Droga bez wyjścia
Moderator: Beata:)
Koczi ja wiem, że chcesz mi doobrze poradzić, tylko smiesznie to zabrzmiałao a ja z natury jestem wesołą osobą i nawet teraz potrafię się śmiać sama z siebie Milligamy też mam 10 zastrzyków napisałam, że 5 już za sobą czyli w sumie dzisiaj już 6-sty:) no i jeszcze do tego sirdalud.
Ale zamiast lepiej jest gorzej, dzisiaj cały dzień mnie kłuje w nogach, już to kiedyś miałam brrr no i jestem jakaś taka odrętwiała, drętwieje mi nawet twarz.
Ale zamiast lepiej jest gorzej, dzisiaj cały dzień mnie kłuje w nogach, już to kiedyś miałam brrr no i jestem jakaś taka odrętwiała, drętwieje mi nawet twarz.
"Dzień, w którym przestajemy ryzykować to dzień, w którym kładziemy się, aby umrzeć. "
No i znowu jest gorzej, powidziałabym źle - nie wiem dlaczego u mnie tak dziwnie, samopoczucie zmienia się z dnia na dzień Ja nie wiem jak Wy dajecie radę, w końcu moje problemy są niczym w porównaniu do Was ale i tak mam dość to trwa już 1,5 roku bez przerwy i gdzie jakaś droga do wyjścia?!
"Dzień, w którym przestajemy ryzykować to dzień, w którym kładziemy się, aby umrzeć. "
snoopy pisze:Ja nie wiem jak Wy dajecie radę
snoopy ja dokładnie tak jak Ty zaciskam zęby i....byle do jutra.
Jutro jest zawsze inne od wczoraj.
snoopy pisze:gdzie jakaś droga do wyjścia?!
nie znalazłam jeszcze, ale.... ciągle czekam, szukam i mam nadzieję
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
snoopy- po prostu nie mamy innego wyjścia. Pozostają dwie drogi: albo się poddamy i popadniemy w skrajną rozpacz ( tylko, że łzy i miotanie się w obłędzie i bezsilności nic nam nie da) albo jak pisze Renia- zaciśniemy zęby i pójdziemy dalej. Życie mimo tych wszystkich (wybacz kolokwializm) upierdliwych dolegliwości jest piękne i warto cieszyć się każdą pogodną chwilą. Do wielu utrudnień da się przywyknąć. Z innymi trzeba walczyć. W innym wątku bodaj Różyczka pisała, że paskuda (eSeMek) jest jeden a nas wielu. I to my musimy dać mu radę.
A co do drogi wyjścia- droga jest zawsze tylko czasami choroba zawiązuje nam na oczach opaskę i jej po prostu nie widzimy.
W każdym razie ze swej strony życzę Ci dużo siły woli, uporu i nadziei, która potrafi wskazać nawet najmniejsze światełko. Trzymaj się ciepło
A co do drogi wyjścia- droga jest zawsze tylko czasami choroba zawiązuje nam na oczach opaskę i jej po prostu nie widzimy.
W każdym razie ze swej strony życzę Ci dużo siły woli, uporu i nadziei, która potrafi wskazać nawet najmniejsze światełko. Trzymaj się ciepło
renia1286 pisze:snoopy ja dokładnie tak jak Ty
A ja dokładnie jak Wy żyję, bo innego wyjścia raczej nie mam i staram się każdego dnia (choć nie zawsze mi to wychodzi) walczyć z tymi wszystkimi, naszymi przeciwnościami
Snoopy buziak dla Ciebie
Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi i tego nauczyć się najtrudniej...
Koczi tak można zaakceptować ale ja nie chcę, chcę żeby wkońcu coś poszło do przodu a nie do tyłu, zwłaszcza że neurolog twierdzi, że moja choroba postępuje. I denerwuje mnie to, że nie postawili mi w sumie żadnej diagnozy.
Bardzo serdecznie Wam dziękuję za słowa wsparcia
Martynko buziak był przesłodki
I dla Was wszyskich przesyłam taki sam
Bardzo serdecznie Wam dziękuję za słowa wsparcia
Martynko buziak był przesłodki
I dla Was wszyskich przesyłam taki sam
Wróć do „Bez diagnozy lecz z objawami”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 146 gości