła terapia. Leki czekały, że jakby co, to wezmę. Ale okazało się, że popracowanie nad własnymi myślami, odruchami, emocjami, też dużo dało. Akurat u mnie wystarczyło, ale nie wahałabym się wspomóc medycznie, jakby nie starczyło. Choćby po to, żeby mieć siłę pracować nad sobą. No i w ogóle żyć, a nie trwać i się miotać.

Teraz też jestem w luźnym co prawda kontakcie z psychiatrą-psychologiem, wiem, że jeśli coś się zacznie psuć poważniej, mogę sobie i lekami pomóc. Ale ja dopiero 3 m-ce na betaferonie, nie mam wyobraźni, jak może być później.

Trzymaj się ciepło. Jesteś w dołku, ale - jeśli możesz to choćby czysto rozumowo przyjąć - poza dołkiem jest też świat. I wierzę, że szybko do niego wrócisz.
It doesn't get any easier; you just go faster.

keyara
Posty: 692
Rejestracja: 2009-11-03, 10:06
Lokalizacja: Radlin

Postautor: keyara » 2011-12-16, 11:58

arronia pisze:Malino, może jakieś połączenie psychoterapii (czy jak to się tam nazywa) w połączeniu z lekami byłoby dobrym rozwiązaniem? Tzn. nie wiem, jeśli depresja jest od leków, to może trzeba ją lekami dusić, ale może i zmiana trybu myślenia by była pożyteczna? Bo przecież nam i emocjonalnie niekoniecznie jest łatwo...


Zgadzam sie z tym.
Ja jak chyba każdy przed przystapieniem do leczenia betaferonem byłam u psychiatry żeby wydał orzeczenie czy mam depresje itp. Wtedy uświadomiłam sobie jakim jestem doskonałym oszustem emocjonalnym - lekarz stwierdził ,ze nie mial jeszcze tak pozytywnie nastAWIOnego pacjenta - full szczęśliwa- a ja w środku umierałam ....
Nie miałam nikogo przy sobie kto by to zauważył -przed rodziną też grałam .
Nie miałam teZ wtedy odwagi pójśc na terapię do psychologa - bo w czym :oops: mi może gadaniem pomóc ?

Dobrze ,że Twoi przyjaciele interweniowali ,teraz faktycznie spróbuj psychoterapii - jeśli nie typowej to tak jak ja się w końcu odważyłam -ustawienia Berta Hellingera.- bardzo trudnej na początku, ale jak to określa psycholog ,która prowadzi moje zajęcia -załatwia w jeden dzień pół roku terapii. Są rózne sposoby ja trafiłam akurat na terapię prowadzoną pod kątem emocjonalnym -spotykamy się co miesiąc .Jestem ,a raczej byłam do tej pory osobą totalnie zmkniętą w sobie - przytulenie ,okazanie uczuć to dla mnie było jak zdobycie góry - na spootkaniach wśród obcych ludzi zaczęłam się otwierać. Oczywiście spróbowałam też terapii indywidualnej ,ale może z nieodpowiednią terapeutką -paradoksalnie nie umiem się przy niej tak otworzyć jak w grupie.
Ale elaborat ... ;-)
Mam nadal doły -ale teraz potrafię sobie powiedzieć szczerze ,że powoli ruszę dalej.
Nie daj się ,dasz radę nic nie wychodzi nam od razu ,nawet tym zdrowym :588:
"...nie piję wody ,bo rybki się w niej piep..ą..." ;-)

"Każdy problem ma rozwiązanie, jeśli rozwiązanie nie istnieje, nie istnieje też problem" Obrazek

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-12-16, 13:58

Przez pewien czas chodziłam na terapię indywidualną ale jakoś nie widziałam rezultatów...
a może inaczej mój wieczny optymizm mi gdzieś uciekł ale indywidualizm i ogromna upartość zostały... ja jak sobie coś wbiję do głowy to ciężko mi to wyperswadować...
Nawet ostatnio przyjaciółka mi powiedziała, że uwielbia Malinę która zawsze była uśmiechnięta, która zawsze walczyła z życiem i która była uparta jak osioł - ale na dzień dzisiejszy została tylko ta upartość której ona nie potrafi przeskoczyć i przez którą od ponad 1,5 roku zamykam się przed światem...
Dlatego też moje frends podjęły drastyczną decyzję o umówieniu wizyty i zaprowadzeniu mnie do psychiatry !!!
One nie potrafią pogodzić się z moją zmianą - nie potrafią przyjąć do wiadomości, że ta Malina siedzi w domu, że ta Malina się nie uśmiecha, że ta Malina nie chce się spotykać z Nimi na mieście, nie chce wycieczek, imprez... Ale jak tak popatrzeć z drugiej strony mi jest dobrze w moim pokoju... Wiem może to nie jest życie tylko egzystencja ale przecież ciągle oddycham czyli namiastka życia jest...
Bo chodzi o to, że ja już chyba nie mam siły po raz kolejny podnosić się i znowu upaść...

Zawsze walczyłam nawet po diagnozie jakoś się pozbierałam i było w miarę w porządku... Był czas, że byłam szczęśliwa... Potem pojawił się On i dał jeszcze więcej szczęścia i zmienił mój tok myślenia... Bo po diagnozie powiedziałam sobie, że nie będę dla nikogo ciężarem i już zawsze będę sama... Nie wiem dlaczego ale się odważyłam, ciężko mi było ale dałam sobie szansę i jak zawsze dostałam za to w tyłek ;( okazało się, że jednak nie byłam warta starań i najprościej to zostawić kogoś takiego jak ja...
Od tamtego czasu kompletnie sobie nie radzę bo straciłam samą siebie, straciłam to co wszyscy uwielbiali, a czasami ich to denerwowało "moją skromność, dokładniej jej brak" - czyli poczucie własnej wartości ;(((

razem z Nim odeszło wszystko i na domiar złego - wszystko zaczęło się sypać... jak to w życiu bywa kłopoty chodzą parami u mnie to była lawina...

i tak od 1,5 roku mimo cudownych przyjaciół i rodziny jestem jaka jestem. a może mnie nie ma...
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...

keyara
Posty: 692
Rejestracja: 2009-11-03, 10:06
Lokalizacja: Radlin

Postautor: keyara » 2011-12-16, 14:23

malina :/ pisze: Bo po diagnozie powiedziałam sobie, że nie będę dla nikogo ciężarem i już zawsze będę sama... Nie wiem dlaczego ale się odważyłam, ciężko mi było ale dałam sobie szansę i jak zawsze dostałam za to w tyłek ;( okazało się, że jednak nie byłam warta starań i najprościej to zostawić kogoś takiego jak ja...
Od tamtego czasu kompletnie sobie nie radzę bo straciłam samą siebie, straciłam to co wszyscy uwielbiali, a czasami ich to denerwowało "moją skromność, dokładniej jej brak" - czyli poczucie własnej wartości ;(((


mogę tylko powiedzieć -witaj w klubie - zrobiłam to samo. I możesz mi wierzyć ,że nie wiem jak w tej chwili po raz enty znowu od nowa staram się stanąć o własnych silach .Pierwszy raz trwa to tak długo ,bo od lipca ...zawaliłam dziesiątki spraw,kilka postawiłam na nogi.. ciągle mam w głowie jedno rozwiązanie ,które wydaje się najsensowniejsze :-( tylko na szczęście okazji brak.

Czasem trzeba jednak dużo czasu żeby się pozbierać.... Przyjaciólki wytrzymają to. Właśnie nam takich przyjaciół brak.Widać zawsze Ty byłaś podporą dla nich ,teraz odpłacają Ci sie tym samym. :588: :588:
"...nie piję wody ,bo rybki się w niej piep..ą..." ;-)

"Każdy problem ma rozwiązanie, jeśli rozwiązanie nie istnieje, nie istnieje też problem" Obrazek

Iwona333
Posty: 981
Rejestracja: 2010-05-04, 19:17
Lokalizacja: Wielkopolska

Postautor: Iwona333 » 2011-12-16, 15:59

Mnie jakoś dwukrotna rozmowa z psychologiem nie pomogła-jedna z psychiatrą plus leki-bardzo.Miałam takie stany,że sie dusiłam bo wydawało mi się,że nie mogę oddychać :-P Malinko super,że masz takich wspaniałych przyjaciół.Myślę sobie,że oni i rodzina (bynajmniej moja)odgrywają dużą rolę w naszym zdrowieniu psychicznym...Zauważyłam u siebie że największym przyjacielem depresji jest siedzenie w domu bo potęguje użalanie się nad sobą.Praca i kontakt z innymi ludżmi jest moja receptą na w miarę poprawne myślenie ;-)

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-12-17, 19:11

Iwona333 pisze:Mnie jakoś dwukrotna rozmowa z psychologiem nie pomogła-jedna z psychiatrą plus leki-bardzo.


mam nadzieję, że mi też pomoże...
od poniedziałku zaczynam brać tabletki...
3majcie kciuki

dziękuję i pozdrawiam :)
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...

Iwona333
Posty: 981
Rejestracja: 2010-05-04, 19:17
Lokalizacja: Wielkopolska

Postautor: Iwona333 » 2011-12-17, 20:33

Moje kciukasy zaciśnięte-będzie dobrze-głowa do góry :588:

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 60
Lokalizacja: Podkarpacie

Postautor: homag » 2011-12-18, 08:28

Trzymam kciuki za malinowego ludzika.
Malinko będzie dobrze. :-)
Wojtek

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-12-18, 09:59

homag pisze:Trzymam kciuki za malinowego ludzika.
Malinko będzie dobrze. :-)



dziekuję za kciukasy :*
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-12-18, 10:39

malina :/ pisze:jak to w życiu bywa kłopoty chodzą parami u mnie to była lawina...

malinko, może jak napiszę Ci , że u mnie jak już coś, to też lawinowo, nie będziesz w tym poczuciu tak osamotniona :588: :588: :588:
Trzymaj się Nasz słodki ludziku :-)
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2011-12-18, 20:18

RENIU
:588: dziękuję :588:
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...


Wróć do „Obecne samopoczucie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 90 gości