Ukh, po ciężkim poranku w pracy mam chwilę na odpoczynek, to napiszę o Piracie (w ramach odstresowywania się). Wspominał już pewnie nie raz o moich kochanym kradzieju Piracie. Idzie nim zwariować czasami, bo trudno jest zrobić sobie coś do jedzenia. Zawsze jego towarzystwo jest pewne! Przecież coś na pewno da się przekąsić... Ale za to jaka ja muszę być czujna. Nawet na moment nie można odwrócić wzroku... bo to nagle bułka zginie w cudowny sposób... (kawałek bułki znalazłam kiedyś po kilku dniach pod jedną z szafek) albo dorwie się do wybitych na jajecznicę jajek... żeby nie było, wcześniej dostał żółtko do wylizania... Najbardziej niepokojące jest, jak nagle - mimo że trwa robienie czegoś do jedzenia - Pirata nie ma w pobliżu. Wtedy pewnym jest, że już coś złapał i się gdzieś schował. Wyjęłam kiedyś cztery ciasteczka i schowałam do miseczki, nie przykrywałam, ale miska głęboka, na pewno żaden kot nie zauważył. Wracam, patrzę, trzy ciastka. Eeee może się pomyliłam? Kładę się na łóżku, a kotów nie ma. Za to spod łóżka dobiega ciamkanie. I co, oczywiście czwarte ciastko się znalazło
Ale największym i to już prawdziwym problemem było rozpakowywanie zakupów. M.in. kupiłam dwie paczuszki wędlin. Rozpakowuję zakupy, oczywiście wszystko przeszukiwane, ale zorientowałam się, że do lodówki trafiła tylko jedna wędlina. Drugiej nie ma, kota również
![walić głową w mur :dash1:](./images/smilies/dash1.gif)
I nagle słyszę WARKOT. Ale takiego dźwięku jeszcze nie słyszałam w wykonaniu moich kotełek. Jest Pirat, torebka w zębach, łapię go i... nie mogę jej wyjąć. Szczękościsku by się żaden pitbul nie powstydził. Nie mogłam mu wyrwać! A niestety wtedy dostałam foliówki, więc od razu myśl, żeby tylko nie nażarł się folii, bo to operacja pewna (zresztą znajoma lekarka to potwierdziła), próbuje otworzyć pyszczek i nic... nawet się przestraszyłam, że mu coś w szczękę zrobię. Jakoś wyrwałam, ale co przeżyłam, to moje.
Proste podjadanie z talerza, na który coś wykładam to pryszcz... i to nie ma znaczenia co to jest, nawet okazuje się wielbicielem surówek. Jedyny plu, że jak sobie biorę na stół i zaczynam spożywać, to już z mniejszym zaangażowaniem poluje, no ale odganiany jest
![nununu :acute:](./images/smilies/acute.gif)
Co prawda samotnego jedzenia nie zostawiam, a hitem było, że w trakcie obiadu ktoś zapukał do drzwi, a ja... wziełam talerz i poszłam otworzyć
A wiecie, że pozostałe koty nie są zainteresowane tym co szykuję? To tylko Pirat! I dlaczego????? Przecież jeść dostaje???? Wczoraj musiałam go ukarać, bo sobie otworzył patelnię z resztką z tłuszczu (a wydawało mi się, że pokrywka jest szczelnie położona) i oczywiście zaczął wylizywać
![grosic :grozić:](./images/smilies/treaten.gif)
No i dostał lanie, bo kurcze to, że pożera, to trudno, ale może mu zaszkodzić! Jak jem lody - też chętnie by spróbował... Ja naprawdę nie wiem, co mam robić?