: 2009-12-29, 08:37
tomasztop, nie bardzo mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że małżeństwo to sprawa tylko narzeczonych. dla wierzących tak narawdę jest trójkątem, bo między wami ma być Bóg, więc na pewno dobrze, że chcesz znać i Jego zdanie
swego czasu miałam podobny dylemat, bo równierz brałam ślub po diagnozie,(choć jeszcze nie na 100%) a nie traktowaliśmy go zwyczajowo, chciałam być pewna, bo jeśli coś jest potem podstawą do unieważnienia małżeństwa, to moi drodzy to nie jest, jak z rozwodem- tylko znaczy to, że małżeństwo NIGDY nie było WAŻNE. dla mnie to był by problem.
myślę, że konieczna byłaby tu rozmowa z MĄDRYM spowiednikiem, tylko radziłabym najpierw poszukać takiego, bo wiadomo- to tylko ludzie polecam raczej zakonników- dominikanów, franciszkanów, jezuitów oni duchowo są zawsze bardziej do przodu niż ksiądz na parafii
u mnie była kwestia tego, czy sm traktować jako chorobę mogącą obciążyć genetycznie nasze dzieci, po rozmowie z naszym proboszczem, dostaliśmy błogosławieństwo.
swego czasu miałam podobny dylemat, bo równierz brałam ślub po diagnozie,(choć jeszcze nie na 100%) a nie traktowaliśmy go zwyczajowo, chciałam być pewna, bo jeśli coś jest potem podstawą do unieważnienia małżeństwa, to moi drodzy to nie jest, jak z rozwodem- tylko znaczy to, że małżeństwo NIGDY nie było WAŻNE. dla mnie to był by problem.
myślę, że konieczna byłaby tu rozmowa z MĄDRYM spowiednikiem, tylko radziłabym najpierw poszukać takiego, bo wiadomo- to tylko ludzie polecam raczej zakonników- dominikanów, franciszkanów, jezuitów oni duchowo są zawsze bardziej do przodu niż ksiądz na parafii
u mnie była kwestia tego, czy sm traktować jako chorobę mogącą obciążyć genetycznie nasze dzieci, po rozmowie z naszym proboszczem, dostaliśmy błogosławieństwo.