"Zestaw startowy" suplementów
: 2014-12-29, 10:12
Witajcie
Pamiętam, że w ciągu już wielu lat borykania się z różnymi problemami co jakiś czas wprowadzałem coś nowego i zaczynałem z reguły czuć się dobrze.
Ewentualnie - w momencie, gdy zaczynałem funkcjonować deczko inaczej, niż na autopilocie, to wprowadzałem coś do diety/aktywności i dobre samopoczucie składałem na karb owych zmian. A potem mijał, rok, dwa i zapominałam o problemach aż dowalały mi znowu.
Tego dziś nie wiem, ale chyba czas brać wszystko za łeb i starać się zadbać o kondycję, by choćby nie prowokować infekcji.
Coś tam zacząłem spożywać, ale nie za bardzo wiem, czy suplementować się z założenia czymś tam, czy trzeba dodatkowe badania wykonać.
Moja propozycja wygląda tak:
Witamina D3 2000 j.m. (czy szukać tych dawek 5000, 10000?)
Witamina B12 5ug (200% zalecanego dziennego spożycia)
Olej z wiesiołka ot w kapsułkach.
Tran (czy iść w stronę po prostu omega-3)
Kwas foliowy, kwas alfa-liponowy - gdzieś tam piszą o pomocniczym działaniu tychże.
Chela-Mag B6 (mam drobne skurcze i fascykulacje łydek i ud, suplementacja ma tu sens? Zacząłem brać jakiś magnez, ale potem spojrzałem, że to tlenek, więc z jego przyswajalnością może być słabo)
Koenzym Q10 (ot chyba z rozpędu, bo ktoś, coś...)
Coś jeszcze, coś wyrzucić? Skorygować?
Pisza ludzie o MSM, kwasie wersenowym itd. itp.
Gubię się w tym.
Mam nieco wrażenia, że ludzie szukają czegokolwiek dość tak na oślep. Jest jakiś "żelazny zestaw" konieczny i nieodzowny? U mnie objawy to było w 99% otumanienie i dekoncentracja, słabe nogi i fascykulacje pojawiły się dopiero w tym roku - może cała suplementacja jest o "kant tyłka roztrzaść" a poprawa samopoczucia związana jest z remisją objawów i następuje w trybie naturalnym? Co do skurczów łydek - u nas to rodzinne. Uskarżają się na to od lat moje rodzeństwo, mama, babcia. Czasem skurcze budziły mnie w nocy po kilka razy, przy przeciąganiu odruchowo nie prostuję nóg do końca - okazuje się, że reszta z nas robi tak samo. Teraz skurcze i drgania są słabsze, narastają zwykle po dłuższym siedzeniu - czy za biurkiem, czy za kierownicą. W tym roku też mrowienia ud i łydek doszły, choć rzadkie i przemijające.
Pamiętam, że w ciągu już wielu lat borykania się z różnymi problemami co jakiś czas wprowadzałem coś nowego i zaczynałem z reguły czuć się dobrze.
Ewentualnie - w momencie, gdy zaczynałem funkcjonować deczko inaczej, niż na autopilocie, to wprowadzałem coś do diety/aktywności i dobre samopoczucie składałem na karb owych zmian. A potem mijał, rok, dwa i zapominałam o problemach aż dowalały mi znowu.
Tego dziś nie wiem, ale chyba czas brać wszystko za łeb i starać się zadbać o kondycję, by choćby nie prowokować infekcji.
Coś tam zacząłem spożywać, ale nie za bardzo wiem, czy suplementować się z założenia czymś tam, czy trzeba dodatkowe badania wykonać.
Moja propozycja wygląda tak:
Witamina D3 2000 j.m. (czy szukać tych dawek 5000, 10000?)
Witamina B12 5ug (200% zalecanego dziennego spożycia)
Olej z wiesiołka ot w kapsułkach.
Tran (czy iść w stronę po prostu omega-3)
Kwas foliowy, kwas alfa-liponowy - gdzieś tam piszą o pomocniczym działaniu tychże.
Chela-Mag B6 (mam drobne skurcze i fascykulacje łydek i ud, suplementacja ma tu sens? Zacząłem brać jakiś magnez, ale potem spojrzałem, że to tlenek, więc z jego przyswajalnością może być słabo)
Koenzym Q10 (ot chyba z rozpędu, bo ktoś, coś...)
Coś jeszcze, coś wyrzucić? Skorygować?
Pisza ludzie o MSM, kwasie wersenowym itd. itp.
Gubię się w tym.
Mam nieco wrażenia, że ludzie szukają czegokolwiek dość tak na oślep. Jest jakiś "żelazny zestaw" konieczny i nieodzowny? U mnie objawy to było w 99% otumanienie i dekoncentracja, słabe nogi i fascykulacje pojawiły się dopiero w tym roku - może cała suplementacja jest o "kant tyłka roztrzaść" a poprawa samopoczucia związana jest z remisją objawów i następuje w trybie naturalnym? Co do skurczów łydek - u nas to rodzinne. Uskarżają się na to od lat moje rodzeństwo, mama, babcia. Czasem skurcze budziły mnie w nocy po kilka razy, przy przeciąganiu odruchowo nie prostuję nóg do końca - okazuje się, że reszta z nas robi tak samo. Teraz skurcze i drgania są słabsze, narastają zwykle po dłuższym siedzeniu - czy za biurkiem, czy za kierownicą. W tym roku też mrowienia ud i łydek doszły, choć rzadkie i przemijające.