mam do Was jeszcze takie pytanie robiłem sobie ostatnio badania na poziom zelaza i mam go w na poziomie dolnej granicy normy od ostaniego badania które robiłem parę miesięcy wcześniej jego poziom spadł.a ostanio byłem u neurologa i usłyszałem że witaminy nie mają za wiele wspólnego z sm i że poziomy witamin w dolnych granicach normy nie trzeba uzupełniać ?? ja wiem po sobie że witaminy mnie trzochę posawiły na nogach.
a jeszcze takie pytanie stosował ktoś z Was miód przczeli - pierzgę.
Suplementacja - pomożecie ?
Moderator: Beata:)
Zrób sobie koniecznie cały pakiet- ferrytyna, transferyna, kwas foliowy, B12. Mi żelazo bardzo skakało, ale ostatnimi czasy ciągle było w normie. Na własną rękę zrobiłam pakiet badan i okazało się, że mam bardzo niski ferrytyny, wtedy dopiero poszłam do hematologa, według którego konieczna była suplementacja żelaza. Żaden lekarz nic wcześniej na temat ferrytyny nie powiedział, mimo że z żelazem mam problem od dzieciństwa.
Prawdopodobnie przez tą ferrytynę straciłam połowę włosów na głowie
Prawdopodobnie przez tą ferrytynę straciłam połowę włosów na głowie

leonardo pisze:ja był olał testy żelaza, to właśnie ono akumuluje się w nadmiernych ilościach w mózgu chorego na sm. (wystarrczy wpisać w guglu "iron ms")
Nie, nie ma takiej reguły. Są tylko hipotezy, że nadmiar żelaza odkłada się w żyłach powodując niewydolność, co może być jedną z przyczyn choroby.
leonardo pisze: Nie wiem jak żelazo we krwi ma się do żelaza w mózgu ale nie słyszałem żeby komuś suplementacja żelaza pomogła....
Pomogła W CZYM? Jeśli w leczeniu choroby, to oczywiście, że nie. Niedobór żelaza prowadzi do anemii, chyba wszyscy zgodzimy się z tym, że nie jest to dobre dla zdrowia.
Spróbuj i daj znać, jak efekty. Eksperymenty z takimi rzeczami są mniej niebezpieczne niż z lekami. I jednak tańsze. A kokosem możesz zastąpić w kuchni mniej zdrowe tłuszcze... to chyba tylko na portfel może zaszkodzić, zdrowotnie nie powinno (chyba że o czymś nie wiem, różne wyniki badań pojawiają się w takim tempie, że nie zawsze nadążam).
ana-fana pisze: Co mi szkodzi stosować, szkodliwy nie jest.
Właśnie to jest powód, dla którego stosuję niektóre "cudowne środki" na SM - bo nie zaszkodzą. Ale chwilowo pozostaję przy kokosowym do słodyczy domowej produkcji i czasem do smażenia i budwigowym popitym szklaną wody z cytryną na dzień dobry i czasami do surówek. I jeszcze do budigowego dodaję parę kropli wit. D.
Jeśli idzie o pastylki - to takie, jakie zaleci mi neuro (bywam raz na parę miesięcy tak w celach przeglądowych i wtedy, kiedy czuję, że coś jest nie tak i nie chce przejść). Poza tym to magnez - jak zaczynam mieć skurcze. Wówczas jedna pastylka hela mag b6 Olimpu. O lekarstwach na żyły to nie ma co pisać, bo to mój własny odrębny problem. Poza tym - o ile nie zapomnę kupić - co najmniej 1 sylimarol (silniejszy) dziennie. I rano na pusty żołądek 1 łyżka oleju budwigowego a w nim 10 kropli wit. D3 Swansona (400 iu w jednej kropli). I popijam to szklaną wody z sokiem z połowy cytryny. W takie obrzydliwe upały jak były ostatnio, to z wit. D zrezygnowałam.
Nie wiem, czy tutaj jest dobre miejsce a to pytane, ale w sumie pytanie o suplement, więc chyba ok 
Od jakiegoś czasu nie mam kompletnie energii i najchętniej bym cały dzień przespała. Zaczęłam już nawet pić dwie kawy dziennie, co u mnie raczej się nie zdarzało zbyt często. Jak się obudzę po dobrze przespanej nocy to za dwie godziny znów bym najchętniej poszła spać. Jak już jest źle to nawet staję na głowie (dosłownie, nie w przenośni
) żeby jakoś się rozbudzić, co daje nawet efekty, ale nie będę stawać na głowie po trzy raz dziennie.
Wiecie może co brać, co pić, żeby jakoś w miarę dobrze funkcjonować? Myślę nad miłorzębem japońskim, bo poprawia koncentracje i dobrze wpływa na mózg, do tego też dodaje energii. Ale tylko to mi przychodzi do głowy, może ktoś coś poleci?

Od jakiegoś czasu nie mam kompletnie energii i najchętniej bym cały dzień przespała. Zaczęłam już nawet pić dwie kawy dziennie, co u mnie raczej się nie zdarzało zbyt często. Jak się obudzę po dobrze przespanej nocy to za dwie godziny znów bym najchętniej poszła spać. Jak już jest źle to nawet staję na głowie (dosłownie, nie w przenośni

Wiecie może co brać, co pić, żeby jakoś w miarę dobrze funkcjonować? Myślę nad miłorzębem japońskim, bo poprawia koncentracje i dobrze wpływa na mózg, do tego też dodaje energii. Ale tylko to mi przychodzi do głowy, może ktoś coś poleci?
Wiedza jaką posiadam i własne doświadczenie mówią mi, że suple to zła droga.
Poza wit.d3, która też nie jest ideałem, cała reszta, to w większości przypadków wurzucanie kasy.
Zamiast leczyc się suplami, lepiej leczyć się jedzeniem. Żywność to najlepsze lekarstwo, bo tam są wszystki mikro, makro elementy i vitaminy.
Od 2 lat jestem na diecie paleo. NIe jem przetworzonej żywności (w tym jedzenia w restauracjach - nie jest pewne), nie jem słodyczy, nie jem glutenu i nabiału.
Jem warzywa, owoce, mięso, kaszę jaglaną. Posiłki przygotowuję w domu ze świeżych produktów.
Suplementuję vit d3 5 tys j. ale tylko jesienią i zimą. Latem staram się kiedy tylko jest okazja opalać się.
Efekt jest taki,że choroba od 2 lat się zatrzymała. Wcześiej rzut za rzutem, obecnie może nawet minimalna poprawa. Ale to co jest jest ok.
Za to każdy wyłom w diecie - zdarzyło się kilka razy, zawsze jakieś imprezy rodzinne, gdzie mnie namówiono, że w zupie na 100% nie ma mąki
- kończyło się to złym samopoczuciem. Po oczyszczeniu organizmu, wyleczeniu jelit, jest duża łatwość w ocenie danego produktu czy szkodzi czy nie. Obraz nie jest zaciemniony przez inne produkty. Wiem po czym się źle czuję i tego nie jem. Stąd zostały wyeliminowane wszystkie suple (vit b, zynk, selen, itd).
Psychicznie czuję się dobrze, fizycznie - chodzę o kulach, a wózek od 2 lat kurzy się w piwnicy.
Poza wit.d3, która też nie jest ideałem, cała reszta, to w większości przypadków wurzucanie kasy.
Zamiast leczyc się suplami, lepiej leczyć się jedzeniem. Żywność to najlepsze lekarstwo, bo tam są wszystki mikro, makro elementy i vitaminy.
Od 2 lat jestem na diecie paleo. NIe jem przetworzonej żywności (w tym jedzenia w restauracjach - nie jest pewne), nie jem słodyczy, nie jem glutenu i nabiału.
Jem warzywa, owoce, mięso, kaszę jaglaną. Posiłki przygotowuję w domu ze świeżych produktów.
Suplementuję vit d3 5 tys j. ale tylko jesienią i zimą. Latem staram się kiedy tylko jest okazja opalać się.
Efekt jest taki,że choroba od 2 lat się zatrzymała. Wcześiej rzut za rzutem, obecnie może nawet minimalna poprawa. Ale to co jest jest ok.
Za to każdy wyłom w diecie - zdarzyło się kilka razy, zawsze jakieś imprezy rodzinne, gdzie mnie namówiono, że w zupie na 100% nie ma mąki

Psychicznie czuję się dobrze, fizycznie - chodzę o kulach, a wózek od 2 lat kurzy się w piwnicy.
Wróć do „Leczenie alternatywne”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości