: 2013-05-08, 03:25
@Nati - wybacz, że to napiszę, ale muszę. Wiem, że nie powinno się "dołować" pacjentów, że pozytywne myślenie i tak dalej, oczywiście życzę Ci wyzdrowienia i chociażby nawet tej boreliozy (bo to można wyleczyć), ale - forum czytają też inni. Ze względu na nich, jestem zmuszony to napisać.
Masz zupełnie zwyczajny, typowy dla stwardnienia rozsianego przebieg. On niczym nie różni się od setek innych przypadków, które są tutaj na forum. Pogorszenie, polepszenie, znowu pogorszenie, znowu polepszenie - to typowe, zwyczajne i rzekłbym, że jeśli jest inaczej, należy się dziwić. Setki osób z tego forum były na wózkach a potem z nich wstały, to jest normalne. Jest rzut, jest duże pogorszenie, rzut mija, większość zdrowia (ale nie wszystko) wraca. Nie miałaś bardzo złej sytuacji przed leczeniem która potem się poprawiła (prawdo jazdy zaczęłaś robić mniej więcej w czasie rozpoczęcia terapii antybiotykowej), miałaś właśnie takie typowe chwilowe pogorszenie które potem przeszło w normalną poprawę, w czasie terapii antybiotykami normalnie miałaś dwa rzuty. Nie miałaś też żadnych reakcji Herxheimera, żadnych wyników testów świadczących o boreliozie, nic, null, zero, nada.
Bardzo chcesz wierzyć, że zostaniesz wyleczona, dlatego wszystko interpretujesz na swoją korzyść - i naprawdę z bólem serca piszę to, co piszę - oszukujesz się. Nic z tego co pisałaś na forum przez te 3 lata (tak, przeczytałem Twoje posty) nie wskazuje na żadną cudowną poprawę. Jest to typowy opis przebiegu stwardnienia rozsianego. Na forum masz kilkanaście albo kilkadziesiąt osób, które doświadczyły bardzo dużej poprawy - bez antybiotyków. Taka to choroba, jedna osoba na kilkanaście, może kilkadziesiąt po prostu zdrowieje. Tego się "obawiam", że trafi prędzej czy później na kogoś wlewającego w siebie litry antybiotyków - z jednej strony głupio życzyć ludziom żeby nie wyzdrowieli, z drugiej - taki przypadek doprowadziłby do gigantycznych kolejek w gabinetach oszustów - i zniszczonego zdrowia setek, może tysięcy osób. Z których żadna by się nie wyleczyła, bo nikt się nie wyleczył. Nie można się wyleczyć z choroby, która nie istnieje - a to co tutaj jest opisywane jako borelioza to po prostu czysta fantazja.
I jeszcze raz - piszę to po to, żeby inni użytkownicy forum nie dali się nabrać oszustom z ILADS, oferującym cudowne uzdrowienie. Nikt z forumowiczów nie doznał żadnej poprawy, która nie byłaby całkowicie normalna również bez antybiotyków. Setki osób próbowały, jedna - jak Ty - miała jakąś lekką poprawę, jedna która zrobiła sobie jednocześnie operację żył szyjnych miała większą, był jeden kuriozalny przypadek gdy dziewczyna antybiotykami sobie cysty w zatokach wyleczyła i minęły jej objawy, które lekarze uważali za objawy boreliozy. I to wszystko, pozostali mieli normalny dalszy postęp choroby. Jedyny niewątpliwy efekt antybiotyków, którego doświadczyłaś, to zdewastowana wątroba i wycięty woreczek.
Masz zupełnie zwyczajny, typowy dla stwardnienia rozsianego przebieg. On niczym nie różni się od setek innych przypadków, które są tutaj na forum. Pogorszenie, polepszenie, znowu pogorszenie, znowu polepszenie - to typowe, zwyczajne i rzekłbym, że jeśli jest inaczej, należy się dziwić. Setki osób z tego forum były na wózkach a potem z nich wstały, to jest normalne. Jest rzut, jest duże pogorszenie, rzut mija, większość zdrowia (ale nie wszystko) wraca. Nie miałaś bardzo złej sytuacji przed leczeniem która potem się poprawiła (prawdo jazdy zaczęłaś robić mniej więcej w czasie rozpoczęcia terapii antybiotykowej), miałaś właśnie takie typowe chwilowe pogorszenie które potem przeszło w normalną poprawę, w czasie terapii antybiotykami normalnie miałaś dwa rzuty. Nie miałaś też żadnych reakcji Herxheimera, żadnych wyników testów świadczących o boreliozie, nic, null, zero, nada.
Bardzo chcesz wierzyć, że zostaniesz wyleczona, dlatego wszystko interpretujesz na swoją korzyść - i naprawdę z bólem serca piszę to, co piszę - oszukujesz się. Nic z tego co pisałaś na forum przez te 3 lata (tak, przeczytałem Twoje posty) nie wskazuje na żadną cudowną poprawę. Jest to typowy opis przebiegu stwardnienia rozsianego. Na forum masz kilkanaście albo kilkadziesiąt osób, które doświadczyły bardzo dużej poprawy - bez antybiotyków. Taka to choroba, jedna osoba na kilkanaście, może kilkadziesiąt po prostu zdrowieje. Tego się "obawiam", że trafi prędzej czy później na kogoś wlewającego w siebie litry antybiotyków - z jednej strony głupio życzyć ludziom żeby nie wyzdrowieli, z drugiej - taki przypadek doprowadziłby do gigantycznych kolejek w gabinetach oszustów - i zniszczonego zdrowia setek, może tysięcy osób. Z których żadna by się nie wyleczyła, bo nikt się nie wyleczył. Nie można się wyleczyć z choroby, która nie istnieje - a to co tutaj jest opisywane jako borelioza to po prostu czysta fantazja.
I jeszcze raz - piszę to po to, żeby inni użytkownicy forum nie dali się nabrać oszustom z ILADS, oferującym cudowne uzdrowienie. Nikt z forumowiczów nie doznał żadnej poprawy, która nie byłaby całkowicie normalna również bez antybiotyków. Setki osób próbowały, jedna - jak Ty - miała jakąś lekką poprawę, jedna która zrobiła sobie jednocześnie operację żył szyjnych miała większą, był jeden kuriozalny przypadek gdy dziewczyna antybiotykami sobie cysty w zatokach wyleczyła i minęły jej objawy, które lekarze uważali za objawy boreliozy. I to wszystko, pozostali mieli normalny dalszy postęp choroby. Jedyny niewątpliwy efekt antybiotyków, którego doświadczyłaś, to zdewastowana wątroba i wycięty woreczek.