Zachowanie lekarzy - pytanie

Prośby o pomoc dla studentów

Moderator: Beata:)

ewelka7
Posty: 4
Rejestracja: 2013-05-05, 22:28
Lokalizacja: łódź

Zachowanie lekarzy - pytanie

Postautor: ewelka7 » 2013-05-05, 22:31

Witam Państwa bardzo serdecznie,
Jestem studentką i w ramach zainteresowań naukowych chciałabym poznać Państwa opinię na temat zachowania lekarza wobec osób chorych na stwardnienie rozsiane. Chciałabym dowiedzieć się, jak wygląda wizyta w gabinecie lekarskim, ile czasu poświęca lekarz oraz czy stara się w zrozumiały i wyczerpujący sposób opisać problem. Będę bardzo wdzięczna za każdą wypowiedź. Zapraszam do wypowiadania się.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez ewelka7, łącznie zmieniany 1 raz.

aura
Posty: 1185
Rejestracja: 2008-01-11, 05:35
Lokalizacja: Koszalinskie
Kontaktowanie:

Postautor: aura » 2013-05-06, 17:47

Witaj studentko :-)

Tak na forum chcesz poznawać opinie ???
Głównym źródłem cierpienia są wspomnienia. - Sigmund Frend

ewelka7
Posty: 4
Rejestracja: 2013-05-05, 22:28
Lokalizacja: łódź

Postautor: ewelka7 » 2013-05-06, 22:27

Witaj:)
Tak, na forum, ponieważ tego rodzaju badanie i pozyskiwanie danych ustaliłam w koncepcji badawczej z moim promotorem:) Pewnie wszyscy badają opinie ankietą i stąd to zdziwienie?:)
Jeśli ktoś nie ma ochoty wypowiadać się publicznie na forum, a chciałby wyrazić własne zdanie, proszę o wysłanie do mnie maila bądź wiadomości na forum.

Za wszystkie opinie serdecznie dziękuję:)

jaszczurka
Posty: 588
Rejestracja: 2009-01-25, 00:37
Lokalizacja: chwilowo ok.Rabki

Postautor: jaszczurka » 2013-05-06, 23:04

A dlaczego nie? Dopóki będzie bez nazwisk,to powinno być ok.Jakby się uzbierało dużo opinii,toby można wyciągnąć wnioski ogólne nt.podejścia w naszej służbie zdrowia, przydatne w zestawieniach statystycznych .Na ile prawdziwe są statystyki,to już inna para kaloszy,ale do pracy studenckiej,której nikt w tym skostniałym systemie nie wezmie na poważnie choćby była prawdą objawioną, by było w sam raz :evil:Sorry,złośliwa moja natura kazała mi to napisać,ale nie ma w tym nic osobistego.
Ja może od siebie powiem,że to jest bardzo różnie,naprawdę nie zauważyłam żadnej reguły w tym "szaleństwie"-zdarzają się starzy i młodzi,"wsiowi" i "miastowi",w sławnych klinikach i zapyziałych przychodniach...wszędzie są zli i dobrzy lekarze w sensie podejścia do pacjenta.Jedyny wniosek ogólny jaki mi się nasuwa,to ten,że nasz system "produkcji" lekarzy nie uczy ich profesjonalizmu w kontakcie z chorym w takim rozumieniu,jak to zaobserwowałam np.w USA,nie mamy wypracowanych standardów prowadzenia rozmowy,wywiadu.Każdy medyk robi/mówi w tej kwestii co chce i jak chce według własnego widzimisię,co w połączeniu z dużymi nieraz brakami w wychowaniu i kulturze osobistej daje opłakane skutki.Bywa,że bezradność ,zniechęcenie i wypalenie widać u lekarza na kilometr i pacjent zamiast pokrzepienia dostaje od takiego tak po łbie że...no.Prościej i lepiej dla wszystkich by było,jakby lekarze mieli tak jak na zachodzie instrukcje obsługi pacjenta z nieuleczalną,potencjalnie paskudną chorobą i trzymali się ich,wyeliminowało by to te ich fochy i dobijania chorego z powodu własnych problemów i klęsk.Czasami człowiek czuje się w gabinecie jak worek treningowy,przygłupi w dodatku.I tu kłania się tradycyjne wychowanie w AM-lekarz to nieomylny bóg ,pacjent to zło konieczne,ewentualnie można go umieścić w swojej wiekopomnej pracy naukowej,jak ma ciekawe objawy.I teraz jak lekarz myśli czasem logicznie,liznął dobrego wychowania i ma trochę szacunku do ludzi ,to zignoruje tradycyjne wskazówki i stanie się dobrym lekarzem,lubianym przez chorych...niekoniecznie za to z "osiągnięciami" naukowymi i niekoniecznie lubianym przez kolegów. Jak pójdzie w pychę i megalomanię,to doopa blada,za to pewnie dochrapie sie tytułów.Oczywiście sa też tacy z tytułami i kochani przez pacjentów.
Chciałaś ewelko wiedzieć jak wygląda wizyta...zbyt często albo lekarz nie mówi nic i trzeba wołami z niego wszystko wyrywać albo znowu gada od siebie jakieś opowieści żywcem z magla :shock:od których człowiek durnieje co najmniej zamiast konkretnie i bez przyciskania przedstawić choremu 1.Opis choroby 2.Mozliwości leczenia i tok dalszego postępowania 3.Wnioski z badań pacjenta 4.Odpowiedzieć na pytania uprzejmie i cierpliwie bez nieuzasadnionego straszenia ani równie nieuzasadnionej wesołkowatości.
Zbyt często pacjent jest traktowany lekceważąco,nieuprzejmie,wprost mówiąc jak natrętny przygłup,który i tak nic nie zrozumie,więc szkoda z nim gadać.
Zbyt często lekarz gniewa się na chorego,który posiada wiedzę nie pochodzącą od niego i tępi takiego "mądralę".
Zbyt często lekarz pozwala sobie na wycieczki personalne i złośliwe uwagi bez związku z chorobą rzucane w celu " wskazania choremu jego miejsca".
Zbyt często lekarz "nie ma czasu" dla człowieka,co w przypadku świeżej diagnozy jest okrucieństwem wręcz.
Jak widzisz,to wszystko jest identyczne jak wszędzie indziej-zależy od człowieka.Lekarz tak jak urzędnik lubi sobie czasem "porządzić" a co...ma władzę i przewagę nad chorym/petentem i kto mu zabroni? Może kiedyś wreszcie dzięki studentkom takim jak Ty i ich pracom uczelnie i inne NFZty wypracują standardy i wyegzekwują od lekarzy stosowanie się do nich i będzie w końcu profesjonalnie zarówno pod względem merytorycznym jak i interpesonalnym?Oby przyszłe pokolenia mogły się cieszyć takim systemem-dla nas już za pózno,tu trzeba lat na uzdrowienie,chociaż wzory akurat mogliby odgapić z zachodu (zwłaszcza z USA-pod tym względem akurat mają tam niezle to zorganizowane)...gorzej z naprawą mentalności.

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2013-05-06, 23:34

Jaszczurka, wow, przyczyniłaś się do, chyba, napisania pracy ? :lol: Prawie ją sama napisałaś ;-) :-D

Ja jednak proponowałabym ewelka7, poczytanie forum. Wg mnie będzie to ogromną pomocą w napisaniu, wiem, wymagającej sporo czasu, pracy licencjackiej, a magisterskiej tym bardziej. Jeśli jednak chodzi nie o szybki i łatwy, a wypracowany efekt, to chyba warto.

Niestety nie wiem, o jakiego rodzaju Twoje "zainteresowania" chodzi. Nie mam od Ciebie w skrzynce żadnej wiadomości, więc wybacz możliwą nieścisłość.

Proszę nie odbieraj mojej wiadomości jako wrogą, nic bardziej mylnego.

Tak czy inaczej- życzę profesjonalizmu i powodzenia :-)
Obrazek

aura
Posty: 1185
Rejestracja: 2008-01-11, 05:35
Lokalizacja: Koszalinskie
Kontaktowanie:

Postautor: aura » 2013-05-07, 05:52

Jaszczurka za pracę 5+ ,nic dodać nic ująć :)

dopisuję się do twojego postu :568: Jestem jedną z wielu pacjentek czujących brak opieki neurologa-profesjonalisty !!! Takowego w Koszalinie brak :13:

Moja wizyta to 5 min wykładu,1 min młoteczkowania , i wytrwale powtarzany tekst

"no wie pani na to nie ma lekarstwa,zresztą wie pani jak jest "
Głównym źródłem cierpienia są wspomnienia. - Sigmund Frend

nada
Posty: 207
Rejestracja: 2013-03-07, 17:45
Lokalizacja: lubelskie

Postautor: nada » 2013-05-07, 07:46

hmmm... nie wiem czy zachowanie lekarza zajmującego się diagnozą, a później prowadzeniem (bo przecież nie leczeniem ;)) pacjenta z SM różni się w jakikolwiek sposób od zachowania lekarza w obliczu chociażby grypy.

W Polsce tak jak dwa posty wyżej - pacjent ma pokornie wysłuchać nieomylnych słów lekarza i zastosować się. Wszelkie pytania lub co gorsze wiedza nt. choroby niewskazana.

od siebie podkreślę - totalny brak czasu by pacjentowi wyjaśnić na co choruje!!! O sm dowiedziałam się po 3 godzinnym czekaniu, dosłownie "łapiąc" lekarza na korytarzu. Przekazywanie informacji o tej chorobie zajęło mu do max. 2 minut przy publiczności oczekujących pacjentów. :shock:

jaszczurka
Posty: 588
Rejestracja: 2009-01-25, 00:37
Lokalizacja: chwilowo ok.Rabki

Postautor: jaszczurka » 2013-05-07, 08:37

Eeee tam Beatko! Raczej podrzuciłam jej smierdzące jajo-takie krytyczne wnioski nie wyglądałyby dobrze w pracy licencjackiej-który promotor,jaka komisja przełknęłaby taką dawkę piołunu...w dodatku pochodzącą od zgorzkniałego petenta...pacjenta znaczy...i jeszcze oceniłby ją pozytywnie :-P ? Ale ewelka chciała opinii,no to niech teraz sama lub wspólnie z promotorem zdecyduje co z tym fantem.A ponieważ jestem zgorzkniała i odarta ze złudzeń,wiem że i tak nasze słowa zostaną zignorowane i wszystko na wieki zostanie po staremu.Tyle tylko,że mnie może jakby ciut ulżyło...traktując prośbę ewelki obrzydliwie instrumentalnie :roll: wykorzystałam okazję do ulania żółci.

Awatar użytkownika
Jukka
Posty: 2012
Rejestracja: 2012-12-15, 22:17
Lokalizacja: z miasta
Kontaktowanie:

Postautor: Jukka » 2013-05-07, 08:44

To tak dla równowagi ja opowiem o swoim diagnozowaniu. Po porannym obchodzie wchodzi pielęgniarka i mówi: Pani Sarasti (że tak będę się trzymać tego nazwiska ;-) ), do pani pójdzie do pani doktor. No to poszłam i tam, w cztery oczy, bez świadków pani doktor mówi, że rezonans potwierdził to, co podejrzewała już w trakcie wywiadu ze mną, że mam SM i że to podwójne widzenie, o którym mówiłam, że miałam 10 lat wcześniej to był pierwszy rzut. Na pytanie o ewentualne rokowania odparła: przeżyła pani z tym 10 lat, może pani przeżyć i kolejne 90, a określenie jak choroba będzie się rozwijać to próba wróżenia z fusów, a ja się tego nie podejmuję. Nie pamiętam czy później to ordynator mnie wezwał, czy sama czegoś potrzebowałam i poszłam do niego, ale jak już tam byłam, to zapytałam czy ma jakieś materiały jak żyć z SM, to mi dał dwie broszurki: o diecie i taką ogólną jak żyć z SM, z danymi statystycznymi jaki procent chorych żyje z tym długie lata bez większych objawów a jaki ląduje w łóżku niezdolnych do samodzielnego życia. Dane statystyczne były w sumie równie pokrzepiające jak informacja, że niepostrzeżenie przeżyłam z tym 10 lat. No i jeszcze przed wyjściem ze szpitala zostałam poinformowana (ale chyba już przez pielęgniarki, choć nie dam głowy, po solu mderolu mało co pamiętam), gdzie znajduje się poradnia chorych na SM i że potrzebuję skierowania od lekarza rodzinnego.

Piszę o tym, bo jak czytam w jaki sposób ludzie byli informowani o diagnozie to myślę, że naprawdę miałam dużo szczęścia. Doceniam nawet to, że lekarka nie podzieliła się diagnozą podczas obchodu przy innych chorych.

ewelka7
Posty: 4
Rejestracja: 2013-05-05, 22:28
Lokalizacja: łódź

Postautor: ewelka7 » 2013-05-07, 21:11

Dziękuję za wszystkie dotychczasowe wpisy.
Domyślam się, że taki sposób zbierania opinii jest dla Państwa dość kontrowersyjny, ale proszę mi uwierzyć, czemuś służy. Zrobienie ankiety byłoby łatwiejsze i szybciej zebrałabym dane, ale postanowiłam zrobić coś innego... Na koniec badań dla ciekawych zdradzę, co konkretnie miałam na myśli ;)
Zapewniam, że wszystkie opinie zostaną uwzględnione :)

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2013-05-08, 08:25

Jaszczurko napisałaś tu wszystko i za mnie, dziękuję Ci za to.
Dodam kilka zdań, skoro już tu jestem.
Moje zdanie na temat lekarzy(neurologów) z którymi miałam do czynienia przez te wszystkie lata sprawiły, że nie mam tzw. "lekarza prowadzącego".
Moim lekarzem jest rodzinny.
Rozumiem że choroba jest nieuleczalna, rozumiem że niewiele może ale nie rozumiem dlaczego uważał, że wie lepiej co mi pomoże(bo powinno) a co szkodzi ( niemożliwe, to moja psychika płata mi figle) ;-) Słysząc pytanie... jak Pani się czuje , albo w czym mogę pomóc dawały nadzieję. Za to teksty w stylu "mam to brać, bo to dobry lek dla mnie" odarły ze złudzeń i nie przeszły, za stara jestem. Nie może pomóc, ale szkodzić nie wolno, bo psychika ma duży wpływ na pogorszenie. Niektórzy boją się Nas jak zarazy a często wystarczyło by wysłuchać, nie traktować jak umysłowo-chorego.
Na co choruję dowiedziałam się u rodzinnego, po wyjściu ze szpitala jak poszłam po recepty. Ja doczytałam na wypisie tyle, że mam prowadzić oszczędzający tryb życia i zgłosić się do rodzinnego.
jaszczurka pisze:Zbyt często lekarz gniewa się na chorego,który posiada wiedzę nie pochodzącą od niego i tępi takiego "mądralę
Dokładnie tak.
jaszczurka pisze:ponieważ jestem zgorzkniała i odarta ze złudzeń,wiem że i tak nasze słowa zostaną zignorowane i wszystko na wieki zostanie po staremu

Nawet tu zgadzam się w 100%.
Przykre to, ale prawdziwe.
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Halina
Posty: 2372
Rejestracja: 2009-01-06, 11:51
Lokalizacja: śląskie
Kontaktowanie:

Postautor: Halina » 2013-05-08, 09:04

Co by tu? co by tu?...
Generalnie spotykam się z dwoma kategoriami lekarzy ( różnych specjalności); pierwsza - na wzmiankę, że ktoś dopatrzył się SM u mnie traktuje to jak niepodważalną prawdę, a moje wysiłki jak kaprysy roztrzęsionej histeryczki; druga ( niestety bardzo nieliczna) próbuje czegoś dociec ale jakoś skutecznie jest tłamszona przez ordynatorów różnych oddziałów szpitalnych. Ci dociekliwi mają się zamknąć bo "Ta pani ma SM i nie chce się pogodzić z chorobą. Psychiatra tej pani jest potrzebny."
Przykre? Tak, zwłaszcza dla pacjenta.

jaszczurka
Posty: 588
Rejestracja: 2009-01-25, 00:37
Lokalizacja: chwilowo ok.Rabki

Postautor: jaszczurka » 2013-05-08, 09:15

No przykre Reniu.Nawet autorka prosby już nasiąka zdaje się powoli,choć jest dopiero studentką-zamiast napisać jak człowiek do człowieka, że na razie wolałaby nie mówić do końca o co chodzi,bo mogłoby to rzutować na szczerość naszych wypowiedzi czy cos w tym stylu,albo w ogóle nie robić cyrku tylko prosto odpowiedzieć na proste pytanie,to już ta retoryka prestidigitatorska-wybranym (nic tu ciekawość nie ma do rzeczy,jak się czegoś chce,to po prostu wypada wytłumaczyć co i po co) zdradzi na koniec tajemnicę :evil: .Dopuści do tajemnego misterium potem,na razie mam wierzyć,że tajemnica czemuś służy,że wtajemniczenie musi nastapić pózniej ...no chyba,że to tylko tak niezamierzenie wyszło,bo młodość i tak dalej-oby! Bo jak sie to utrwali,to będzie kolejny lekarz doprowadzajacy chorego do różnych negatywnych emocji,niewzbudzający zaufania.
No i przy okazji masz ewelko jeszcze jedną cechę często widzianą u lekarzy,która powinna być wyeliminowana.Pacjentowi należy się szczerość i otwartość.Chociaż to wszystko by było,gdyby był szacunek,taki prawdziwy a nie ten powierzchowny "lukier"mylony z szacunkiem.[/b]

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2013-05-08, 09:33

I taaak, mam napisać- a nie mówiłam? Niby nic - forma.

No nic, ja dalej życzę profesjonalizmu i powodzenia, czyli jw. w moim poście.

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2013-05-08, 10:33

jaszczurka pisze:No przykre Reniu.

Tak przykre, szczególnie jak czytam pozytywne wpisy o dobrych. oddanych lekarzach z powołania, tylko gdzie tacy są ?
jaszczurka pisze:Pacjentowi należy się szczerość i otwartość.Chociaż to wszystko by było,gdyby był szacunek,taki prawdziwy a nie ten powierzchowny "lukier"mylony z szacunkiem.[/

Tylko tyle i aż tyle. Dzięki jaszczurko :588:
Beata:) pisze:Niby nic - forma

I wyszło, jak zwykle :-(
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.


Wróć do „Praca licencjacka, magisterska”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 295 gości