to zależy od indywidualnej sprawności i samopoczucia :]
gdy kiedyś miałam silne mrówki w stopach, lubiłam jeździć na rowerze zwłaszcza jak było lato.
Właśnie kiedyś dostawałam milgammeN z powodu tych mrówek i mniejszego czucia w nogach ale nie byłam wtedy diagnozowana ani nie dostałam skierowania do neurologa.
Po prostu przechodziłam rzut i to z miesiąca na miesiąc ustępowało.
Z takimi już lżejszymi mrowieniami i leciutkim 'męczeniem' się nóg, innym razem też byłam na Giewoncie i Kasprowym. Po prostu jak się idzie to się idzie.
Najśmieszniejsze było dla mnie bieganie na autobus. Trzeba była zapanować psychicznie nad tym dziwnym uczuciem żeby się rozpędzić ale jak się rozpędziłam to biegłam
Najgorsze było zatrzymanie bo wtedy czułam takie dziwne jeżdżenie mrówek w nogach wrrrrr xD ale czułam, że to tylko efekt a nie rzut. Trzeba chodzić , jeździć biegać i czuć to bo żeby coś się zregenerowało to musi być używane.
Szkoda, że wtedy nie słyszałam o właściwościach "Marysi" bo i tak przecież nikt mi nie dał skierowania do neuro, ani sterydów, ani leków zatrzymujących zapalenie :] Raczej bałam się jej bardziej i wszystkiego co "złe". Samo ucichło ale powoli.. Teraz to ja do końca nie wiem co jest złe. Biorę DMF i pale papierosy ale jestem zdrowa fizycznie :] Prawie 0 objawów Sm.
Jak jest rzut lepiej go zatrzymać. Po to są te sterydy (raz je dostałam ale skutki uboczne też były).. Sam bez leków też zniknie w remisyjnej postaci ale powoli.
Ja widzę, że często się porównuje objawy z innymi.. ale myślę, że każdy ma indywidualne odczucia i objawy..