Zła

Jak czujesz się w tym momencie?

Moderator: Beata:)

monik
Posty: 87
Rejestracja: 2008-09-28, 14:15
Lokalizacja: gdzieś koło bdg

Zła

Postautor: monik » 2009-05-22, 19:59

ostatnio mam takie samopoczucie ze lapeiej jakby mi ktos mlotem w leb walnal...
ogolnie widzialam dzis "fakty" na tvn, i tam bylo o sm itp i ze m.in. ich nie interesuje skad ludzie maja wziac pieniadze...pokazywali mezczyzne ktory juz nie moze chodzic ledwo rusza rekoma...i jak widze cos takiego to po 1.mam ochote zabic tych wszystkich p***ch ludzi z nfz`u a po 2. to ogarnia mnie strach ogromny, ze mnie to tez czeka...wiem wiem, ze zle, ze bez sensu tak myslec ale no wszystko trzeba brac pod uwage.
jak sobie radzicie z takimi myslami? zastanawiam sie nad wizyta u psychologa bo chyba sobie nie radze (z niczym juz sobie nie radze prawde mowiac)
pozdro dla Wszystkich :*
Ostatnio zmieniony 2011-06-10, 08:25 przez monik, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
ŚpiącaKrólowa
Posty: 496
Rejestracja: 2009-04-18, 18:04
Lokalizacja: Nibylandia

Postautor: ŚpiącaKrólowa » 2009-05-22, 20:29

monik, nie jesteś sama ja też sobie z niczym nie radzę, a mam takie myśli że szkoda gadać, w ogóle nie wiem co dalej ... mam teraz na studiach urlop zdrowotny i mam taką wielką nadzieję że wrócę na nie w październiku, a najbardziej się tego boje że nie wróce :cry:, w ogóle nawet nie mam z kim o tym pogadać, rodziców nie mam, brata praktycznie nie ma, tylko na weekend, poza tym on chyba nie wierzy że ja to mam, bratowa też ma specyficzne podejście do tego ... a ja się tak boję :-(, też myślałam nad psychologiem, żeby się w końcu komuś wygadać ...
w ludziach denerwuje mnie tandeta emocjonalna .

Awatar użytkownika
a_g_n_e_s
Posty: 3010
Rejestracja: 2007-07-09, 20:36
Wiek: 51
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: a_g_n_e_s » 2009-05-22, 20:37

monik, zamiast złości na NFZ, Ministerstwo Zdrowia itd.- co nic nie zmienia i Tobie też nie służy- może warto docenić to, że coraz więcej mówi się o SM i trudnej sytuacji pacjentów. Niech wkurzają się Ci, których to drążenie tematu ma zmusić do działania.
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" Paulo Coelho

monik
Posty: 87
Rejestracja: 2008-09-28, 14:15
Lokalizacja: gdzieś koło bdg

Postautor: monik » 2009-05-22, 21:12

ŚpiącaKrólowo ja mam tez takie mysli...na studiach kicha...chyba tez wezme dziekanke.rodzice za granica ale przyjezdzaja jak sie cos dzieje...moj chlopak wie co i jak ale tez jakby nie wierzyl.znow przed nieznanym czlowiekiem<psychologiem>sie nie otworze tak jakbym chciala.i wydaje mi sie ze mnie nikt nie rozumie-ehhh bo w sumie nik zdrowy nas chyba nie zrozumie....

szylkretowa
Posty: 1425
Rejestracja: 2008-10-17, 12:04
Lokalizacja: wlkp

Postautor: szylkretowa » 2009-05-22, 21:14

ŚpiącaKrólowa pisze:monik, ... mam teraz na studiach urlop zdrowotny i mam taką wielką nadzieję że wrócę na nie w październiku, a najbardziej się tego boje że nie wróce :cry:, też myślałam nad psychologiem, żeby się w końcu komuś wygadać ...


krolewna na studia napewno wrocisz , ja mialam rowniez dwa lata przerwy, szkole zupelnie zmienilam a jakos sie ulozylo i jestem na studiach, wiec nawet tak nie mysl ze nie skonczysz. napewno bedzie dobrze, trzeba w to wierzyc i nie poddawac sie.
co do psychologa jesli chcesz sie wygadac to idz, nic nie szkodzi isc na wizyte , dwie, ja sama chdozilam, bylam na paru seansach wyladowalam swoja zlosc przynajmniej i moglam ryczec ile wlezie ;-)
a na tvn nie widzialam tego materialu przyznam szczerze :roll: ale wogole czy zawsze musza pokazywac takie ciezkie przypadki ??

Awatar użytkownika
ŚpiącaKrólowa
Posty: 496
Rejestracja: 2009-04-18, 18:04
Lokalizacja: Nibylandia

Postautor: ŚpiącaKrólowa » 2009-05-22, 21:23

szylkretowa, no właśnie się nad tym zastanawiałam że w tv pokazują tylko te ciężkie przypadki, a później ludzie mają takie pojęcie o tej chorobie, że jak człowiek już to ma to dziwne w ogóle że chodzi itp ...
a na studia bardzo chciałabym wrócić i mam taką cichą nadzieję że mi te nogi jakoś trochę przejdą i wrócę ... bo to siedzenie w domu i myślenie jest straszne ...
w ludziach denerwuje mnie tandeta emocjonalna .

slackware
Posty: 466
Rejestracja: 2008-08-20, 22:25
Lokalizacja: ???

Postautor: slackware » 2009-05-23, 01:19

Na studia warto wrócić ŚpiącaKrólowa, czy z tego jakiś zysk będzie czy nie to inna spawa, ale jak nie skończysz to będziesz pluć sobie w brodę.
Drugi kierunek kończyłem już po diagnozie SM, naprawdę był moment tuż przed samym finałem że miałem ochotę tym pieprznąć. Ciesze się jednak że dopiąłem to do końca.

slackware
Posty: 466
Rejestracja: 2008-08-20, 22:25
Lokalizacja: ???

Postautor: slackware » 2009-05-23, 01:46

Co do strachu... sam się boje jak jasna cholera...

agaciszon
Posty: 474
Rejestracja: 2008-11-14, 18:54
Lokalizacja: gdzieś koło Warszawy

Postautor: agaciszon » 2009-05-23, 14:56

Ja też się boję przyszłości, jak cholera. Ale co zrobić trzeba do przodu.
Ze studiów nie rezygnować!!! Ja sama szukam jakiś ciekawych podyplomowych.
A w telewizji rzeczywiście pokazują te najcięższe przypadki strasząc nas, co powoduje zwątpienie i rezygnację. Niech zrobią dokument o chorych na SM pokazując wszystkie przypadki, jak sobie tacy ludzie radzą i jacy są dzielni.
Pozdrawiam

Awatar użytkownika
ŚpiącaKrólowa
Posty: 496
Rejestracja: 2009-04-18, 18:04
Lokalizacja: Nibylandia

Postautor: ŚpiącaKrólowa » 2009-05-23, 15:15

jak już dobrze w jakimś innym temacie zauważyła Tuja, oni pokazują te ciężkie przypadki żeby wstrząsnąć ludźmi z nfz, bo jakby pokazali takiego 'w miarę zdrowego' nie wiem jak to ująć to pewnie by to nie wzbudziło zainteresowania, zresztą tutaj jest ten temat:
http://stwardnieniesmrozsiane.ok1.pl/vi ... .php?t=960
w ludziach denerwuje mnie tandeta emocjonalna .

agaciszon
Posty: 474
Rejestracja: 2008-11-14, 18:54
Lokalizacja: gdzieś koło Warszawy

Postautor: agaciszon » 2009-05-23, 18:52

nic wstrząśnie NFZetem, zawsze wytłumaczeniem jest brak pieniędzy

nati_1978
Posty: 2484
Rejestracja: 2009-03-12, 19:59
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: nati_1978 » 2009-05-23, 20:45

Dopóki oni z NFZ-tu -ale Ci z samej góry- będą zarabiać kupe kasy ,i dopóki nikt z ich znajomych nie zachoruje na SM lepiej nie będzie.... :-( Co najmniej tak mi się wydaje....Dobrze że my jesteśmy tacy silni!!!!!
Nadzieja umiera ostatnia ...

Awatar użytkownika
malina :/
Posty: 2026
Rejestracja: 2009-05-23, 22:49
Wiek: 38
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Postautor: malina :/ » 2009-05-23, 23:11

Jeszcze 8 miesiecy temu wszyscy zazdroscili mi mojego optymizmu, ciaglego usmiechu na ustach i radosci zycia...dzis mnie nie poznaja, nie wierza ze czlowiek, ze ja moglam sie tak zmienic, nie wierza w to i tez czuja sie fatalnie bo ine potrafia mi pomoc...
mowi sie ze jak jest sie samotnym to trudno znosi sie klopoty...ja mam wokol siebie cudowna kochajaca rodzine, ktora znosi moje "fochy", ktora mnie wspiera, ktora nieba by mi przychylila, mam cudownych przyjaciol, kochaja mnie probuja rozsmieszac, wyciagaja z domu robia wszystko co w ludzkiej mocy abym tylko sie usmiechnela i przez chwile przestala myslec o tym ze jestem chora, bo oni kochaja mnie za to jaka jestem, jaka bylam i jaka bede...ale ja nie potrafie!!!!
Nie ma minuty, nie ma sekundy abym o tym nie myslala...7 miesiecy temu uslyszalam od lekarza SM...dla mnie to wyrok!!!! wszystkie moje plany, marzenia prysnely niczym banka mydlana...popadlam w jakis marazm, nie potraife sie cieszyc, nie chce o nic walczyc, boje sie poczuc szczesliwa bo boje sie ze choroba moze sie odezwac wlasnie w tym momencie kiedy powiem ze jestem szczesliwa, a wtedy wiem ze juz sie nie "podniose" 7 miesiecy juz walcze sama ze soba, nic mnie nie cieszy, przestalam wierzyc ze swiat moze byc piekny, przestalam walczyc o marzenia...ja nie mam marzen, odcinam sie od ludzi buduje wokol siebie mur, bo nie chce byc kiedys w przyszlosci dla kogos ciezarem nie chce kochac ine chce aby mnie kochano...
sama nie iwerze ze stalo sie ze mna cos takiego jak moglam stracic swoja radosc zycia swoje plany nadizeje marzenia...glupio byloby zadac tu pytanie dlaczego ja, bo Wy tez jestescie w podobnej sytuacji ale uslyszalam to pytanie od przyjaciolki dlaczego Ty? Nie iwem dlaczego nie wiem co zrobilam ze "ten na gorze tak mnie karze" nie wiem dlaczego ten swiat jest taki beznadziejny dlaczego tyle ludzi musi cierpiec..nie wiem nikt nie wie...
przyjaciele i rodzina namawiaja mine na wizyte u psychologa ale ja nie chce znam siebie i wiem ze jak przyjaciele nie potrafia im pomoc ot tym bardzije ine zrobi tego obcy czlowiek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
i takie wlasnie jest moje obecne samopoczucie a minęlo juz 7 miesiecy!!!!

Awatar użytkownika
a_g_n_e_s
Posty: 3010
Rejestracja: 2007-07-09, 20:36
Wiek: 51
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: a_g_n_e_s » 2009-05-23, 23:47

Daj sobie i innym szansę, oraz jeszcze trochę czasu (odsuwając się od ludzi niestety nie pomagasz ani im, ani sobie w oswojeniu się z chorobą). Psycholog to człowiek, który ma odpowiednie wykształcenie i doświadczenie, patrzy z innej perspektywy, więc myślę, że warto porozmawiać. Zakładając z góry, że będzie źle tylko pogarszasz sprawę...
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" Paulo Coelho

Halina
Posty: 2372
Rejestracja: 2009-01-06, 11:51
Lokalizacja: śląskie
Kontaktowanie:

Postautor: Halina » 2009-05-24, 19:17

Eh , malina, malina jaki tam wyrok, jak poczytasz tu troche to zaczniesz sie poważnie zastanawiac nad tą diagnoza i sprawdzac inne możliwości ( jet tego sporo, jest w czym wybierac) Zaczniesz wypróbowywać sopsoby poradzenia sobie z dolegliwościami itd. itd. Najgorzej chyba jest jak człowiek wyznaje zasadę, źe juź nic absolutnie nie da sie zrobić. Nie wprowadzaj jej w swoje źycie!


Wróć do „Obecne samopoczucie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 148 gości