Ann pisze:Source of the post A Prezesik pewnie Wam kiwa łapką zza tęczowego mostu.
Mam taką nadzieję.
To poszło tak szybko, z godziny na godzinę Prezesik gasnął. Nie było łatwo z decyzją, ale trudniej jest teraz, jak codziennie rano robię im jedzonko, czyszczę kuwety, daję pić, a on zawsze w takich sytuacjach swoim ogonem owijał mi nogi. Był taką przylepą, pieszczochem i traktorzył jak żadne z dwójki pozostałych. Jako jedyny spał ze mną i lizał mnie po twarzy i po dłoniach. I te oczy, które zawsze patrzyły po łobuzersku i w podzięce. Jestem na etapie, gdy jeszcze go szukam. To minie, ale w serduchu będzie za zawsze.
Dziękuję Ann, Sylwia i Zosiu za mądre słowa, otuchę i zrozumienie. Wiecie dobrze o czym piszę.
Nie chcę już pisać o emocjach, bo to tylko nakręca kolejne, a niczego już nie zmieni. Będzie ze mną zawsze.
Sierotki przytulone i codziennie głaskane, choć tak jak wspomniałem, Bronek dalej nie wie co się stało.