Wizyta u profesora Selmaja w Łodzi

Jesteśmy z różnych stron Polski więc...

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
M_x_c
Posty: 106
Rejestracja: 2011-11-05, 12:05
Wiek: 33
Lokalizacja: Tarnów

Postautor: M_x_c » 2011-11-06, 01:31

Przeczytałem większość z postów w tym temacie i muszę przyznać, że sporo pokrywa się z moją opinią. U profesora byłem dwa razy (800zl za wizyty, jakies 500 za dojazd, łącznie 1300zł) i pierwsza wizyta była całkiem okej, przebadał mnie, zobaczył MR, powiedział że moje SM jest niepodważalne, a zmiany w odcinku rdzeniowym są spore, co może się skończyć szybkim rozwojem choroby. Minęły 3 miesiące, pojechałem drugi raz... I chyba nigdy się tak nie zawiodłem na jakimś lekarzu. Po 4h podróży, 3h czekania wszedłem do gabinetu na około 5 minut w czasie których dostałem tylko numer telefonu do lekarki która będzie prowadzić mnie. "Prosze zadzwonić, pani ... udzieli wszystkich informacji". No to k...a nie dało się tego numeru podać przez telefon? ponad jedna doba wycięta z życiorysu, na uczelni zaległości, ile to nerwów, ile pieniędzy i tylko po to żeby pan doktor wyprosił mnie po 5 min, wręczając mi karteczke 5x5cm z numerem telefonu.

Jak dla mnie to wielki złodziej, może nie oszust, bo wiedzy mu nie odmawiam, ale złodziej jakich mało. Żerujący na chorych. Moi rodzice, którzy są sponsorami moimi dopóki nie ukończe studiów są jednak nim zachwyceni, co wciąż mnie dziwi. Bardziej ufają opinii 'żywej reklamy' którą spotkali w gabinecie (jakaś kobieta zachwycona leczeniem pana złodzieja) niż mojej.
Teraz jestem na programie Daclizumab/Avonex, gdzie mi przypadł zapewne ten drugi patrząc po tym jak co tydzień umieram przez dobę po zastrzyku. Nie mam regresywnej odmiany choroby, wiec nie widze roznicy miedzy czasem gdy się nie leczyłem a teraz(wyjątek to ten dzień wyjęty z planu tygodnia, gorączka i bóle mięśni, zawroty głowy). Ciężko przewidzieć również kiedy dostałbym ataku nie stosujac tego, a kiedy dostane stosując ów Avonex

kamwad
Posty: 34
Rejestracja: 2011-08-31, 13:01
Lokalizacja: Polska

Postautor: kamwad » 2011-12-02, 20:02

Opiszę tutaj przebieg i moje wrażenia z wizyty u profesora.

Rozmowa między nami przebiegała w życzliwej atmosferze (powiedzmy, że zdziwiłem się jedynie obserwując - bądź co bądź - profesora, popijającego przy mnie wodę mineralną bez skrępowania z całej butelki <mikolaj> ). Profesor pomimo braku kompletu wyników badań, a właściwie jedynie na podstawie rezonansu, powiedział, że to na pewno SM, ale jednocześnie natychmiast przystąpił do proponowania włączenia mnie do jednego ze swoich programów (placebo i nie, chyba 3 warianty). Gotów był zapisać mnie "od zaraz" i podać numer telefonu do swoich pracowników, którzy by się mną dalej zajęli. Przedstawiał tę możliwość jako wielką szansę, wszak nie musiałbym czekać nie wiadomo ile miesięcy w kolejce po interferon.

Wszystko było wręcz jak z bajki do momentu, gdy... poprosiłem go o wypisanie mi rachunku za wizytę (rachunku, który - jak powiedziała mi wcześniej sekretarka profesora - nie powinien być żadnym problemem).

Profesor zmienił swoje nastawienie do mnie całkowicie, stał się jakby innym człowiekiem, aż mi szczęka z wrażenia opadła, bo było to coś niesamowitego (i żenującego zarazem).

Profesor powiedział, że pogadamy o rachunku "następnym razem", dalej, gdy byłem nieugięty - że on woli coś dla mnie zrobić extra(!!!!!) w cenie wizyty, jeśli tylko nie będę chciał tego rachunku (sic!).

W końcu jednak sięgnął po karty, które ostatecznie zdyskwalifikowały go w moich oczach.

Po pierwsze, powiedział coś, co miało znaczenie: "to ja pana chcę wpisać do moich programów, a pan mi tu wyskakuje z rachunkiem" (czyli gra na emocjach, powinienem przecież być mu dozgonnie wdzięczny), a gdy i to nie wystarczyło, dopisał na kartce, na której przedstawił mi wcześniej te wspaniałe możliwości, czwartą opcję - że może mi od ręki wypisać recepty na leczenie we własnym zakresie! Zatkało mnie wówczas i przyznam, że miałem ogromną ochotę powiedzieć mu co o nim myślę.

Już więcej do niego nie zadzwoniłem i nie żebrałem o przyjęcie do programu. Być może zresztą mnie od razu po wyjściu z tej listy skreślił.

Niestety, z moich krótkich i mam nadzieję, że nie niesprawiedliwych obserwacji, wynika, że

a) profesor nie wystawiając rachunków ukrywa swoje zarobki przed fiskusem (jednocześnie winiąc państwo za wojnę w Afganistanie i brak pieniędzy na leczenie chorych na SM, państwo, które de facto okrada)

b) profesor wpisuje pacjentów do swoich refundowanych programów, ale trzeba się u niego zjawiać na prywatnych wizytach kilka(?) razy w roku, ergo: i tak na tym zarabia.

Z drugiej strony widziałem u wielu jego pacjentów olbrzymią wdzięczność za to, że się nimi zajął i gotowość do zapłacenia prawdopodobnie każdej sumy, aby tylko wciąż ich trzymał pod swoimi skrzydłami.

Ja jednak mogę mu jedynie wydać ocenę mocno negatywną. Gwoli ścisłości, po kilku przypominaniach się dostałem ten rachunek. Brawo. Inna sprawa, że jego numer wskazuje na to, że profesor wystawia ich w ciągu roku nie więcej niż ilość palców u jednej ręki. A pacjentów ma pewnie setki, o ile nie tysiące. :mrgreen:

Wiśnia
Posty: 32
Rejestracja: 2011-11-19, 18:27
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Kontaktowanie:

Postautor: Wiśnia » 2011-12-02, 21:49

Hej...ja też spytałam o rachunek!!!oczywiście go nie dostałam :-/ standard jak widać...a z tym programem to też trochę lipa...profesor mydli oczy na prywatnych wizytach...a jak później pojechałam już na oddział,to okazało się,że mam za mało dokumentacji...więc się zastanawiam-czy profesor nie zna kryteriów jaki trzeba spełniać żeby dostać się do programu???śmieszne!!!!!!!!Po prostu tak się kasę zarabia-na ludziach,którzy szukają pomocy...nadziei....
WALCZ CAŁY CZAS....A KIEDY SIę POTYKASZ WSTAń I PRÓBUJ JESZCZE RAZ.....

agata-64
Posty: 18
Rejestracja: 2010-09-07, 21:26
Lokalizacja: Kielce

profesor Selmaj

Postautor: agata-64 » 2012-01-05, 19:25

Profesor to wielki specjalista z ogromną wiedzą i doświadczeniem. To, że nie każdemu pomoże zależy od bardzo wielu czynników. Cena za wizytę jest rzeczywiście wysoka, ale warto ją zapłacić

Aśka
Posty: 1192
Rejestracja: 2009-12-03, 15:06
Lokalizacja: stąd

Postautor: Aśka » 2012-01-05, 19:36

Ja nie mam dobrego zdania o tym człowieku....może i jest dobrym specjalistą, ale już więcej do niego nie pójdę :roll: Byłyam u niego 6 lat temu,wizyta trwała 5 minut,kosztowała 300 zł.Dr obejrzał rezonanse,popukał tym młoteczkiem w kolano,po czym oznajmił ,że wg niego to sm(to już przecież wcześniej wiedziałam :roll: ) i zapisał....witaminę E :-/
Ogólnie nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenie,jakiś taki gburowaty,mrukliwy,trzeba było ciągnąć go za język aby cokolwiek powiedział o chorobie,coś doradził.Jakby robił łaskę,że w ogóle poświecił swój cenny czas dla pacjenta...Na korytarzu oczywiście tłum ludzi,nie było gdzie usiąść....miałam wrażenie ,ze traktuje pacjentów hurtowo,stawia na ich ilość, bo naprawdę nie było nikogo kto siedziałby u niego w gabinecie dłuzej niż 10 minut...

dareczek705
Posty: 437
Rejestracja: 2011-08-01, 16:14
Lokalizacja: Polska
Kontaktowanie:

Postautor: dareczek705 » 2012-01-05, 21:00

Aśka, napisałaś że Ci zapisał wit.E. Mnie prof.Stelmasiak z Lublina zapisał wit C i powiedział - zdrowia życzę i też już tam nie pojadę.
Ostatnio zmieniony 2012-01-05, 21:29 przez dareczek705, łącznie zmieniany 1 raz.

Aśka
Posty: 1192
Rejestracja: 2009-12-03, 15:06
Lokalizacja: stąd

Postautor: Aśka » 2012-01-05, 21:30

Darku, zapisać to mógłby nawet cały zestaw witamin....ale za tę cenę wizyty myśłałam,że poświęci trochę więcej czasu i uwagi pacjentowi i nie będzie taki gburowaty w zachowaniu,na moje pytanie o jakieś leczenie powiedział,że nic nie jest w stanie mi polecić,mam brać witaminę E i magnez....nie wiem,może Selmaj miał wtedy zły dzień....ale już do niego więcej nie pojechałam :roll: Za mniejszą kwotę mam sto razy lepszych lekarzy niż on...

Chcociaż teraz z perspektywy czasu,po interferonowych doświadczeniach wiem,że nie ma skutecznego leku na sm, więc witaminy i magnez to chyba najlepszy pomysł na "leczenie" sm :-D

optymistka
Posty: 405
Rejestracja: 2008-10-22, 21:32
Lokalizacja: mazowieckie

Postautor: optymistka » 2012-01-05, 22:12

Faktycznie mi po pierwszej wizycie też przypisał full witaminek :mrgreen: Ale byłam zadowolona, nawet bardzo.
Przed nim trafiałam na lekarzy, którzy ok poświęcali więcej czasu ale gadali u dupie maryni na wizytach i wspólczuli i w ogóle... w efekcie rzeczowa rozmowa z badaniem trwała tyle ile u Selmaja:/ nie wiem jak Wy, ale ja od lekarza oczekuję konkretów.
wcześniejsi nie chcieli mnie leczyć tylko czekać na kolejne rzuty i mieli głęboko fakt, że chcę się leczyć. ten od razu zaproponował kilka programów, właściwie pól roku po diagnozie zaczęłam się leczyć interferonem. teraz jestem na campathie :P niby u niego w programie, ale oczywiście opiekuje się mną ktoś inny.

Selmaja odwiedziłam chyba 3 razy, w tym jedna wizyta... uwaga uwaga! bez kasy! latał też wtedy za moimi wynikami rezonansu, żeby podpowiedzieć czy wchodzić w ten campath (nie potrafił podpowiedzieć, ale cóż...:P) zainteresowanie pacjentem w takim razie też potrafi okazać.

Dla mnie okazał się dobrym lekarzem, ale faktycznie to ile bierze kasy za wizyty jest przegięciem.

Aśka
Posty: 1192
Rejestracja: 2009-12-03, 15:06
Lokalizacja: stąd

Postautor: Aśka » 2012-01-06, 12:09

Optymistka, ja tez oczekuje od lekarza konkretów.Na mnie Selmaj nie zrobił dobrego wrażenie,jeszcze ta cena :-/ Od tego czasu minęło 6 lat,przez ten czas spotkałam naprawdę dobrych neurologów,wiele się też zmieniło w moim podjeściu do leczenia....poza tym mam swoich sprawdzonych dr w moich okolicach,a nie aż w Łodzi.Mam ten komfort,że w każdej chwili,w razie czego mam blisko do nich :-)

optymistka
Posty: 405
Rejestracja: 2008-10-22, 21:32
Lokalizacja: mazowieckie

Postautor: optymistka » 2012-01-06, 15:17

z ceną przesadza i tego ukryć się nie da... z resztą z tego też powodu sama unikam wizyt u niego :P

i sama niestety nie miałam tego szczęścia, żeby trafić na dobrych lekarzy :/ u mnie w rodzinnym mieście to istna porażka, jeśli chodzi o wiedzę na temat sm. bo jak lekarz może powiedzieć do pacjenta "po co leczyć i tak wózek Cię czeka za jakieś dwa lata"? :evil: w innym mieście z kolei chcieli czekać na kolejne rzuty - tego nie rozumiem, czekać aż choroba się rozwinie? po co?

Z selmajem się rozumiałam, chciałam jak najszybciej dostać leczenie i w końcu ktoś mi je dał bez rozczulania się nade mną... to chyba główny powód, dla którego mimo wszystko uważam, że jest ok.

Aśka
Posty: 1192
Rejestracja: 2009-12-03, 15:06
Lokalizacja: stąd

Postautor: Aśka » 2012-01-06, 15:54

optymistka pisze:"po co leczyć i tak wózek Cię czeka za jakieś dwa lata"?


:evil: :evil: :evil: taki tekst lekarza każdego by załamał :-(

Nie dziwie się,że unikasz lekarzy,którzy gadają takie bzdury :evil: Też na Twoim miejscu wolałabym się leczyć u Selmaja niż tego lekarza,który tylko dołuje :roll:

Selmaj jest jaki jest, ale wątpię aby pozwolił sobie na taki teskt do chorego...a ten dr,który tak mówi do pacjentów,z takim podejściem nie powinien być lekarzem! Nie musi ten dr obiecywać cudów,ale nie można tak gadać,że po co leczyć skoro czeka wózek :-/

Jatagan
Posty: 25
Rejestracja: 2012-01-06, 21:13
Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki

Postautor: Jatagan » 2012-01-06, 23:57

Ja też się leczę w Łodzi ale nie u Selmaja. Po pierwszej wizycie miałem wrażenie że to strata czasu i pieniędzy. Przebywając w klinice Barlickiego poznałem za to świetnego lekarza, gościa który poznaje pacjentów na ulicy i zagadnie (czym byłem naprawdę zaskoczony).
Dzięki niemu i dzięki jeszcze jednej lekarce z kliniki uczestniczę w programach prowadzonych przez Selmaja chociaż jego pacjentem nie jestem.

agata-64
Posty: 18
Rejestracja: 2010-09-07, 21:26
Lokalizacja: Kielce

profesor Selmaj

Postautor: agata-64 » 2012-01-09, 18:05

Ja byłam u niego po raz kolejny i znów się nie zawiodłam. Rzeczowa, konkretna rozmowa, wnikliwy wywiad lekarski i wyznaczona na konkretny dzień wizyta w szpitalu Barlickiego. Zaczął się program łagodny Devic i mam być do niego wciągnięta. Poza tym profesor chce jeszcze raz dokładnie mnie przebadać, ponieważ stwierdzono u mnie jeszcze dodatkowo sjogrena, a on uważa, że to nieco dziwne i chce się co do tego wszystkiego upewnić, żeby podjąć właściwą decyzję dotyczącą leczenia

Awatar użytkownika
sylseb
Posty: 1412
Rejestracja: 2012-02-16, 13:27
Wiek: 54
Lokalizacja: Łódź

Postautor: sylseb » 2012-03-28, 18:27

Cześć
Byłam na prywatnej wizycie u niego raz, kilka tygodni po diagnozie szpitalnej. Bardzo naciskała na to moja rodzina, a ja wtedy żyłam w błogiej nieświadomości dotyczącej uleczalności choroby (tzn. teoretycznie wiedziałam, że na SM nie ma lekarstwa, ale... w sumie nie wiem, co sobie myślałam :lol: ). W każdym razie poszłam. OK, obejrzał wynik rezonansu, chwilę pogadał, skierował do jednej ze swoich lekarek, żebym się zorientowała w sprawie programu badawczego, pieniądze wcześniej skasowała pani w poczekalni. Wszystko niby standard... tylko jest jeden problem... wcześniej, te 5 czy 6 tygodni, byłam w szpitalu z ciężkim rzutem, który był moim pierwszym świadomym. Uwaga, leżałam... w szpitalu im. Barlickiego, na neurologii - oddziale prof. Selmaja! Skierowanie do programu badawczego - uwaga zaskoczmy się! - było do szpitala im. Barlickiego, na oddział neurologii prof. Selmaja. Czyli musiałam wydać pięć stówek, żeby się profesor mną zainteresował, jak leżałam u niego na oddziale, to nie, po co. Trzeba skasować delikwenta.
Stwierdziłam, że więcej tam nie pójdę (mimo, że kolejne wizyty są tańsze! Alleluja!). Do tego zimnica w poczekalni, ludzie z całej Polski, a tam "pani kasująca" siedzi w grubym swetrze, nawet czegoś ciepłego do picia nie zaproponuje. A za tą kasę to chyba by wypadało.
Ale druga sprawa, to straszliwie dołujące dla mnie było, że musiałam czekać bardzo długo w poczekalni z innymi "nieszczęśnikami", nie wiedząc nic o nich, jak długo chorują, jak przebiega ich droga przez chorobę, ale za to jasno widząc, co się z nimi dzieje. Część objawów rozpoznawałam, bo sama je wcześniej miałam. To tak jakbym zobaczyła "to tak wygląda moja przyszłość!". To było dla mnie straszne, bo byłam podleczona, wydawało mi się, że wszystko jest jak przedtem, nic się nie zmienia, dość ładnie wróciłam do normy, a tu zonk. Teraz już mam jaką-taką świadomość, jak ta choroba wygląda, że są lepsze i gorsze dni, spotykam czasami w Barlickim różnych chorych, niby wiem, co może mnie spotkać, ale wtedy, zaraz na początku, to był szok.

Pozdrawiam
Sylwia

Ania vel Rysiek
Posty: 221
Rejestracja: 2008-12-02, 14:18
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Ania vel Rysiek » 2012-04-02, 13:31

500 za pierwszą wizytę już bierze?????
A kolejna? :-)
pozdrawiam,
Ania


Wróć do „Neurolodzy z różnych części Polski”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 66 gości