Jednak do Was wracam

Niezdiagnozowani

Moderator: Beata:)

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2015-11-30, 21:52

aska_aska,
Też ci radze wyluzować.
Efekt moze być zaskakujący :wink:
Jedyne co ci mogę jeszcze doradzić to mozesz zamienić swój magnez na asparginian,jest to mg z potasem co przy "serduchowych przygodach" sprawdza sie lepiej.
pozdrawiam[/quote]

dziękuję Ci Sabri, chciałabym odpuścić i przestać myśleć, bo ciągnę w dół całą moja rodzinkę. Moja córcia - przedszkolak przychodzi do mnie i głaszcze po włosach, a ja się tak staram, żeby moich emocji nie widziała.
Kupię sobie ten preparat.
Asparginian brałam w ciąży, może będzie lepszy - chociaż i potas i sód mam w normie.
Serducho się uspokoiło. Ostatnio jak sobie o nim przypomniałam, to zaczęło skakać, ale bez szaleństw.
Może ja faktycznie kwalifikuję się do leczenia psychiatrycznego...co lekarz, to mówi mi, że mam na gębie wypisany smutek...rety

zrobię mri, chociaż szkoda mi wydawać ponad tysiaka na dwa odcinki....

Sabri, podczytałam inny wątek....przykro mi, że masz takie przeboje ze służbą zdrowia...czasem prywatnie cieżko coś wskórać, a co dopiero na nfz...trzymam kciuki za Ciebie!

Awatar użytkownika
zosiako
Posty: 4565
Rejestracja: 2013-04-15, 12:39
Lokalizacja: Stąd

Jednak do Was wracam

Postautor: zosiako » 2015-12-01, 21:59

dziękuję za odpowiedź :)
Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych. Ernest Hemingway

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2015-12-28, 21:42

Witam Was po Świętach :) mam nadzieję, że udało się Wam wypocząć i spędzić mile czas z rodzinami, z najbliższymi

Ja znowu po radę do Was i po wsparcie...ostatnio tak próbowałam podsumować samą siebie i mój przypadek różnych dolegliwości dziwnych, które uparcie składają mi się w obraz sm :(

W zasadzie pierwsze objawy zaczęły się pół roku temu. Nadal są niektóre z nich, inne zniknęły, kolejne się pojawiają.
Po marcowym uderzeniu w potylicę miałam zawroty głowy, przeszły...ale teraz właśnie chwilę przed świętami wróciły (stres? pierwsze święta bez ojca...?). Przy tych zawrotach nie mam problemów z koordynacją ruchową, ćwiczeniami typu palec do nosa przy zamkniętych oczach. Stanie z zamkniętymi oczami na jednej nodze itp. Ale już przejście przez zatłoczony kościół sprawia, ze zawroty się nasilają...w domu też je odczuwam...
Z nogą lepiej, ćwiczę nią trochę i drętwienia/mrowienia palucha prawie zniknęły, ale ciągle coś tam jednak jest.
Dziś wracałam ze świąt do siebie i w samochodzie zdrętwiały mi palce u lewej ręki, niby przeszło, ale nie do końca.
I tak w kółko...
W święta wylałam morze łez, rodzina okrzyknęła, że mam się ogarnąć, a ja już nie wiem, w którą stronę.
Czy to możliwe, że sm daje takie objawy, że raz pojawia się jedno (np. mrowienie ręki) to znika, a potem bolą oczy, a potem mrowieje ręka, a następnie zawroty głowy? To jakby rzut trwał pół roku...albo pojawiały się jeden za drugim.
Mam już dość siebie wiecznie marudzącej, skupiającej się na sobie, ale nie potrafię odgonić natrętnej myśli. Potrafię wszystko dopasować do sm, a w drugiej chwili wszystkie objawy dopasować do nerwicy....

Z ciekawych rzeczy...po alkoholu zawroty głowy mijają....

Ann
Posty: 1100
Rejestracja: 2015-11-15, 18:27

Jednak do Was wracam

Postautor: Ann » 2015-12-28, 22:59

Wiesz, ja mam delikatne zawroty (albo sama się oszukuję że delikatne), ale z koordynacją nietęgo. Na jednej nodze nie ustoję ani chwili, nawet z otwartymi oczami, na obu nogach chwieję się i neuro ustawia mnie blisko ściany i sama mnie ubezpiecza żebym się nie przewróciła. Tiptopkami też nie przejdę w równej linii bez odstawiania nogi na bok. Palcem do nosa trafiam z zamkniętymi oczami. Jestem osobą dość nerwową (kiedyś neuro określiła to jako nadpobudliwość emo) i jestem na 100 % pewna, że u mnie stres wzmaga zawroty
Pozdrawiam
Anka

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2016-01-04, 18:18

Ann dziękuję
noga znowu drętwieje, raz mniej raz wcale, raz mocniej...nie rozumiem...

zamówiłam sobie okulary na mega dużą wadę wzroku, całe 0,25 ;) i cylinder

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2016-01-20, 19:31

cześć, widzę, że tu nikogo nie ma albo tak mało ciekawie piszę ;)
jadę właśnie na mri odc. lędźwiowego i szyjnego kręgosłupa...tak się boję, że ledwo żyję...
jeśli tam coś wyjdzie, jakaś dyskopatia, ucisk coś co się da zniwelować ćwiczeniami - jest dla mnie szansa, że to nie sm...Boże, tak się boję

cały czas mam mrowienia, drętwienia prawej stopy, raz są, raz ustępują...
w ostatnim tygodniu było jakby lepiej, ale miałam malusie zawroty głowy...
w poniedziałek poćwiczyłam solidnie, chyba tak od kilku lat porządnie i dziś nie mogę chodzić, ale na szczęście to zakwasy ;)

pozdrawiam forumowiczów
i jeszcze mam pyt. a nie wiem gdzie je zadać, czy część "pogaduszki" jest zarezerwowana dla osób ze zdiagnozowanym sm? czasem chciałabym zapytać o coś, a nie wiem czy tu na dół ktoś zajrzy....

Awatar użytkownika
zosiasamosia
Posty: 5081
Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
Lokalizacja: Całkiem fajna ;)

Jednak do Was wracam

Postautor: zosiasamosia » 2016-01-20, 21:22

aska_aska pisze:Source of the post widzę, że tu nikogo nie ma
Jest :yes: , tu jest mnóstwo osób, temat który założyłaś ma ponad 3000 odsłon, przyznasz że sporo...
Kilku z czytających postanowiło Ci odpowiedzieć, ale Ty nie słuchasz nikogo, nawet lekarza :acute:
Lekarz powiedział Ci, że to nie SM, ale Ty wiesz lepiej :acute:

Twoje objawy jak najbardziej wskazują na problemy z kręgosłupem, praca siedząca niestety funduje drętwienia, mrowienia, ucisk w kręgosłupie powoduje cierpnięcie kończyn i ich osłabienie. W pierwszej kolejności to nim trzeba się zająć, a w międzyczasie przypomnieć sobie o Rodzinie - Mąż i Córeczka na pewno Cię potrzebują, nie marnuj czasu na domysły.
-------------------------------
aska_aska pisze:Source of the post czy część "pogaduszki" jest zarezerwowana dla osób ze zdiagnozowanym sm? czasem chciałabym zapytać o coś, a nie wiem czy tu na dół ktoś zajrzy....
Pogaduszki są dla Wszystkich i są to tematy, w których staramy się nie rozmawiać o chorobie ( taka odskocznia ), zatem ewentualne pytania odnośnie diagnozowania zadawaj w założonym przez siebie temacie, kto będzie znał odpowiedź, na pewno skrobnie kilka słów.
.........jest coś, co Nas łączy....... :wink:

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2016-01-21, 17:48

zosiasamosia pisze:ma ponad 3000 odsłon, przyznasz że sporo...

no fakt, zwróciłam na to uwagę dopiero jak napisałaś :blush:

zosiasamosia pisze:ale Ty nie słuchasz nikogo, nawet lekarza

trochę słucham ale nie opieram się wyłącznie na lekarzach...fakt, kardiolog stwierdził, że moje szaleństwa z serduchem są od nerwów i są...uspokoiłam się i przeszło...ale jak widać nie wszystko przeszło...więc drążę

zosiasamosia pisze:Lekarz powiedział Ci, że to nie SM, ale Ty wiesz lepiej

powiedział, że dla niego nie mam takich objawów, żeby wg kryteriów mnie przypisać do sm, ale to nie wyklucza sm w przyszłości...
odpuściłabym, wierz mi...marze o tym..ale ciągle coś szwankuje...teraz np. mam jedno ucho jest zatkane, a w drugim piszczy, wszystko przypisuję sm...chciałabym, żeby wróciła dawna aśka która śmiała się do wszystkich i do wszystkiego...
sporo objawów można "dopasować" do bb, sm, nerwicy, ale też zwykłych chorób - tylko dziwne, żeby wszystko wyszło na raz

zosiasamosia pisze:praca siedząca niestety funduje drętwienia, mrowienia, ucisk w kręgosłupie powoduje cierpnięcie kończyn

mam nadzieję, że to tylko to i będę mogła nad tym popracować, wszystko okaże się w przyszłym tygodniu

zosiasamosia pisze:w których staramy się nie rozmawiać o chorobie

rozumiem

możesz mi wierzyć (lub nie ;)) ale czasem jest mi naprawdę głupio, że zawracam Wam gitarę. ale wierzę, że mi tu odpowiecie, kiedy pytam mojego męża co myśli o moim jakimś objawie - rozkłada ręce i mówi, że nie wie...nie mam kogo zapytać.

Awatar użytkownika
zosiasamosia
Posty: 5081
Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
Lokalizacja: Całkiem fajna ;)

Jednak do Was wracam

Postautor: zosiasamosia » 2016-01-22, 11:30

aska_aska pisze:Source of the post możesz mi wierzyć (lub nie ;)) ale czasem jest mi naprawdę głupio, że zawracam Wam gitarę
Wierzę :scaut:
To tak półżartem, mam nadzieję że na żartach się znasz :yes:
---------------------
aska_aska pisze:Source of the post wierzę, że mi tu odpowiecie
Jak tylko ktoś będzie znał odpowiedź to, na pewno dlatego pisz śmiało, bo nie ma w tym nic złego.
aska_aska pisze:Source of the post to nie wyklucza sm w przyszłości...
W przyszłości nic nie jest wykluczone, dla każdego z nas, pamiętaj o tym.
---------------------
Chciałam Cię ( i nie tylko Ciebie ) wyciągnąć trochę z tego czarnego scenariusza, bo wiem jak smakuje stres. Nawet rozumiem fakt, że nie każdy radzi sobie z chorobą, ale strasznie smutne jest to, że osoby które nie mają diagnozy ( w tym przypadku mowa o SM ), przestają nagle żyć, uśmiechać się, odsuwają na bok Rodzinę, świat im się wali. Przede wszystkim nic jeszcze nie jest przesądzone, a trzeba pamiętać, że po ewentualnej diagnozie też trzeba żyć.

Dolegliwości, które na chwilę obecną utrudniają życie, trzeba leczyć objawowo.
----------------------
aska_aska pisze:Source of the post kiedy pytam mojego męża co myśli o moim jakimś objawie - rozkłada ręce i mówi, że nie wie...
O objawy pytaj lekarza, albo nas, a Męża zapytaj kiedy zabierze Cię na randkę, myślę że to pytanie z tych łatwiejszych, zatem i o odpowiedź będzie prościej :wink:
.........jest coś, co Nas łączy....... :wink:

Awatar użytkownika
anesia
Posty: 664
Rejestracja: 2015-09-22, 13:07
Wiek: 46
Lokalizacja: Łódź

Jednak do Was wracam

Postautor: anesia » 2016-01-22, 12:25

zosiasamosia pisze:Source of the post Nawet rozumiem fakt, że nie każdy radzi sobie z chorobą, ale strasznie smutne jest to, że osoby które nie mają diagnozy ( w tym przypadku mowa o SM ), przestają nagle żyć, uśmiechać się, odsuwają na bok Rodzinę, świat im się wali. Przede wszystkim nic jeszcze nie jest przesądzone, a trzeba pamiętać, że po ewentualnej diagnozie też trzeba żyć.

Zosiu, Twoje jakże mądre słowa przypomniały mi słowa lekarza, którego kilka dni temu odwiedziłam. Sens był ten sam tylko sposób przekazania bardziej dobitny. Pominę te słowa bardziej dobitne: nie pozwól by to cholerstwo zmarnowało Ci życie, pamiętaj jak przyjdzie rzut to walcz z nim nie broniąc się też przed pobytem w szpitalu, po dojściu do siebie korzystaj z życia garściami w miarę możliwości i ciesz się poprawą! :taniecgirl:
Aska_aska... Zosia doradza Ci mądrze i od serca... posłuchaj proszę, a przekonasz się, że życie znowu nabierze blasku jak zapanujesz nad psychiką. Wiem,że zdrowa psychika to połowa sukcesu w walce z chorobą. Mówię Ci z własnego doświadczenia, uczęszczając na terapię do psychologa pragnę pomóc sobie i przy okazji najbliższym... nie chcę ich za bardzo obarczać problemami.
Staraj się uśmiechać do ludzi, oni to zauważą i odwzajemnią uśmiechem. Zacznij od najbliższego otoczenia...mąż i córa chcą Cię widzieć uśmiechniętą :yes: Jak trudno Ci samej zapanować nad sytuacją, nie bój się poprosić o pomoc specjalistę. Powodzenia :good:

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2016-01-24, 15:06

zosiasamosia pisze:mam nadzieję że na żartach się znasz
no ba :yes:
zosiasamosia pisze:W przyszłości nic nie jest wykluczone, dla każdego z nas, pamiętaj o tym.

to jest też temat, który wałkuję z psychoterapeutą, że wg. niej ja się po prostu boję choroby/śmierci....nie wiem jak ona sobie to wywnioskowała, ale to jej słowa...czasem mam takie myśli...przestałam czytać smutne wiadomości, bo momentalnie utożsamiam to z sobą...
zosiasamosia pisze:Przede wszystkim nic jeszcze nie jest przesądzone, a trzeba pamiętać, że po ewentualnej diagnozie też trzeba żyć.

tego na tą chwilę nie mogę sobie poukładać...jak żyć...wiem, że nic nie jest przesądzone, że wiele moich objawów może wynikać z innych schorzeń, że zapewne mam przeczulicę i każde objaw napawa mnie lękiem...wiem ze Hashimoto nie pomaga w równowadze psychicznej ;)

zosiasamosia pisze:Męża zapytaj kiedy zabierze Cię na randkę,

:)
anesia pisze: Jak trudno Ci samej zapanować nad sytuacją, nie bój się poprosić o pomoc specjalistę. Powodzenia

dzięki, korzystam od czasu śmierci mojego taty, z którą też nie mogę się pogodzić....


dziękuję za Wasze słowa

jeśli mogę - czy w sm tak jest, ze objawy pojawiają się i znikają? np. w czwartek to ucho pisk i przytkanie, w piątek już tego nie było, został tylko mega katar, w sobotę bolało oko, ale dziś już nic zupełnie....wczoraj noga jak nowa, dziś czuję że lekko mrowi...
ja się czasem śmieję przez łzy, że dwie rzeczy na raz mnie nie łapią...a to oko, to ucho, to głowa, to noga...
to chyba nie tak powinno wyglądać, prawda?
niedługo odbieram wyniki MRI kr. szyjnego i lędzwiowego, ciekawe co tam...

Ann
Posty: 1100
Rejestracja: 2015-11-15, 18:27

Jednak do Was wracam

Postautor: Ann » 2016-01-24, 17:26

aska_aska, teraz to już naprawdę pojechałaś :wink: . Piski w uchu + bóle i kłucia w uszach + zatykanie + bóle głowy przy mega katarze to normalne objawy - przecież cała twarzoczaszka jest połączona a przy dużym przeziębieniu może pobolewać całe ciało tam i ówdzie. A tak poważnie to krótkotrwałe i samoprzechodzące objawy, które wymieniłaś miewam, ale miewają je też znane mi osoby wolne od sm. Ja to wiążę na przykład z nagłymi zmianami w pogodzie, z przemęczeniem, ze stresem, z pms itp zależnie od pasujących okoliczności. Tak jak inni radziłabym Ci badanie nerwicy i tego uderzenia w głowę. Trzymaj się i jeśli Cię uraziłam to przepraszam, nie miałam tego na celu :daćróże:
Anka

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2016-01-28, 22:24

Ann piski w uszach przeszły na szczęście...

odebrałam wyniki rezonansu, jestem załamana...
szyjny nieźle, poza zniesioną lordozą wszystko ok, brak zmian ogniskowych, rdzeń o prawidłowym sygnale...

ale lędźwiowy :( wiem, że borykacie się tu z innymi problemami, ale może ktoś mi coś podpowie...
obniżony krążęk międzyręgowy L5-S1 z nieco obniżonym sygnałem z cechami dhydratacji
cała reszta ok

i najgorsze
naczyniak trzony L1 wielkości 10mm

to jest nowotwór? to może pęknąć? sparaliżuje mnie? w necie jest milion informacji, a każda inna :cry:

Awatar użytkownika
joanna_nick
Posty: 912
Rejestracja: 2013-03-19, 22:06
Lokalizacja: Warszawa

Jednak do Was wracam

Postautor: joanna_nick » 2016-01-28, 23:16

aska_aska pisze:i najgorsze
naczyniak trzony L1 wielkości 10mm

to jest nowotwór? to może pęknąć? sparaliżuje mnie? w necie jest milion informacji, a każda inna :cry:

Aska - ja się na tym nie znam, ale wyskoczyła mi taka dyskusja w necie o naczyniakach trzonu - poczytaj - wniosek z tego jest taki, że wszystko zależy od indywidualnego przypadku, jeśli taki naczyniak nie daje dolegliwości to nic się nie robi, jeśli daje ból czy zaburzenia neuro, to lekarze decydują co dalej - w każdym razie z tego, co przeczytałam: nie jest to rak i nie grozi zrakowieniem, a reszta tutaj:
http://forum.acmis.pl/printview.php?t=235&start=0

Dla Ciebie wniosek: znajdź dobrego neurochirurga i idź na konsultację, a net zostaw w spokoju, bo się jeszcze bardziej nakręcisz. Trzymaj się!
W życiu nie chodzi o czekanie, aż burza minie ... Chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu. Vivian Greene

aska_aska
Posty: 47
Rejestracja: 2015-09-29, 18:37

Jednak do Was wracam

Postautor: aska_aska » 2016-02-09, 09:02

Witam po dłuższej przerwie.

sprawę naczyniaka załatwiłam z neurologiem
chciałabym choć na chwilę oderwać się od myślenia od sm i chciałabym Was poprosić o pomoc,, bo tylko ta jedna rzecz nie daje mi spokoju:

1. temat oczu wałkowany przeze mnie 100x. W listopadzie miałam krótki epizod lekkiego pogorszenia widzenia (po kroplach tobradex, które dostałam na ból oka, po zapaleniu spojówek), ale pogorszenie widzenia było tylko na dal, z bliska widziałam super. No i pomagały okulary na dal. Czy to mogłoby ze zmęczenia wzroku? Przeszło samo w ciągu kilku dni.
Mąż twierdzi, że on ma tak czasem po bardzo intensywnej pracy przy kompie (tylko, że on ma nadwzroczność i gorzej widzi do bliży).

2. Czy ból stopy może być objawem sm? dopadło mnie coś w stopie, ale nie od drętwienia czy mrowienia, po prostu boli zewnętrzna krawędź stopy przy chodzeniu i ciągnie do pięty...
W sumie zaczyna już brakować czasu i kasy przede wszystkim na doszukiwaniu się przyczyn...a Wasze doświadczenie jest bezcenne dla takich schizolców jak ja

pozdrawiam Was serdecznie!


Wróć do „Bez diagnozy lecz z objawami”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości