Tak, bardzo trudny i podpisuję się pod Twoimi słowami, iż "chorujemy z dziećmi". W Twoim zachowaniu nie ma niczego, co można byłoby nazwać nadopiekuńczością. Nie da się inaczej, po prostu nie da. Postępowanie rodziców w stosunku do zdrowych dzieci jest bardzo często irracjonalne, podczas, gdy mamy chore dziecko na sm, niesamowicie ciężko jest wyważyć właściwe emocje i własne zachowania. Nie mam dziecka z sm, więc moje słowa są czystą teorią. Niestety mi się zachorowało i każde jakieś problemy zdrowotne swoich dzieci, które choć w minimalnym stopniu mogą mieć coś wspólnego z neurologią, sieją w mojej głowie zawsze zamęt, czy chcę tego czy nie, choć podobno sm nie jest dziedziczne. A co dopiero ma powiedzieć rodzic, gdy widzi swoje chore dziecko. Bardzo Ci współczuję
Mamma2. Zupełnie inaczej oswajamy się z sm, gdy zostaje ono zdiagnozowane w wieku dojrzałym, a w wieku 18 lat, to cios w plecy.
Doradzanie czegokolwiek jak postępować jest bez sensu, dlatego rób dalej to co robisz, bo zapewne dobrze postępujesz. Może u córki w głowie, w miarę upływu lat, pojawi się plan jak żyć dalej z chorobą i będzie i jej, i Tobie łatwiej.
Mamma2 pisze:Source of the post Nie znalazłam miejsca dla rodziców chorych na sm dzieci i dlatego piszę tutaj.
Każde miejsce i czas jest odpowiednie, gdy chcemy pisać o swoich chorych dzieciach.
Pozdrawiam.
