joanna_nick pisze:ojojoj Tomaki - ja znam kilka osób wyleczonych z nerwicy przez lekarzy, ale nie farmakologicznie, tylko psychoterapią. Fakt - w sumie to nie psychoterapeuta leczy, on tylko niejako towarzyszy, ukierunkowuje proces leczenia neurotyka.
To, co nazywamy nerwicą to zaburzone postrzeganie świata, utrwalone błędne wzorce zachowań w celu rozwiązania nieuświadomionych konfliktów wewnętrznych, co kumulując się prowadzi do najróżniejszych zaburzeń m. in. fobii, zachowań kompulsywnych czy licznych objawów somatycznych, które nie mają podłoża organicznego, niestety przez chorego odbierane są identycznie do analogicznych objawów z podłożem organicznym i chory cierpi, czasami bardzo cierpi.
Nie, nie, nie. To nie tak. Owszem, psychika do pewnego stopnia ma wpływ - ale rozwój nerwicy jest uzależniony od trzech rzeczy, psychika i utrwalone wzorce zachowań to tylko jeden z nich, powiedziałbym, że najmniej istotny. Drugi - to kontakt z czynnikami stresogennymi, każdy nabawi się nerwicy jak go będziemy w środku nocy budzić przez parę tygodni elektrowstrząsami, żadna psychoterapia i suplementy nie pomogą.
Ale jako że ani nie mam możliwości prowadzić terapii przez internet (i nie mam też za bardzo kompetencji, chociaż podstawowe terapie behawioralne umiałbym zrobić o wiele skuteczniej niż psycholodzy - bo po prostu wybrałbym te skuteczne, a uczelnie kształcące psychologów wybiorą te, na których najlepiej się zarabia), nie mam też jak wpłynąć na życie ludzi żeby im usunąć czynniki stresogenne, np zmienić pracę - więc skupiam się na niedoborach pokarmowych.
I przekonałem się, jak potężny mają one wpływ. Jest on naprawdę o wiele, wiele większy niż wyuczone sposoby zachowań (czy tam wzorce).
Jeśli "pan od głowy" po prostu zrobi pacjentowi terapię i spróbuje go ustawić - to owszem, czasem się to udaje, ale jest to mniej więcej tak samo częste, jak ustąpienie nerwicy bez żadnej terapii. Po prostu nerwice znikają. A jeśli pacjent przechodził terapię, to sobie wmówi, że to dzięki niej - w końcu z reguły kosztuje ona mnóstwo kasy, więc jest powód, żeby sobie wmawiać. Z racji mojego hobby mam bardzo, bardzo duży kontakt z ludźmi którzy próbują różnych psychoterapii - i po prostu widzę, że to w ogromnej większości przypadków nic nie daje.
A co najważniejsze - jeśli występuje nerwica lękowa (bo o takiej teraz mówimy, tzn taki właśnie jest z tego co pamiętam przypadek autora tematu), praktycznie zawsze towarzyszą jej bardzo duże niedobory pokarmowe - i to jest bardzo, bardzo zła rzecz. A to dlatego, że takie niedobory pokarmowe potrafią doprowadzić do szeregu bardzo poważnych schorzeń - chociażby do stwardnienia rozsianego, ale też do nowotworów, chorób serca czy schorzeń autoimmunologicznych. Dlatego tak ważne jest według mnie opanowanie przede wszystkim tej "organicznej" strony nerwicy, uzupełnienie niedoborów.
Tomakin proszę nie mieszaj neurotykom w głowach, bo dieta nie zmieni ich postrzegania świata, tego może dokonać jedynie głęboka i najczęściej dłuuuuga psychoterapia - niestety taka terapia to ciężka praca, jak określają to osoby wyleczone z nerwicy: " trud, pot i łzy" i wymaga naprawdę dużej motywacji, cierpliwości i wysiłku ze strony pacjenta.
chcesz się założyć?
Wspominałem już o ludziach, którzy wręcz bali się wyjść z domu, bo z miejsca mieli potężne ataki paniki? O ludziach, którzy nie byli w stanie podnieść się z łóżka z powodu depresji? Prowadziłem im jakąś psychoterapię, prostowałem im sposoby myślenia? Nie, skąd. Podstawowe badania, podstawowy zestaw suplementów, podstawowe zasady dietetyczne - i heja, parę tygodni i masz zdrowych ludzi, no może nie do końca zdrowych, bo takie wieloletnie niedobory pokarmowe czynią w mózgu spustoszenie które nie zniknie w parę tygodni, ale to były kompletnie inne osoby, uśmiechające się do ludzi, wychodzące na ulicę, aktywnie żyjące. Parę tygodni - a nie "parę lat ciężkiej pracy z psychoterapeutą", co ja osobiście zawsze tłumaczę na "parę lat przynoszenia dużych ilości pieniędzy psychoterapeucie".
Zresztą, czy to nie w Twoim temacie w pierwszym zdaniu trafiłem w prawdopodobną przyczynę Twoich problemów - metale ciężkie? Coś, na co nie wpadł żaden lekarz, a co możesz w każdej chwili w dowolnym podręczniku medycyny sprawdzić. Takich niestety mamy lekarzy, płukanie metali ciężkich nie przynosi zysku, więc nawet o to nie pytają pacjentów, jakby taki problem nie istniał. Nie daj Boże kogoś by się wyleczyło z takiego na przykład stwardnienia rozsianego - i całe te miliardowe zyski z interferonów szlag by trafił.
A propos - jakie masz możliwości monitorowania Twoich wyleczonych neurotyków? Czy faktycznie objawy znikają "na zawsze" czy po jakimś czasie są zastępowanie przez zupełnie inne...
są na moim forum, więc musiałabyś jakoś sama ich wyśledzić i wypytać. Zresztą ja się głównie zajmuję nerwicą lękową i depresją, które to przypadłości faktycznie mają mało wspólnego zarówno z otoczeniem, jak i z wyuczonymi zachowaniami. Z kolei taka nerwica natręctw ma z jednym i drugim dużo, dużo więcej wspólnego. Możliwe, że na kogoś z taką przypadłością uzupełnianie niedoborów w ogóle by nie wpłynęło, albo wpłynęło w niewielkim stopniu.