Heh, no wiem, że piszę w bardzo wkurzający sposób - ale to moja wada gdzieś w psychice, nie potrafię po prostu rozmawiać na luzie, przekazuję to co uważam za fakty i nie zauważam niuansów emocjonalnych.
Nie ma czegoś takiego jak "próba palców", gość to zrobił z dwóch powodów, albo
a. chciał sprawdzić po prostu reakcję na takie coś
b. tak o sobie przycisnął, żeby wmówić Ci nerwicę i zastosował psychologiczną sztuczkę polegającą na pokazaniu tricku zwiększającego wiarygodność. Co innego gdy lekarz mówi "nerwica bo ja mówię", a co innego gdy podpiera się "naukowym testem".
Tyle że ten test nie jest naukowy, ba, on w ogóle "nie jest".
Akurat nerwice to mój "konik", długo się nimi zajmuję - i nie spotkałem jeszcze typowej nerwicy lękowej (z typowymi atakami paniki), która byłaby zwykła przypadłością psychiczną. Zawsze, ale to w każdym wypadku z którym się spotkałem, taka nerwica była wynikiem niedoborów żywieniowych bądź zatruć. Skąd taka pewność, że każda? Bo każda jedna znikała po uzupełnieniu kilku podstawowych niedoborów i podstawowym odtruciu organizmu. Jak pisałem w innym wątku - zgłaszali się już do mnie ludzie, którzy nie byli w stanie w ogóle wyjść w domu, bo zaraz na zewnątrz dostawali potwornego ataku paniki. Po paru tygodniach suplementacji podstawowych rzeczy, typu magnez czy omega 3, ci ludzie wracali do normalnego życia, bez śladu nerwicy.
Oczywiście jeśli ktoś po prostu nauczył się reagować w nerwowy sposób, na przykład nauczono go jako dziecko że należy krzyczeć, albo że płaczem zwróci na siebie uwagę - żadne suplementy czy inne terapie naturalne nie pomogą. Ale to wtedy nie jest nerwica (bo jej definicja to - najogólniej i dość nieściśle - znacznie przesadzona reakcja emocjonalna w stosunku do bodźca, a nie po prostu przesadzona reakcja), tylko nie wiem jak to określić... złe schematy zachowań?
"Fajny" ten doktór, który psychotropami chciał niedowłady leczyć. U mnie pierwsze miejsce w głupocie zajmuje lekarz, który gościowi z toczniem układowym wmawiał nerwicę. Kazałem chłopakowi zrobić badania, bo objawy były dość oczywiste - i z tymi badaniami potwierdzającymi toczeń poszedł do tego lekarza, a ten oczywiście swoje - że to nerwica i wyrzucił chłopaka za drzwi. Najgorsze, że w Polsce lekarz tracący uprawnienia z powodu popełniania takich błędów jest jak Yeti - każdy co prawda coś tam o takim słyszał, ale nikt nie widział.
O nerwicach rozpisałem się na stronce
www.nerwica.vegie.pl - są tam tricki pozwalające pozbyć się nerwic, przy okazji poprawiając ogólny stan zdrowia.
ps. drobna tylko uwaga techniczna - to nie jest tak, że mamy bakterie w pamięci serologicznej i że one gdzieś tam sobie "śpią". Ich dawno nie ma w organizmie, a to co wychodzi w testach to pamięć o nich - organizm utrzymuje reakcję na antygeny, na wypadek gdyby drugi raz zetknął się z takim samym zagrożeniem.