Bez diagnozy. POMOCY
: 2014-07-02, 15:51
Witam!
Chciałabym opowiedzieć moją historię i poprosić o Wasze zdanie.
Wszystko zaczęło się rok temu. Pewnego dnia bardzo źle się poczułam, miałam ogromne zawroty głowy i nie wiadomo dlaczego pomyślałam, ze umieram Pojechałam do szpitala, tam powiedziano mi, że to prawdopodobnie niedobory magnezu. Zaczęłam, więc odżywiać się tak, aby ten magnez uzupełnić. Oczywiście to nic nie pomogło. Później kilkakrotnie trafiałam do szpitala, mówiono mi wtedy, że to nerwica. W to jednak uwierzyć nie mogłam. Rozpoczęła się, więc bieganina po specjalistach. Neurolog, laryngolog, okulista, wszyscy twierdzili, że ok. Uwierzyłam, więc w teorię o nerwicy i zaczęłam leczyć się u psychiatry i psychologa. Leczenie to nie dawało jednak żadnych skutków, lecz jednego pięknego dnia (zimą) stwierdziłam, że wszystko jest ok i czuję się dobrze. Do dziś nie wiem jak to się stało. Ten dobry czas trwał od listopada do końca lutego. Nagle wszystko wróciło z nowymi objawami. Zaczęła drętwieć mi lewa noga, nie mogłam przez to spać. 8 marca miałam oczopląs, zezowałam i przez kilka chwil nie widziałam nic. Zapisałam się do neurologa będąc już pewną, że to SM albo borelioza. Przycisnęłam lekarza i otrzymałam skierowanie do szpitala neurologicznego. Tam zrobiono mi punkcję, tomograf, rezonans głowy, potencjały wzrokowe, konsultację okulistyczną i laryngologiczną. Rezonans czysty, prążki oligoklonalne obecne w płynie. Ordynator powiedziała, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to SM, ale muszę zrobić jeszcze rezonans szyi i klatki piersiowej (na co będę czekać do listopada).
Jestem obecnie w punkcie wyjścia, nie wiem co myśleć. Na ile prążki mogą oznaczać, że to SM?Dlaczego rezonans nic nie pokazuje? Ktoś z Was był w takiej sytuacji?
Mnie zaczęły nachodzić czarne myśli, że może choruję na SLA, ponieważ zaobserwowałam u siebie drgania języka i łydek, poza tym moje nogi są strasznie zmęczone i bolą mnie mięśnie. Ta niepewność mnie wykończy.
Chciałabym opowiedzieć moją historię i poprosić o Wasze zdanie.
Wszystko zaczęło się rok temu. Pewnego dnia bardzo źle się poczułam, miałam ogromne zawroty głowy i nie wiadomo dlaczego pomyślałam, ze umieram Pojechałam do szpitala, tam powiedziano mi, że to prawdopodobnie niedobory magnezu. Zaczęłam, więc odżywiać się tak, aby ten magnez uzupełnić. Oczywiście to nic nie pomogło. Później kilkakrotnie trafiałam do szpitala, mówiono mi wtedy, że to nerwica. W to jednak uwierzyć nie mogłam. Rozpoczęła się, więc bieganina po specjalistach. Neurolog, laryngolog, okulista, wszyscy twierdzili, że ok. Uwierzyłam, więc w teorię o nerwicy i zaczęłam leczyć się u psychiatry i psychologa. Leczenie to nie dawało jednak żadnych skutków, lecz jednego pięknego dnia (zimą) stwierdziłam, że wszystko jest ok i czuję się dobrze. Do dziś nie wiem jak to się stało. Ten dobry czas trwał od listopada do końca lutego. Nagle wszystko wróciło z nowymi objawami. Zaczęła drętwieć mi lewa noga, nie mogłam przez to spać. 8 marca miałam oczopląs, zezowałam i przez kilka chwil nie widziałam nic. Zapisałam się do neurologa będąc już pewną, że to SM albo borelioza. Przycisnęłam lekarza i otrzymałam skierowanie do szpitala neurologicznego. Tam zrobiono mi punkcję, tomograf, rezonans głowy, potencjały wzrokowe, konsultację okulistyczną i laryngologiczną. Rezonans czysty, prążki oligoklonalne obecne w płynie. Ordynator powiedziała, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to SM, ale muszę zrobić jeszcze rezonans szyi i klatki piersiowej (na co będę czekać do listopada).
Jestem obecnie w punkcie wyjścia, nie wiem co myśleć. Na ile prążki mogą oznaczać, że to SM?Dlaczego rezonans nic nie pokazuje? Ktoś z Was był w takiej sytuacji?
Mnie zaczęły nachodzić czarne myśli, że może choruję na SLA, ponieważ zaobserwowałam u siebie drgania języka i łydek, poza tym moje nogi są strasznie zmęczone i bolą mnie mięśnie. Ta niepewność mnie wykończy.