Koty

Nasze hobby itp.

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
Zgredzia
Posty: 378
Rejestracja: 2016-01-18, 15:36
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Koty

Postautor: Zgredzia » 2016-01-25, 13:23

joanna_nick pisze: PS. Kinga cudne te kociaki masz - ale aż cztery??? niezłe wyzwanie :)


Też kiedyś miałam psa - owczarka niemieckiego. Wabił się Nero - cudowne stworzenie. Co do kotów, to długa historia, więc streszczę się. Przygarnęłam (nieświadoma tego) ciężarną kotkę Milkę, no a reszty możecie się domyśleć..... Kocia rodzinka :serce:

Awatar użytkownika
zosiasamosia
Posty: 5081
Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
Lokalizacja: Całkiem fajna ;)

Koty

Postautor: zosiasamosia » 2016-01-25, 20:50

Zgredzia pisze:Source of the post Przygarnęłam (nieświadoma tego) ciężarną kotkę Milkę
Za to kocia rodzinka miała dużo szczęścia :giveheart:
Zgredzia pisze:Source of the post Balbina to ta łaciata. Twoja Helena jest podobna do mojej Milki
Przeoczyłam, że Balbina to ta z tyłu :oszukać: :girloczko:
zosiasamosia pisze:Source of the post tyle że bez krawatki
Źle postawiłam przecinki czy jak :beee: , to Milka nie ma krawatki, Helcia ma :crazy:
anula;) pisze:Source of the post w gustownych stringach :biggrin: :crazy:
W rzeczy samej :biggrin:
Załączniki
P121116801.JPG
.........jest coś, co Nas łączy....... :wink:

Awatar użytkownika
sylseb
Posty: 1412
Rejestracja: 2012-02-16, 13:27
Wiek: 54
Lokalizacja: Łódź

Koty

Postautor: sylseb » 2016-01-26, 08:48

Zgredzia, koty prima sort :)
Miałam kiedyś przez bardzo krótki czas (nawet nie miesiąc to trwało, niestety) cztery kociszcza i .... podziwiam. Mnie już dla trzech brakuje ręki do głaskania :boast: no i dwa ledwo ledwo mieszczą mi się na kolanach. A jakie Ty masz warunki lokalowe? Bo na łóżku, jak już wszystkie przyjdą na nocleg, to chyba zbyt dużo miejsca nie ma dla ludzi :biggrin: Ja dla siebie miałam zmienić łóżko z 160 cm na 140 ale na razie czekam, bo już na tym mam czasami problemy :lol:
Pozdrawiam
SylwiU

Awatar użytkownika
Zgredzia
Posty: 378
Rejestracja: 2016-01-18, 15:36
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Koty

Postautor: Zgredzia » 2016-01-26, 10:40

sylseb pisze:Source of the post Zgredzia, koty prima sort :)
Miałam kiedyś przez bardzo krótki czas (nawet nie miesiąc to trwało, niestety) cztery kociszcza i .... podziwiam. Mnie już dla trzech brakuje ręki do głaskania :boast: no i dwa ledwo ledwo mieszczą mi się na kolanach. A jakie Ty masz warunki lokalowe? Bo na łóżku, jak już wszystkie przyjdą na nocleg, to chyba zbyt dużo miejsca nie ma dla ludzi :biggrin: Ja dla siebie miałam zmienić łóżko z 160 cm na 140 ale na razie czekam, bo już na tym mam czasami problemy :lol:

Trójka kotów to też całkiem nieźle :). Warunki nie najlepsze, bo mieszkam w bloku. Wprawdzie mieszkanie mam duże, ale to nie to samo co domek z ogródkiem. Tak sobie nawet myślę, czy te moje koty są aby szczęśliwe, czy nie tęsknią za wolnością? Z drugiej strony, tłumaczę sobie, że urodziły się w domu (oprócz Milki), to może przyzwyczaiły się do takiej "niewoli"? Sama nie wiem.
Ze spaniem nie mam problemu, bo każdy znalazł swoje ulubione miejsce, a do głaskania są trzy pary rąk :). I co ciekawe każdy z kotów wybrał sobie "swojego pana". Ja zostałam "wybranką" Adasia i Zgredka, córka - Milki, a syn - Balbiny. Tak! Porządek musi być! :biggrin:

Awatar użytkownika
sylseb
Posty: 1412
Rejestracja: 2012-02-16, 13:27
Wiek: 54
Lokalizacja: Łódź

Koty

Postautor: sylseb » 2016-01-26, 13:12

No u mnie mają tylko jedną parę rąk i muszą sobie jakoś radzić :) Znaczy - ja muszę sobie radzić.
A co do ewentualnej tęsknoty za wolnością, to mam dwie przybłędy, oba swoje przeżyły na wolności - Grunia ciąże i tułaczkę paręnaście lat temu, a Pirat zeszłoroczny wypadek, po którym trafił do mnie (jako kociak bardzo mały, więc szczęśliwie dużo chyba nie pamięta). Więc owszem, chętnie na balkon wychodzą, ale do miski przylatują jeszcze chętniej. A jakby były wychodzące, to ja chyba by tego nie przeżyła, bo moja wyobraźnia by mnie wykończyła.
Pozdrawiam
SylwiU

Awatar użytkownika
Zgredzia
Posty: 378
Rejestracja: 2016-01-18, 15:36
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Koty

Postautor: Zgredzia » 2016-01-26, 16:21

sylseb pisze:Source of the post No u mnie mają tylko jedną parę rąk i muszą sobie jakoś radzić :) Znaczy - ja muszę sobie radzić.

Masz tylko jedna parę rąk, ale za to jakie wielkie serce!!! :serce: :) Poczytałam trochę Waszych postów i naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem. Szkoda, że nie mogę obejrzeć zdjęć Twoich kociaków (jakoś nie chcą się otwierać).
Co do wypuszczania kotów na dwór, to nawet nie próbowałam. Bałabym się o nie tak samo jak Ty. Druga sprawa, że mieszkam w otoczeniu ludzi, którzy niezbyt przepadają za kotami. Ile ja stoczyłam 'batalii" z sąsiadami, to głowa mała. I o co? O to, że po prostu je mam. Do tego nie mogą przeżyć, że dokarmiam te osiedlowe "bidy". Ciągle słyszę: przecież to szczury, zarazki i takie tam bzdety. Głupota i znieczulica ludzka nie zna granic. Nie wiem, nie rozumiem jak taki człowiek może spokojnie siedzieć sobie w ciepłym mieszkanku, a pod jego oknami siedzi głodny, zmarznięty zwierzak (na dworze - 15) . O wpuszczeniu do piwnicy? Mowy nie ma! O postawieniu budki z kartonu pod blokiem - w życiu! Jedzenie? Lepiej wyrzucić do śmietnika, niż nakarmić jakieś zwierzę. Szkoda słów. Nigdy tego nie pojmę.

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Koty

Postautor: homag » 2016-01-26, 19:27

Zgredzia pisze:Source of the post Co do wypuszczania kotów na dwór, to nawet nie próbowałam

Nie bardzo by pewnie chciały i poradziłyby sobie na dworze. Koty przebywające długo np. w bloku, boją się wyjścia na zewnątrz. W mieszkaniu jak najbardziej są u siebie. Mam duży balkon i od wiosny do późnej jesieni cała trójka spędza na nim sporo czasu. Oczywiście osiatkowany, bo mi towarzystwo kilka razy spadło, dobrze, że to pierwsze piętro.
Też czasem mi szkoda moich kotełów jak patrzą z ciekawością przez okno. Tak jak u Blani, to rozumiem. Mają gdzie się schronić w razie chłodów, mają papu, są wygłaskane i żyją w swoim naturalnym, rzec można, środowisku. Blokowisko to zupełnie co innego. Jak widzę te wychudzone i zziębnięte kociaki, to nie mam żadnej wątpliwości, że dobrze zrobiłem, przygarniając je ze śmietników i tego typu miejsc.
Zgredzia, masz zupełną rację, że ludzie są beznadziejni, jeżeli chodzi o pomoc kotom w miastach.Nie wiem skąd taka niechęć ludzi do bezdomnych kotów.? Chciałem otworzyć piwnicę, by zimą mogły się schronić w czasie mrozów, musiałem zebrać podpisy wszystkich mieszkańców z klatki, iż wyrażają na to zgodę. Nawet nie próbowałem, bo to nie miało szans się udać. Bez niczyjej wiedzy otwarłem okno do wózkowni, z której ( ze względu na beznadziejne usytuowanie w piwnicy ) nikt nie korzysta, jest tam ciepło, mają koty jedzonko i picie.
Tak, ktoś, kto przynosi karton, by w razie złych warunków na dworze zwierzęta miały się gdzie schronić, miski z jedzeniem i wodą jest traktowany, jak delikatnie mówiąc, dziwak. Pomagających zwierzętom jest niestety niewielu i to jest smutne. I smutne jest to, że dorośli uczą takich zachowań swoje małe dzieci.
Moja trójka też ma kilka par rąk do głaskania, ale i tak każdy koteł ma swoją ulubioną parę. :)

Helka, miód. :serce:
Wojtek

Awatar użytkownika
Zgredzia
Posty: 378
Rejestracja: 2016-01-18, 15:36
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Koty

Postautor: Zgredzia » 2016-01-26, 21:06

homag pisze: Nie bardzo by pewnie chciały i poradziłyby sobie na dworze. Koty przebywające długo np. w bloku, boją się wyjścia na zewnątrz. W mieszkaniu jak najbardziej są u siebie. Mam duży balkon i od wiosny do późnej jesieni cała trójka spędza na nim sporo czasu. Oczywiście osiatkowany, bo mi towarzystwo kilka razy spadło, dobrze, że to pierwsze piętro. Moja trójka też ma kilka par rąk do głaskania, ale i tak każdy koteł ma swoją ulubioną parę. :)


Widziałam Twoją kocią trójkę - śliczniusie! Miały wiele szczęścia, że trafiły na Ciebie.
Moje też wychodzą na balkon, nawet dzisiaj je wypuściłam. Też mieszkam na pierwszym piętrze i też osiatkowałam balkon :). Mimo tego Zgredek potrafi jakoś przecisnąć się pod barierką. Już trzy razy mi spadł. Nie był jednak zainteresowany zwiedzaniem okolicy, tylko spokojnie czekał pod balkonem, aż się po niego przyjdzie...... a jak się żalił. Muszę na wiosnę jeszcze dodatkowo zabezpieczyć to miejsce.
Coś w tym jest homag, że koty wybierają sobie szczególnie tą, a nie inną osobę. Zgredek to wręcz nie opuszcza mnie na krok. Może sobie spać, gdy usłyszy, że bawię się np. z Adasiem lub głaszcze Milkę - moment i już jest przy mnie. Przepędzi każdego, taki spryciula. Koty to bardzo inteligentne, wdzięczne i kochane zwierzęta. W moim domu rodzinnym zawsze były psy, tak że z kotami niewiele miałam do czynienia. Teraz widzę, że zarówno pies jak i kot może być wspaniałym przyjacielem człowieka :serce:
Zgodzę się z Tobą: szacunku i miłości do zwierząt należy uczyć od małego.

Awatar użytkownika
sylseb
Posty: 1412
Rejestracja: 2012-02-16, 13:27
Wiek: 54
Lokalizacja: Łódź

Koty

Postautor: sylseb » 2016-01-27, 07:01

Zgredzia pisze:Masz tylko jedna parę rąk, ale za to jakie wielkie serce!!! :serce: :) Poczytałam trochę Waszych postów i naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem.

Normalnie zawstydziłam się :blush: Na szczęście to się odnosi do wszystkich kociolubnych i w ogóle zwierzętolubnych :) z naszej grupy.
Zgredzia pisze:Coś w tym jest homag, że koty wybierają sobie szczególnie tą, a nie inną osobę. Zgredek to wręcz nie opuszcza mnie na krok. Może sobie spać, gdy usłyszy, że bawię się np. z Adasiem lub głaszcze Milkę - moment i już jest przy mnie. Przepędzi każdego, taki spryciula.

Jak bym Pirata widziała :) Moją Grubcię vel Księżniczkę to po prostu przepędza, jak się za blisko położy, mimo, że ona specjalnie przytulaśna nie jest. No ale ją goni. A jak Grunia przychodzi na kolana, to ładuje się zaraz obok, albo szuka dla siebie miejsca, to z tej, to z drugiej strony (Gruni nie pozwalam przepędzać, bo to już starsza pani i ma swoje prawa!). W ostateczności, jak mam nogi wyciągnięte i Grunia już w okolicach brzucha leży, to prosto na kolana się ładuje, a to już zbyt wygodne nie jest. Zazdrośnik i tyle, ale jak mawia koleżanka "Przebacz mu, jego nikt nigdy nie chciał", a dla mnie jest to po prostu niesamowite i ... bardzo miłe,
BTW, uprzejmie zawiadamiam, że Pirat u mnie jest już rok! Jakoś w okolicach imienin ojca go wzięłam ze szpitala i teraz sobie już nie wyobrażam, że mogłoby go nie być...

A co do ludzi wokół, to wiadomo - są różni. Ja wzięłam pierwsze zwierzaki bardzo późno, nigdy w rodzinie nie miał żadnych, nawet chomików czy świnek morskich i nikt w rodzinie specjalnie pro-zwierzęcy nie był. Ale też nigdy nie było agresji wobec "braci mniejszych", choć początkowo patrzyli na moją miłość do kotów z lekkim zdziwieniem :) Ale już się przyzwyczaili. A akurat w mojej okolicy jest sporo babć pomagającym (mądrzej lub gorzej) bezdomnym zwierzakom i sporo ludzi ma koty i psy. No cóż, stare osiedle. Więc trochę lepiej to wygląda, ale co się czasami naoglądam bid w lecznicy, to się serce kraje...
Pozdrawiam
SylwiU

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Koty

Postautor: homag » 2016-01-27, 08:53

U mnie w rodzinie też nie było nigdy żadnych zwierząt. Można powiedzieć, że w moim przypadku była to miłość od pierwszego wejrzenia razy trzy. Za każdym razem, gdy ujrzałem po raz pierwszy każdego z moich kotów, wiedziałem, że będzie mój. :) . I to ja je przyniosłem, pierwsze dni spały ze mną, a potem " upatrzyły " sobie swojego ulubionego domownika i tak już zostało. Wspominałem niedawno, że może bym czwartego zameldował, ale chyba będzie ciężko. :)
Nie uwierzyłbym nigdy wcześniej, gdybym tego nie widział codziennie, że koty mogą być tak zazdrosne o to, iż głaszczemy jego kumpla a nie jego. Zazdrosne, zaborcze i zachłanne. Teraz po porannym krótkim " niunianiu " i rzuceniu coś na ząb, śpią każde w swojej ulubionej miejscówce.
U mnie jest jedna kotka i dwa kocurki i zawsze Inka ma fory . Jest najmniejsza, najsłabsza fizycznie, najwięcej "przeszła" i to moja ulubiona. :)
Wiem, wiem, to nie pedagogiczne, ale ona ma zawsze pierwszeństwo, kobieta wszakże.
U Was też tak jest, że mimowolnie macie słabość do jednego z kotełów.?

Sylwia, będzie imprezka, pora zacząć szampana na sobotę schładzać. Pamiętam pierwsze zdjęcie Pirata, taki biedaczek był, bo teraz to zapewne facet jak się patrzy. :)
Wojtek

Awatar użytkownika
sylseb
Posty: 1412
Rejestracja: 2012-02-16, 13:27
Wiek: 54
Lokalizacja: Łódź

Koty

Postautor: sylseb » 2016-01-27, 10:56

homag pisze:U mnie w rodzinie też nie było nigdy żadnych zwierząt.

No cóż, ja zdecydowałam się wziąć pierwszego kota, ponieważ... bałam się kocicy teściowej :zaszokować: No kurcze, jak mi przechodziła po kolanach, to sztywniałam... i jak widziałam na ulicy większego psa, to przechodziłam na drugą stronę :biggrin: Po prostu szok! Ale uważam, że kocia kolonia u mnie i mój zmieniony stosunek do zwierząt, to jedyny plus mojego byłego małżeństwa :girlhaha:
U mnie aktualnie to Grunia ma fory, ze względu na czas, jaki jest u mnie no i własny wiek - a poza tym jest kochana. No a Pirat jako jedyny dostaje czasami po głowie, dobija mnie nerwowo, dostaję czasami szału, ale potem, jak się przytula... to się rozpływam. Chyba dobrze, że nie mam dzieci, bo jakbym takie miała do nich podejście, to ja bym się wykończyła, a one by miały ciężkie życie :)
homag pisze:Sylwia, będzie imprezka, pora zacząć szampana na sobotę schładzać. Pamiętam pierwsze zdjęcie Pirata, taki biedaczek był, bo teraz to zapewne facet jak się patrzy. :)

Oj był taki biedny maluszek :) Zaczęłam go w szpitalu odwiedzać, jak już wiadomo było, że ma większe szanse na przeżycie. Wróciłam ostatnio do zdjęć z lecznicy i pierwszych z domu, to w szoku jestem. Naprawdę wydoroślał! Może olbrzymem nie będzie, ale mordkę ma już kocurka, a nie małego kociego dziecka. I wiecie co, uważam, że to ja miałam największe szczęście, że do mnie trafił :yes: Niby decyzja przypadkowa, ale... potrafi mi pokazać swoją wdzięczność(?), przywiązanie... No kochany jest po prostu.
Pozdrawiam
SylwiU

Awatar użytkownika
blanka
Posty: 7000
Rejestracja: 2012-09-07, 17:02
Wiek: 51
Lokalizacja: tarnowskie góry

Koty

Postautor: blanka » 2016-01-27, 12:03

sylseb pisze:Source of the post uważam, że to ja miałam największe szczęście, że do mnie trafił
- piękne słowa Sylwia :giveheart:
Blanka

Awatar użytkownika
Zgredzia
Posty: 378
Rejestracja: 2016-01-18, 15:36
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Koty

Postautor: Zgredzia » 2016-01-27, 12:20

Powiem tak: u mnie moja miłość do kotów pojawiła się wraz z Milką, choć na początku nie było wcale tak "różowo". Nocne pobudki doprowadzały mnie do szału. Specjalnie zrzucała różne przedmioty na ziemię i czekała na moja reakcję. Myślałam sobie : "na wiosnę wrócisz tam, skąd przyszłaś". Teraz wiem, że zwyczajnie nudziło jej się. Później jak pojawiły się kocie maluchy to zupełnie mi odbiło. Nie da się opisać tego, z jaka miłością i troską opiekowała się kociakami. To było niesamowite. Co chwilę przenosiła te swoje maluchy w inne miejsce, żeby były bezpieczne. Któregoś razu próbowała je "umieścić" w szufladzie :). Wreszcie wpadłam na pomysł i zrobiłam jej legowisko w skrzyni wersalki. Tam też poczuła się bezpiecznie. No a ja - spałam przez 3 miesiące na połówce, dopóki "towarzystwo" nie opuściło tego miejsca.

Kocham je wszystkie, ale niestety, do Zgredka i Adasia mam słabość. Zgredek jak już zaczął wychodzić ze skrzyni (ostatni z całego miotu) to kładł się zwinięty w kłębuszek na mojej klatce piersiowej i tak sobie spaliśmy :serce: . Ta szczególna więź została do dziś. Teraz kładzie się w nogach, ale zawsze musi łapką, bądź pyszczkiem "zahaczyć" o moje stopy. Mogłabym godzinami opowiadać o moich kotach...... :serce:
sylseb
Na mnie też patrzą dziwnie :wink: . Moja rodzina (znaczy mama i siostra) już się przyzwyczaili, ale chyba do końca nie zaakceptowali tej ilości. Ostatnio moja mama, jak szłam na wizytę do neurolog, wypaliła : "Dziecko nie zapomnij powiedzieć pani doktor, że masz koty, bo może to ma jakiś związek z tą chorobą". Ręce mi po prostu opadły. Moja choroba zaczęła się dużo wcześniej niż pojawiły się koty (to tak na marginesie). Ja też mogę sie podpisać pod Twoimi słowami : mam wielkie szczęście......
homag
Nikogo nie namawiam, ale jeśli rozważasz taką możliwość wzięcia jeszcze jednego kotka i stać Cię na to - to weź. Gdzieś czytałam, że koty powinno się brać parzyście, wtedy ponoć lepiej się czują. Nie wiem ile w tym prawdy. Odnoście kociego samopoczucia to dobrze zaopatrzyć się w preparat Feliway Spray kocie feromony. Dość drogi specyfik, ale ponoć dobrze wpływa na koty, szczególnie, gdy jest ich w domu więcej niż 1 :) .

Awatar użytkownika
zosiasamosia
Posty: 5081
Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
Lokalizacja: Całkiem fajna ;)

Koty

Postautor: zosiasamosia » 2016-01-27, 15:06

Zgredzia pisze:Source of the post Nocne pobudki doprowadzały mnie do szału. Specjalnie zrzucała różne przedmioty na ziemię i czekała na moja reakcję
Moja Hela robi kropka w kropkę tak samo :szalony2:, taki fetysz czy co :angel: :biggrin:
W sumie to każdą noc mam zarwaną, ale narazie jej wybaczam :boast: :śmiaćsię:
Zgredzia pisze:Source of the post "Dziecko nie zapomnij powiedzieć pani doktor, że masz koty, bo może to ma jakiś związek z tą chorobą"
Może Twoja Mama ma po prostu poczucie humoru :śmiaćsię:
-----------------
homag pisze:Source of the post U Was też tak jest, że mimowolnie macie słabość do jednego z kotełów.?
Hmmm..., u mnie rządzi Hela, no bo jest od początku, wiele też przeszła, a my z nią..., ale RudASa też kochamy :serce: , choć wiadomo, że to on dyktuje warunki, na jakich chce u nas mieszkać.
Zgredzia pisze:Source of the post Tak sobie nawet myślę, czy te moje koty są aby szczęśliwe, czy nie tęsknią za wolnością?
Jeżeli nie molestują drzwi wyjściowych, to nie masz się czym martwić. Moja Hela była kotką wychodzącą, do czasu wypadku, potem operacja i długie miesiące rekonwalescencji, no i kiedy już wydobrzała, przypomniało jej się, że istnieje coś takiego jak podwórko. Nie było rady, desperacja kota była tak ogromna, że choć z ciężkim sercem, ale musiałam ją wypuścić. Oczywiście w ciągu dnia, jak i na noc wracała do domu, ale ile mnie to nerwów kosztowało. Teraz od jakiegoś miesiąca w ogóle nie wychodzi, zdaje się że jej zimno w doopsko, z czego ja się bardzo cieszę, choć obawiam się, że jest to tylko okres przejściowy.
sylseb pisze:Source of the post ja zdecydowałam się wziąć pierwszego kota
..., bo u sąsiada okociła się kotka, a potem dzieci tak :rece2: mnie prosiły..., w sumie nie było to moje pierwsze zwierzę, bo kiedyś już miałam kota, a potem 2 psy, a potem długo, długo nic... :wink: , ( nie wliczając oczywiście małych dzieci, które absorbowały całą moją uwagę :szalony2: :biggrin: )
-------------------
Wzięliśmy Helcię :giveheart: , po niespełna 2 latach przyszedł Rudy :giveheart:
------------------
homag pisze:Source of the post ludzie są beznadziejni, jeżeli chodzi o pomoc kotom
Mam wrażenie, że koty to już chyba szczególnie bywają przeganiane...
Fakt iż Helcia chodziła z gipsem, to się w ogóle nie może pomieścić ludziom w głowach, a jeszcze na wsi... :oszukać:, przecież to tylko kot, szkoda pieniędzy :diablo:
.........jest coś, co Nas łączy....... :wink:

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Koty

Postautor: homag » 2016-01-27, 18:36

sylseb pisze:Source of the post to ja miałam największe szczęście, że do mnie trafił

Zgadzam się z tym co powiedziała Blania całkowicie.

Zgredzia pisze:Source of the post Na mnie też patrzą dziwnie . Moja rodzina (znaczy mama i siostra) już się przyzwyczaili, ale chyba do końca nie zaakceptowali tej ilości.

Dynda mi to od samego początku, co sobie ktokolwiek pomyśli. To moje koty, odpowiadam za nie, mój i ich dom. I albo ktoś to akceptuje, albo nie musi mnie zaszczycać swoimi odwiedzinami.

zosiasamosia pisze:Source of the post przecież to tylko kot, szkoda pieniędzy

Jak wydałem sześć stów na implant w nodze Inki, słyszałem w mojej rodzinie opinie, że trzeba było ją uśpić. Delikatnie, ale dobitnie wytłumaczyłem, iż to moja kasa i to mój kaprys na co ją wydam. I nie ma innej opcji.

Zgredzia pisze:Source of the post Specjalnie zrzucała różne przedmioty

Prezes jest obecnie na etapie podkradania ziemniaków z szafki tak około drugiej w nocy i turlania sobie ich po pokoju. Na początku był wnerw, teraz spokojnie ziemniaczka w dłoń, do szafki, pogłaskanie koteła i dalej lulu. Generalnie to śpi cała trójka grzecznie, czasem poszaleje w szeleszczącym tunelu, ale to szczegół. Ludzie potrafią gorzej mnie wkurzyć. :)
Tak czy owak wesołe jest życie kociarzy. :)
Wojtek


Wróć do „Jak spędzasz swój wolny czas...”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 86 gości