[quote="quba"]informowanie,ze zabieg angioplastyki nie leczy sm, tylko zwezenia zylne, ktore maga byc przyczyna meczliwosci, oslabienia konczyn, zap. nerwu wzrokowego, trudnosci z pecherzem, .... to kwestia polityki zamboniego , aby nie draznic na tym etapie neurologow i big farmy, ktorzy czuja sie zagrozeni. [/quotea]
I wygląda na to, że w zupełności nam wystarczy jak zniknie męczliwość, osłabienie kończyn, zawroty głowy i inne wątpliwe przyjemności
Teoretyczna przyczyna SM (MS) - C.C.S.V.I.
Moderator: Beata:)
-
- Posty: 113
- Rejestracja: 2009-05-15, 10:29
- Lokalizacja: Islandia
czesc ... odzywam sie, by dac znac, ze zyje ... tyle, ze dobrych wiesci wciaz nie mam - po zabiegu 1.marca spastyka konczyn rosnie, zawroty tez, po chacie przemieszczam sie o tym czworonogu coraz trudniej, wstawac z kanapy jakos ciezej, a do tego dretwiernie nie puszcza /teraz nawet i na plecach/ no i libido nizsze zdecydowanie .... zero pozytywow ... nawet pisac mi sie chce ... sorry ... zabiegu CCSVI nie zaluje, tylko ta neurologia u mnie jest jakby niezwyciezona ... SM pokazuje, KTO TU RZĄDZI ... pozdrawiam
MareczkuSL.Powitać serdecznie.
Fajnie że wspomniałeś o neurologii,rehabilitacja przywróciła do stanu używalności
lewą łapkę,już byłem w błogostanie... a dzisiaj łapka po kubek poszła,ino chycić
nie mogła,ale jeszcze esemek z moim jestestwem powalczy,właśnie naumiałem się
balansu na mojej furce...
MareczkuSL...to my mamy SM,a on nie ma NAS...
Fajnie że wspomniałeś o neurologii,rehabilitacja przywróciła do stanu używalności
lewą łapkę,już byłem w błogostanie... a dzisiaj łapka po kubek poszła,ino chycić
nie mogła,ale jeszcze esemek z moim jestestwem powalczy,właśnie naumiałem się
balansu na mojej furce...
MareczkuSL...to my mamy SM,a on nie ma NAS...
co w duszy,to i w oczach
31 maja 20010 roku o godzinie około dziewiątej miałam wykonamy zabieg CCSVI (uwolnienia) w Katowicach w Euromedic na ul. Głowackiego 10.
Moje odczucia po zabiegu.
Na drugi dzień po zabiegu czułam się ospała po lekach- cały dzień w hotelu spałam. Mąż nie chciał od razu wracać do domu, bo bał się jak to zniosę, a tak byliśmy na miejscu w Katowicach. W nocy w szpitalu często siusiałam i to konkretnie nie jakieś tam kropelki, może to po kroplówkach bo miałam je cztery. Po drodze do domu w samochodzie już mi się nie chciało spać ( mamy 480 km-6h). Właściwie to dopiero po przyjeździe na miejsce tj. 3 czerwca zauważyłam poprawę- mniej się męczyłam, jakbym miała więcej energii, nie reagowałam na ciepło, a było już słonecznie. W nocy z 3 na 4 czerwca siusiałam dwa razy, to mniej o jeden raz. Z chodzeniem dalej tak samo, a nawet jakby gorsza spastyka, ale to w końcu była operacja. Muszę się rozruszać, poćwiczyć – w Katowicach cały czas prawie leżałam (po zabiegu trzeba leżeć 6h płasko, a potem też mało się ruszać, chodzi o ranę w pachwinie, musi się zagoić) potem jazda samochodem.
Z tych najbardziej pozytywnych spraw to cieszę się na dzień dzisiejszy z mniejszej męczliwości i wydaje mi się, że mam jaśniejszy umysł, ale to dopiero początki także trzeba poczekać.
Aha najważniejsze, miałam włożony stent w lewej żyle szyjnej, a w prawej balonikowanie, podobno tam tak na wszelki wypadek to zrobiono, bo nie było przewężenia. W lewek natomiast miałam duże zwężenie bo aż na 2 milimetry i nie pomogło balonikowanie, żyła powracała do stanu poprzedniego.
Ściskam Was wszystkich i życzę duuuuuuuuużo zdrówka.
Pa, Krystyna
Nie wpisywałam się w ankiecie, bo to chyba za wcześnie, ale to zrobię.
Moje odczucia po zabiegu.
Na drugi dzień po zabiegu czułam się ospała po lekach- cały dzień w hotelu spałam. Mąż nie chciał od razu wracać do domu, bo bał się jak to zniosę, a tak byliśmy na miejscu w Katowicach. W nocy w szpitalu często siusiałam i to konkretnie nie jakieś tam kropelki, może to po kroplówkach bo miałam je cztery. Po drodze do domu w samochodzie już mi się nie chciało spać ( mamy 480 km-6h). Właściwie to dopiero po przyjeździe na miejsce tj. 3 czerwca zauważyłam poprawę- mniej się męczyłam, jakbym miała więcej energii, nie reagowałam na ciepło, a było już słonecznie. W nocy z 3 na 4 czerwca siusiałam dwa razy, to mniej o jeden raz. Z chodzeniem dalej tak samo, a nawet jakby gorsza spastyka, ale to w końcu była operacja. Muszę się rozruszać, poćwiczyć – w Katowicach cały czas prawie leżałam (po zabiegu trzeba leżeć 6h płasko, a potem też mało się ruszać, chodzi o ranę w pachwinie, musi się zagoić) potem jazda samochodem.
Z tych najbardziej pozytywnych spraw to cieszę się na dzień dzisiejszy z mniejszej męczliwości i wydaje mi się, że mam jaśniejszy umysł, ale to dopiero początki także trzeba poczekać.
Aha najważniejsze, miałam włożony stent w lewej żyle szyjnej, a w prawej balonikowanie, podobno tam tak na wszelki wypadek to zrobiono, bo nie było przewężenia. W lewek natomiast miałam duże zwężenie bo aż na 2 milimetry i nie pomogło balonikowanie, żyła powracała do stanu poprzedniego.
Ściskam Was wszystkich i życzę duuuuuuuuużo zdrówka.
Pa, Krystyna
Nie wpisywałam się w ankiecie, bo to chyba za wcześnie, ale to zrobię.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości