kasia1972. pisze:Source of the post Znowu wracam...
ja nie daję rady, to mnie przerasta...
kiedyś uwielbiałam się śmiać. ze wszystkiego, z każdej głupoty.
skończyło się - teraz coraz częściej dzieck mi mówi - uśźmiechnij się mamo.
a ja nie mam pododów do uśmiechania.
co wy robicie, że wam wesoło, że mimo wszystko chce wam się żyć, że nie wpadacie w dół?
Kasiu to nie tak, że każdy jest wesoły... czasami/często choroba nam przesłania radośc życia, ale... poddawać się nie można, bo smutek wynikający z naszych przemysleń (co będzie?, dlaczego mnie to spotyka?, boję się przyszłości itd. itp.) bynajmniej nie poprawia naszej sytuacji - wręcz przeciwnie - smutek, stres to pożywka dla choroby.
Jeśli nie możemy pomóc sobie sami, to wtedy konieczna jest pomoc specjalisty. Pisałaś, że bierzesz od kilku lat paxtin 20 i że przestał działać... czy coś z tym zrobiłaś? czytałam ulotkę paxtinu - tam wyraźnie napisane jest, że jeśli dawka 20 mg nie pomaga, to można zwiększać o 10 mg, aż do 50. Natomiast przy zaburzeniach lękowych z napadami lęku dawka standardowa to 40 mg. Może powinnaś pójść w tym kierunku...
A poza tym... masz dziecko - a ten fakt daje siły, aby się uśmiechać, dla niego. To jest 100 powodów dziennie aby się uśmiechnąć... i dać siły dzieciakowi do życia bez nadmiernego stresu. Pomyśl, jak smutne jest dziecko, którego mama się nie uśmiecha? Wiem, że to dziwnie brzmi, ale spróbuj usmiechać się nawet sztucznie, dla niego - z czasem będzie coraz łatwiej...Trzymaj się cieplutko