ania.m pisze:tyle tylko, że ta słabość i sztywność raz się nasila, a raz jest tylko trochę odczuwalna.
Aniu.m , u mnie również bywają dni, że kondycja w miarę dobra, wówczas radzę sobie z obowiązkami dnia codziennego ( a mam ich sporo ), ba czasem nawet na parkiecie mam swoje 5 minut
. Bywają jednak dni, kiedy nogi sztywne, słabe i ledwo je ciągnę, ręce też jakieś takie, że wszystko leci. Bywa i tak, że zaczynam coś robić i czuję, że po prostu muszę sobie zrobić przerwę, usiąść, odpocząć, bo nogi zaczynają drżeć, jakieś takie miękkie się robią i już dłużej nie chcą mnie nosić. Ostatnio z kolei, zaczęło pobolewać mnie oko, no to moja czujność się wyostrzyła, nie robiłam jednak paniki, przeczekałam, na szczęście przeszło. Przyznam, że i czasem strach mnie obleci czy aby nie rozwinie się coś z tych słabości, ale póki co większość takich incydentów z czasem mija i znów jest lepiej. No ja bynajmniej takich pogorszeń nie traktuję jako rzutu, ot doszłam do wniosku, że taka specyfika choroby, a pobyt w szpitalu zostawiam sobie na specjalne okazje
ania.m pisze:podobno coś w życiu trzeba mieć
tylko czemu akurat takie coś. ech
A temu, żeby inni mogli mieć coś innego, niestety bywa, że równie upierdliwego, a bywa, że niejednokrotnie i gorszego