ana1212 pisze: Kurde! Urodzenie dziecka mialo zmienic moj swiat na lepsze a tu takie rzeczy sie dzieja, nie mam sily... Psychicznie jestem wykonczona! I jak kazdy z Was stawiam sobie pytanie dlaczego do cholery mnie to musi spotykac?!
(((
Ana - urodzenie dziecka - ciąża, poród, połóg to wbrew pozorom bardzo ciężki okres dla kobiety - zmiana na lepsze??? ok, ale z całą pewnością nie lepsze samopoczucie, szczególnie jeśli choruje się na hashimoto.
Burze hormonalne związane z ciążą itd. mocno podkręcają te chorobę - napisałaś, że tarczyca ok - czy na pewno masz dobrego endo? Czy masz/miałaś zwiększone dawki hormonów? I czy to, że obecnie hormony w normie tzn., że sa na takim poziomie jak przed ciaża, kiedy czułaś się dobrze? Czy robiłaś badania ferrytyny? Ferrytyna w hashi bywa zaniżona i może dawać objawy cholernego zmęczenia, braku sił, zawrotów głowy itp. A żelazo możesz mieć w normie. Nie twierdze, że na pewno coś jest na rzeczy, ale przyjrzyj się temu dokładnie, bo to jest coś, co jest uchwytne...
>> tutaj << jest post z forum hashimoto - o zaburzeniach neurologicznych w tym schorzeniu - przeczytaj proszę.
I jeśli mogę poradzić - nie stawiaj sobie pytania: dlaczego do cholery mnie to musi spotykać??? To prosta droga do nabawienia się nerwicy, o ile już jej nie masz.
W życiu natrafiamy na różne problemy, bo takie jest życie. Jednym układa się lepiej, łatwiej, drugim wręcz przeciwnie, ale porównywanie do innych na zasadzie: "dlaczego ja mam gorzej" to imho najgorsza postawa, jaką możemy sobie zafundować - do niczego dobrego nie prowadzi, tylko osłabia NAS, nie tych innych.
Jak rozumiem, jesteś non stop sama z małym dzieckiem, nie możesz sobie pozwolic na diagnostyke szpitalna, bo nie masz z kim zostawić maleństwa - to także ma wpływ na Ciebie, na Twoja psychikę. To duże obciązenie, nawet jesli najsłodsze z mozliwych - organizm, szczególnie osłabiony cięzkim porodem, może się buntować. Ja tez miałam cięzki poród, chociaż zupełnie inaczej ciężki
- siłami natury, z tym, że powinni mi zrobic CC, ale nie zrobili, bo pani anestezjolog strajkowała!!! - więc faza parta trwała u mnie ponad 1,5 h [wpisali 45 min, bo chyba nie wolno im było dopuścic do takiego czasu] - po porodzie połóg i słabość trwała u mnie równo rok - np. dopiero w pierwsze urodziny syna udało mi się kucnąć i wstać - wczesniej mimo ćwiczeń nie było to mozliwe, tak wycieńczona byłam fizycznie.
Wiem, że objawy, które masz są bardzo niepokojące... postaraj się pomóc sobie tym, czym możesz - czyli odpowiednia dieta, suplementy, sprawdzenie tarczycy, ferrytyny, mikroelementów itp., wizyta u psychiatry - może trzeba wspomóc się farmakologicznie, o ile nie karmisz dziecka piersia, bo wówczas raczej nie jest to wskazane...
I nie mysl o sm - jesli to sm to i tak sie prędzej czy później dowiesz, póki co skoro neurolodzy nie stwierdzają u Ciebie zaburzeń neurologicznych, nie masz zmian w MRI, to imho trzeba radzić sobie inaczej i nie czekać ąz takie zmiany się pojawią!. A objawy jakie masz [swoją droga podobne do moich, poza wzrokiem i zawrotami głowy
] moga pasowac do bardzo wielu chorób, niekoniecznie stricte neurologicznych. U mnie np. ostatecznie okazało się, że to borelioza - no ale diagnostyka trwała 20 lat - absolutnie nie sugeruje, że Twoja może tyle trwac , dzisiaj medycyna jest jednak na nieco wyższym poziomie, niz 20 lat temu, gdy np. gin i endo w Pl nie mieli swiadomości o wpływie niedoczynności tarczycy [hashi] na ciążę, a borelioza lekarzom kojarzyła się tylko z bólem stawów lub zapaleniem opon mózgowych w bezposredniej bliskości od ugryzienia kleszcza.
Piszę to po to, żebys wiedziała, że mozna z takimi różnym objawami żyć, cieszyć się zyciem i... lepiej lub gorzej, ale dawać radę
Trzymaj się cieplutko!!!
PS. sprostowanie co do mojego wzroku: nie mam widzenia z cieniami - ale męty od dawna..., a co do szumów usznych to pojawiły mi się w 1994 r. latem i są do dzisiaj, aczkolwiek "robią przerwy"
- natomiast sm mam wykluczone dwukrotnie, ostatecznie w grudniu 2012 r., przy czym mam i zmiany w mózgu i zaburzenia neurologiczne stwierdzane przez każdego neurologa. Jednym słowem na SM to trzeba sobie lepiej zasłużyć