Strona 2 z 3

: 2011-10-23, 20:00
autor: Beata:)
Brawo!! Bardzo smutny, ale dosadnie mądry post!
Niestety jesteśmy skazani na skrajności i dobrze jest przypomnieć sobie, co by było, gdyby...
Poza tym chylę czoła i życzę bardzo dużo siły.
Pozdrawiam serdecznie.

: 2011-10-24, 10:34
autor: benka
Tak naprawdę niekiedy taki post mógłby niektórym przypomnieć jak życie może być okrutne.Cieszą się tylko Ci ktorzy jeszcze są w dobrej kondycji a co z tą całą resztą.która nie może poradzić sobie nawet ze swimi myślami już nie mówiąc z życiem?No pewnie najlepiej jest pójść i prosić o pomoc specjalistę ale jeżeli i to zawodzi co wtedy???

: 2011-10-24, 10:57
autor: Beata:)
Mnie ucieszył, gdyż zdałam sobie sprawę, jakie mam szczęście, że mam rodzinę i jak byłoby mi ciężko, gdybym była skazana właśnie tylko i wyłącznie na różne instytucje. Dlatego też jestem pełna podziwu dla opiekujących się nami, bo nie jest to zajęcie na chwilę i nie jest łatwo nam "dogodzić". Nie dość że choroba, to jeszcze każdy z nas ma swoje za skórką z racji wahań nastroju itp ;-)
Taka już jestem, że od jakiegoś już czasu (po okresie buntu i bardzo delikatnie mówiąc, złości) szukam tylko pozytywów różnych sytuacji. No i znalazłam.

: 2011-10-24, 14:35
autor: benka
Tak Beatko wszystko się zgadza,ale jak mamy żyć jeżeli nie ma ani jednej sekundy kiedy można by nie myśleć o tej bestii z którą musimy żyć przecież do końca życia a na dodatek jeszcze w tak wielkiej niepewności.Dlatego też zawsze jak czytam takie posty jak 15825105 to jestem przerażona i pełna podziwu dla takich wspaniałych ludzi.Powodzenia i wytrwałości!

: 2011-10-24, 19:41
autor: renia1286
[quote]jak czytam takie posty jak 15825105 to jestem przerażona i pełna podziwu dla takich wspaniałych ludzi.Powodzenia i wytrwałości! [quote/]


Ja też, nawet nie wiem co napisać . Trzymaj się dzielna kobieto 15825105 :-)

: 2011-11-03, 12:49
autor: Kulka
Witam wszystkich.
Jesteśmy, ja i narzeczony w trakcie diagnozowania, wczoraj dostaliśmy wyniki MRI, które delikatnie mówiąc fajne nie są, ale jest jak jest, więc musimy walczyć i nauczyć się z tym żyć.
To nie jest tak, że my opiekujący się jesteśmy nadopiekuńczy, my nie czujemy tego co Wy, ale boli nas to tak samo, może nawet jeszcze bardziej, bo widzimy jak cierpi często najbliższa nam osoba i nic nie możemy z tym zrobić.
Sama mam problem, gdyż co chwila pytam, jak się czuje, czy coś Go boli, jak noga, jak oko, wpycham się do gabinetu, bo wiem, że muszę wiedzieć, żeby Mu pomóc, boję się, że On zapomni czy coś innego.
Nie chorujecie sami, to nie jest tylko Wasz problem i Wasze życie, ale też nasze i to wszystko co dotyczy chorych dotyczy też opiekunów. Wiem jak to jest mieć depresję, doła i niechęć do życia. Najgorsze jest to, że wiem, ze to wszystko jest przed nami, bo to początek choroby.
Nie możecie mieć nam za złe, że czasami przesadzamy, tak samo musicie być wyrozumiali, bo przecież nikt nie jest przygotowany do tej roli, którą przyjdzie mu sprawować do końca życia, czasami zastanawiam się co powinnam zrobić, czy okazać radość z jakiegoś powodu, czy lepiej nie?

: 2011-11-03, 14:00
autor: Jolcia
kulka witam :21:

: 2011-11-03, 14:56
autor: Halina
Cześć kulka; na wstępie napiszę ci krótko: "Opanuj się, nie pakuj się do gabinetu bo musisz wiedzieć" W ten sposób robisz atmosferę osaczania, to źle wpływa na związek.
Do gabinetu masz wstęp tylko wtedy, kiedy poprosi cię o to twój narzeczony!.

: 2011-11-03, 15:26
autor: Aśka
Halina ma rację!Nic na siłę!Jeśli Twój narzeczony poprosi abyś mu towarzyszyła u lekarza to wtedy wchodź do gabinetu.Rozumiem,że martwisz się o partnera, ale takie osaczanie jest szkodliwe dla każdego związku.

: 2011-11-03, 15:27
autor: Kulka
Może trochę źle i nie do końca dokładnie to ujęłam.
Weszłam z Nim do gabinetu raz, bo wiedziałam, że muszę tam być, bo to jest nasze życie a nie tylko Jego.
Mam pewne lęki, które leczę u lekarza (a raczej staram się) i On o tym wie i wie też, że nigdy nie zrobię niczego co mogłoby być dla Niego niekomfortowe. Wiem, że osaczanie jest złe, ale my się dopiero od wczoraj uczymy jak żyć z tym. Do wczoraj udawaliśmy, że może to nie to.

: 2011-11-03, 15:31
autor: Aśka
Kulka, życzę Wam dużo wytrwałości,nadziei i siły!Jeśli się kochacie,ufacie sobie to nie poddacie się chorobie!Walczcie o swoje szczęście!Dacie radę :!: :-)

: 2011-11-04, 07:48
autor: Kulka
Nic innego nie robię tylko walczę O Niego, bo przecież to moje największe szczęście.
Chciałam tylko napisać, abyście nie mylili naszych lęków i obaw z nadgorliwością. Jesteście przecież często całym światem dla kogoś innego, to nie możecie mieć za złe, że ta druga osoba, chce Wam przychylić nieba, choć czasami nie wychodzi tak jakbyśmy tego wszyscy chcieli.

: 2011-11-04, 09:01
autor: jaszczurka
Kuleczko my to wszystko wiemy i rozumiemy....tylko chodzi o to,ze traktowanie partnera jak dziecko
Kulka pisze:wpycham się do gabinetu
Kulka pisze: boję się, że On zapomni czy coś innego.
nigdy ,w żadnym związku nie jest dobre i nie ma tu znaczenia czy partner jest chory czy nie...może być i często jest, odbierane jako poddawanie w wątpliwość jego dorosłosci i sprawności umysłowej,co przyznasz chyba ,jest upokarzajace (postaw się sama w takiej sytuacji) a tu w dodatku jest facet! czuły na zamachy na jego "męskość"-zaradność i opiekuńczość wobec kobiety to jego zestaw genowy! (przynajmniej teoretycznie :-P ) ja z własnego podwórka wiem,że nawet facet zupełnie niezaradny nie znosi,gdy robi sie nawet subtelne "wycieczki" w strone jego ciapowatości :roll: czyli mówiąc prosto;nie jest macho,ale wierzy że jest :-) . I jak teraz do tego wszystkiego dodasz,ze jest chory i to na coś,co może mu odebrać samodzielność i męskość (oczywiscie w takim potocznym rozumieniu) to agresja i poczucie osaczenia w takich sytuacjach,jak opisałaś,zwielokrotnia się bardzo i w efekcie oboje czujecie się skrzywdzeni;Ty,bo chciałaś przecież dobrze,a on bo każdego zaboli traktowanie jak głupiutkie dziecko.Na pewno słyszałaś o "zagłaskaniu na śmierć"? tu trzeba odrobinę dyplomacji i delikatności,bo mozna unieszczęśliwić skutecznie siebie i partnera,a w efekcie "zagłaskać " ( chcac przecież dobrze) sobie związek na śmierć.Pozdrawiam Cię i zyczę wszystkiego najlepszego.

: 2011-11-04, 10:10
autor: renia1286
Kulka pisze:czasami nie wychodzi tak jakbyśmy tego wszyscy chcieli.

oczywiście, bo jeszcze się taki nie urodził......
Ja powiem tak, najlepiej jak będziesz traktować go normalnie, tak jak wcześniej jak był zdrowy, żadnego chowania pod klosz, będzie potrzebował pomocy - pomóż , tylko najpierw zapytaj czy tego potrzebuje czy sam sobie poradzi, nie wyręczaj.
Kulka pisze:nie możecie mieć za złe, że ta druga osoba, chce Wam przychylić nieba,

nie możemy i nie wolno mieć tego za złe, wielu ludziom nigdy nie będzie to dane .
Twój chłopak jest szczęściarzem :-)
Ps. Kuleczko jesteś wielka, wiesz o tym? pozdrawiam Was oboje :-)

: 2011-11-04, 11:13
autor: Halina
Podpisuję się obiema łapkami pod tym, co napisała jaszczurka, a od siebie dodam: Zagłaskiwania na śmierć ja osobiście nie wybaczam. NIKOMU!!! nawet najbliższej osobie. Dla mnie to koniec i trzeba wiać! Być może są osoby, które to wybaczają i znoszą, ale o tej drugiej grupie warto pamiętać.