Jak pisałam wcześniej, nie ukrywałam specjalnie swojej choroby, poprzednia dyrekcja była nawet bardzo mi przychylna - ogólnie wiadomym jest, że nie biorę zwolnień "na potęgę" i właściwie tylko wtedy, kiedy trafiam do szpitala, to już muszę
No i udawało mi się trochę "opękać" gorsze samopoczucie urlopami o pracą zdalną, z domu. Zresztą, jak mi się waliło małżeństwo, to też rozmawiałam z szefową, żeby wzięła pod uwagę, że może jak trochę za bardzo będę odpuszczać, to w takim wypadku trzeba mnie postawić do pionu.
Ale fakt, że nowemu dyrektorowi chwalić się nie będę
trochę inna sytuacja, jakoś tak nie do końca mam ochotę na bliższe rozmowy.