: 2013-12-01, 00:52
Dołączam do Was, niestety.
2 tygodnie temu miałam bardzo nasilone mrowienie słabszej nogi (miewam w niej często "mrówki", ale delikatniejsze), potem pojawiło sie to samo uczucie se wszystkich kończynach, następnie nowe dla mnie uczucie palenia i po 2 dniach zaczął mnie boleć kręgosłup od odcinka szyjnego po lędźwiowy - biodro. Do tego dołączyło sie ogromne osłabienie, nie miałam siły chodzić, byłam jak pijana. Ręce i nogi miałam tak ciężkie, jakbym miała w nich ołów, w nogach czułam napięcie, mięśnie mi podskakiwały (chyba wszystkie, w różnym czasie). Był też i ból oka (gałki), nieostre widzenie.
Kryzys miał miejsce 3 i 4 dnia, wtedy czułam sie najgorzej i nie wychodziłam z łóżka. Potem jakby częściowo wszystko zaczęło mijać, osłabienie sie zmniejszało, ale utrzymywało jeszcze ok 5 dni.
Czułabym się już prawie dobrze, gdyby nie fakt, iż codziennie boli mnie jakaś część kręgosłupa - albo kark, albo za łopatką, albo bark, albo okolice biodra.
Może mój kręgosłup nie jest idealny, ale nigdy nie bolał mnie dłużej niż kilka chwil i to naprawdę było bardzo rzadko.... Śpię w dalszym ciągubpo 10-11 godzin i trudno mi wstać.
Rano biorę baclofen, trochę mija, wieczorem znowu sie zaczyna i rano....
Czy to możliwe, żeby wszystkie odcinki kręgosłupa przypomniały sobie, że nie są idealne, w jednym czasie i wynikało to z samego kręgosłupa właśnie ???
A i jeszcze ciągle mnie bolą palce lewej ręki (kilka chwil), albo ręka prawa (blisko nadgarstka), albo gdzieś w innym miejscu. Na pewno nie są to stawy i nie miałam tego przed opisanym kryzysem.
Za 2 dni mam wizytę u mojego neuro, mam nadzieję, że mi pomoże rozszyfrować czy to rzut był, czy nie, czemu mnie boli i co najważniejsze - coś ruszy w kwestii diagnozy, bo ostatnio lekarz zaczął mi mówić, że to jednak SM, ale tak na 100% to chyba pewności nie miał... A ja już zmęczona jestem tym, że nie do końca i nie na pewno wiem co mi jest.
Pozdrawiam Was ciepło
2 tygodnie temu miałam bardzo nasilone mrowienie słabszej nogi (miewam w niej często "mrówki", ale delikatniejsze), potem pojawiło sie to samo uczucie se wszystkich kończynach, następnie nowe dla mnie uczucie palenia i po 2 dniach zaczął mnie boleć kręgosłup od odcinka szyjnego po lędźwiowy - biodro. Do tego dołączyło sie ogromne osłabienie, nie miałam siły chodzić, byłam jak pijana. Ręce i nogi miałam tak ciężkie, jakbym miała w nich ołów, w nogach czułam napięcie, mięśnie mi podskakiwały (chyba wszystkie, w różnym czasie). Był też i ból oka (gałki), nieostre widzenie.
Kryzys miał miejsce 3 i 4 dnia, wtedy czułam sie najgorzej i nie wychodziłam z łóżka. Potem jakby częściowo wszystko zaczęło mijać, osłabienie sie zmniejszało, ale utrzymywało jeszcze ok 5 dni.
Czułabym się już prawie dobrze, gdyby nie fakt, iż codziennie boli mnie jakaś część kręgosłupa - albo kark, albo za łopatką, albo bark, albo okolice biodra.
Może mój kręgosłup nie jest idealny, ale nigdy nie bolał mnie dłużej niż kilka chwil i to naprawdę było bardzo rzadko.... Śpię w dalszym ciągubpo 10-11 godzin i trudno mi wstać.
Rano biorę baclofen, trochę mija, wieczorem znowu sie zaczyna i rano....
Czy to możliwe, żeby wszystkie odcinki kręgosłupa przypomniały sobie, że nie są idealne, w jednym czasie i wynikało to z samego kręgosłupa właśnie ???
A i jeszcze ciągle mnie bolą palce lewej ręki (kilka chwil), albo ręka prawa (blisko nadgarstka), albo gdzieś w innym miejscu. Na pewno nie są to stawy i nie miałam tego przed opisanym kryzysem.
Za 2 dni mam wizytę u mojego neuro, mam nadzieję, że mi pomoże rozszyfrować czy to rzut był, czy nie, czemu mnie boli i co najważniejsze - coś ruszy w kwestii diagnozy, bo ostatnio lekarz zaczął mi mówić, że to jednak SM, ale tak na 100% to chyba pewności nie miał... A ja już zmęczona jestem tym, że nie do końca i nie na pewno wiem co mi jest.
Pozdrawiam Was ciepło