hiho, odswierze nieco temat, bo mam nowe pytanie
niedawno odebralem wyniki z potencjalow wzrokowych i mam taki o to wniosek:
Zapis wzrokowych p. wzrokowych wywolanych miesci sie jeszcze w granicach normy ale zwraca uwage wydluzona interlatencja miedzyoczna L>P. Konsultacja za rok
Stymulacja centralna czescia pola widzenia
OL - latencja Pmax: 110.0 msec, amplituda 24.3 uV
OP - latencja Pmax: 103.0 msec, amplituda 20.7 uV
Stymulacja gorna czescia pola widzenia
OL - latencja Pmax: 111.0 msec, amplituda 23.2 uV
OP - latencja Pmax : 101.msec, amplituda 21.7 uV
Teraz pojawia sie pytanie, co to znaczy? Ogolnie, od ponad 10 lat pojawiaja sie i znikaja takie czarne kropki roznych rozmiarow w polu widzenia i przesuwaja sie zgodnie z kierunkiem koncentracji wzroku. Na lewe oko widze gorzej(chyba od niedawna), tak ze nie jestem wstanie przeczytac mniejszych literek z duzej odleglosci (a czasami zdarza sie, ze rozmywa mi sie text na monitorze). Gorsze widzenie nie jest spowodowane przez te plamki(nie zaslaniaja za duzo), chociaz na lewym oku, mam malutki obszar, przez ktory widze jakby obraz byl "rozmazany".
W zwiazku z tym zastanawiam sie, czy te wyniki, ktore notabene za 1 razem byly wziete ze wszystko jest "w granicach normy" wplywaja na to jak postrzegan rzeczywistosc za sprawa lewego oka ?
No bo zastanawia mnie to, czy aby nie chodzi bardziej o pogorszenie wzorku od siedzenia przed kompem prawie nonstop. Rozumiem ze SM prowadzi do "zaniku" przewodzenia sygnalu po kablach (nerwach), ale czy ma wplyw na "jakosc" tego sygnalu? Chodzi o to ze wydaje mi sie, ze moze tu chodzic o "wade" aparatu wzrokowego. Czy bardzo sie myle?
Jakie sa typowe objawy w pogorszeniu wzroku w zwiazku z zlymi wynikami potencjalow wywolanych?
No i po krotce co u mnie:
Sytuacja nieco sie unormowala, chociaz psychika czasem dalej szwankuje i nie daje zasnac, bez myslenia o tym co bedzie etc.
Pozalowalem juz troche poinformowania jednego z znajomych o mojej prawdopodobnej dolegliwosci, no i meczy mnie to, ze obarczylem dwoje przyjaciol wiedza nt. mojego zdrowia - chociaz oni akurat daja rade jako przyjaciele dalej.
Za kazdym razem staram sie pocieszac tym, ze skoro dzieki Bogu nie mam narazie widocznych objawow to nie jest zle - zwlaszcza jesli wiek choroby datowany jest na jakies 10 lat. Ale za to cholernie sie boje tego co moze byc ;/
Aktualnie nadal czekam na konsultacje (w lipcu) z poradnia SM, przez co zapewne spedze 2 tyg w szpitalu na badaniach w wakacje.
Czasem mi sie zdarzy ze sie rano obudze i nie czuje reki, ale dzieki Bogu zawsze okazuje sie ze mi poprostu scierpla, bo zapewne na niej spalem - typowe odczucie dla scierpnietej reki, ktoro po chwili mija.
Zastanawiam sie tylko czy jest sens sie oszukiwac ze to moze nie SM, chociaz chyba to mi tylko pozostalo, dopoki nie pojde na badania.
Btw. wiecie moze jak wyglada procedura dostania sie do psychologa? W sumie chcialbym sie wybrac na jakies rozmowy, bo podobno pomaga, ale jak probowalem w szpitalu do poleconej pani doktor to sie okazalo ze nie ma opcji dostania sie, jedynie JESLI bedzie taka potrzeba "odgornie" - cokolwiek by to znaczylo.
no i wkurza mnie to, ze moi rodzice (przez brak wiedzy) uzywaja zwrotow "bedziesz korzsytac z zycia potem", "czasem trzeba pocierpiec teraz by potem bylo ok", czyli typowe motywatory rodzicow dla zawalonego robota studenta. Ale nadal nie mam serca ich poinformowac o podejrzeniu SM, bo wiem jak bardzo ich swiat sie zalamie. Nie beda mogli uzywac zwrotu "przynajmniej mamy zdrowe dzieci". No nie chce na nich zwalac tego ciezaru, bo maja dosc swoich klopotow
![n :/](./images/smilies/005.gif)
no i jeszcze jedno pytanie na koniec. Wiecie moze czy lek TABEX ma jakies przeciwskazania przy SM? To lek pomagajacy rzucic palenie, ktory jako jedyny zasluguje moim zdaniem na miano "rzeczywiscie pomagajacego".
Mam nadzieje ze u was w porzadku i nie pogarsza sie wam.
pozdro
![:-)](./images/smilies/001.gif)
ps.
a co do postow traktujacych o dezifnormacji lub nie pelnych informacji to przedewszystkim powinno sie wieszac lekarzy pierwszego kontatku, ktorzy zaczynaja rozmowe "bardzo mi przykro ale to chyba sm", po przeczytaniu notatki od raiologa.
Tak, ludze sie w glebi duszy ze to nie SM i tego mam zamiar sie trzymac przynajmniej do pelnych badan w szpitalu.
ps2
zastanawia mnie, jak dlugo mialbym jeszcze spokoj (swiadomosc) gdyby nie testy na studentach. Wkurza mnie to, ze przez prawie ciagle myslenie o tym, mozna pogorszyc swoj stan, a nie wiem jak z tym walczyc. Codziennie przed snem rozkazuje swojemu systemowi odpornosciowemu sie uspokoic i nie przekraczac bariery krew-mozg, ale nie wiem czy mnie w ogole slucha :S sick !
edit:
i jeszcze jedno. czy moglby mi ktos wytlumaczyc jak to jest, ze skoro zmiany demie... w mozgu powoduja np odretwienie czesci ciala lub np utrate czucia i sa nieodwracalne to np. w moim przypadku wszystko sie cofnelo (w sensie objawow, a nie zmian w mozgu) i nie ma zadnych pozostalosci po tym ???
no i jeszcze tak "wyrzuce z siebie": wkurza mnie strasznie, ze jakikolwiek bol w rece (w ktorej nie mialem kiedys czucia) albo inna dolegliwosc skutkuje panicznym strachem. NIE LUBIE SIE BAC I MYSLEC O TYM CO MOZE SIE STAC NAJGORSZEGO w przyszlosci. grrrrrrrrr
edit2:
sory ze wpadam zadko i pisze tyle rzeczy naraz, ze az szkoda czasu czytac, ale naprawde staram sie odcinac od wszystkich mysli zwiazanych z SM, przez co tu nie zagladam i nie pisze.