Ech....
Pojawiły się problemy przy leczeniu ;(
Byłam m.in. na Biotraksonie od 7.11 do 25.11. 2g przez 5 dni w tygodniu. Czułam się fatalnie. Do tego stopnia, że 25.11 urwał mi się film, całe szczęście jak jeszcze byłam w przychodni. Potem przez następne 2 dni nie byłam w stanie niczego zapamiętać, więc pomimo tego, że nie byłam nieprzytomna, to nie pamiętam w ogóle co się działo (chociaż ja w sumie mam tak cały czas, większość rzeczy zapominam). Lekarka w przychodni trochę spanikowała, powiedziała żeby zrobić przerwę i żebym się skontaktowała z moim zakaźnikiem i żebym do niej zadzwoniła. Zakaźnik nie zadzwonił, co mnie troszkę wkurzyło (pierwsza prośba o telefon została wysłana chyba 14.11), bo wiele razy prosiłam, tłumaczyłam, że jak lekarka z przychodni z nią nie pogada, to nie będę dalej dostawać Biotraksonu w przychodni. Lekarz się tłumaczył, że ma pacjentów i że temat Biotraksonu w takim zostawiamy na później.
Trochę mnie to zdenerwowało... rozumiem, że ma pacjentów, ale ja też jestem jej pacjentką, za coś płacę, a po 4 tygodniach próśb i przypominania, lekarka z przychodni telefonu się nie doczekała.
Postanowiłam poszukać innego lekarza zakaźnika. Znalazłam jednego, byłam wczoraj na wizycie. Stosuje on terapię pulsacyjną. Na początku przez 3 tyg Duomox 3x dziennie, a potem kombinacje antybiotyków, ale tylko przez 2 dni w tygodniu. Taka terapia przeciętnie trwa 15 miesięcy.
Plusy terapii:
+ nie trzeba być na diecie
+ mniejsze obciążenie i finansowe i organizmu
Ale czy skuteczne? Nowy lekarz powiedział, że Biotraksonu na pewno nie będę dostawać (ciekawe co zrobię z tym co mi zostało
). Czy nie jest tak, że na objawy neurologiczne, które u mnie przeważają, dożylne abx są najlepsze? Powiedział, że terapia pulsacyjna prowadzi do wyleczenia bakteriologicznego, a ILADS nie. W sumie nie dopytałam się o to, zapomniałam. Ale jakim cudem 15 miesięcy terapii weekendowej ma wybić więcej bakterii niż 36 miesięcy nieprzerywanej terapii kilkoma abx, w tym dożylnymi? Szczerze mówiąc nie uważałam na zajęciach z Mikrobiologii podczas studiów, więc może mi to ktoś wytłumaczy? Powiedział też, że to czy się ma koinfekcje czy nie, nie ma znaczenia, bo one nie wpływają na stan zdrowia (a ja mam aż 4!)
Lekarka z przychodni chciała żebym poszła na o. Neuro na dodatkowe badania, żeby zobaczyć czy coś jeszcze się nie przyczynia do mojego stanu zdrowia. Poszłam na izbę przyjęć ze skierowaniem, na którym było napisane "Neurborelioza. Bez poprawy po leczeniu ambulatoryjnym", a tam mnie od razu odesłali do szpitala zakaźnego (nawet neurolog do mnie nie zszedł, nikt nie zebrał wywiadu, nie czytał dokumentacji, nie badał mnie; od razu mnie odesłali). Tam zakaźnik mnie zbadał, powiedział, że jestem pacjentką neurologiczną, że to pewnie SM.
Mam mnóstwo wątpliwości. Nie wiem co robić. Nie wiem, którego lekarza słuchać. Mam opinie od 3 różnych zakaźników, każda inna (3 teorie: 1. mam SM, 2. ILADS najlepsze, 3. pulsacyjna najlepsza).
Mam totalny mętlik w głowie. Nie wiem do którego zakaźnika chodzić (opcja nr 1 odpada
). Czy terapia pulsacyjna na prawdę jest lepsza? Czy jeśli moja borelioza rozwija się już z 8 lat, to czy w ogóle da się to wyleczyć? Dodam tylko, że jeśli chodzi o dietę czy sprawy finansowe, to całe szczęście, nie są to dla mnie problemy. Chcę wybrać leczenie, które jest skuteczniejsze, a nie tańsze.
Przepraszam za tak długi post, ale już nie wiem sama co robić...