Punkcja - pobranie płynu mózgowo- rdzeniowego

Inne, kontrolne, wyniki, interpretacje itp.

Moderator: Beata:)

perso
Posty: 253
Rejestracja: 2009-12-07, 14:37
Lokalizacja: Polska

Postautor: perso » 2010-10-04, 14:59

Hmm to ja już nie wiem jak to jest z tymi prążkami - mi prof. Stelmasiak powiedział że prążki jeśli już są to już pozostają - ale jeśli ich nie ma to nie znaczy że się nie pojawią.
Dodam na marginesie że zostało mi to badanie powtórzone ( z takim samym, ujemnym wynikiem ).

Trochę mnie to zdziwiło bo wcześniej z tego co czytałem też wychodziło mi że albo są albo nie ma - ale okazało się, przynajmniej jak twierdzą w Lublinie, że działa to tylko w jedną stronę.

kria
Posty: 176
Rejestracja: 2010-08-02, 09:49
Lokalizacja: woj. śląskie

Postautor: kria » 2010-11-05, 12:41

Witajcie. Puncje miałam robioną w szpitalu w październiku. Strasznie się bałam i jak mnie 2 pielęgniarki zawołały na salę to myślałam, że umrę. Kazały się położyć na boku i obie zaczęły układać moje ciało - byłam jeszcze bardziej przerażona. Zaczęły mnie mocno trzymać, a ja się trzęsłąm. W końcu lekarka zaczeła kłuć, kazała leżeć spokojnie - starałam się bardzo pomimo bólu. Kłuła i nie mogła się wkłuć, więc poleciała po inną lekarkę. Ta inna kazała mi siąść i wygiąć kręgosłup-wbiła się. Pożniej musiałam lerzeć plackiem przez 7 godzin. Wcześniej nic nie piłam, żeby nie chcieć siusiu a tu ciach - podlączyli mi kroplówke. Od razu mi sie zachciało. Przez 30 min. zaciskałam zęby, nie wyobrażałam sobie wołac o basen. Brzuch mnie tak bolał, że pomimo wstydu, poprosiłam. Niestety gdy już opanowałam wstyg i pielęgniarka podłożyła mi basen, nie mogłam z niego skorzystać. Ciało mi sie zbuntowało. Miałam jeszcze babke w pokoju ( sąsiadke), która od razu wyszła, żebym sie rozlużniła, ale tez nic. Po 15 min. ponownie, już sama, sobie podłożyłam ten basen i naciskając pęcherz jakoś poszło. To było okropne. Bólu głowy nie miałam. Wypisali mnie do domu po dniu, ale zespół popunkcyjny złapał mnie w domu, więc przez tydzień musiałam leżec i nie podnosić głowy.
Bolało mnie jak diabli jak sie wkuwała, ale co najważniejsz-przeżyłam punkcje.

teraz czeka mnie przełykowe echo serca - i znowu wielki strach :-(

Patrycja
Posty: 6
Rejestracja: 2011-02-17, 14:23
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Patrycja » 2011-02-18, 12:58

Hej,
mnie po tygodniu nieudanych prób wstawania po punkcji wygonili do domu. mieszkam blisko szpitala, ale te 10 minut transportu zapamiętam do końca życia. tutaj: http://stwardnieniesmrozsiane.ok1.pl/vi ... 282#107282 pisałam, że nie radzę sobie z ZP. kolejny dzień za mną a ja nie widzę postępów. proszę powiedźcie, czy ktoś z w as po punkcji miał problemy z karkiem? Jego ból pojawia się przy każdej próbie pionizacji. Siadam na max 1 minutę a ból mija po ok 15. bardzo się boję, że to nie minie. :-( bardzo się boję, bo ten stan mam już znacznie ponad tydzień.

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-02-18, 13:38

Patrycjo, osobiście nigdy nie miałam punkcji ale widziałam na oddziałach ludzi po...
Ból może utrzymywać się do dwóch tygodni nawet. Dziewczyny dostawały na to pyralginę i paracetamol. Ja ze swej strony proponuję okłady z ugniecionej, schłodzonej kapusty [liści ] na głowę i kark. Musisz leżeć, jak radziła Hania, nie przetrzymasz bólu na siedząco jest on silniejszy od Ciebie. Cierpliwości kochana i trzymaj się dzielnie, już nie długo. :588:
Bardzo Ci współczuję.
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Patrycja
Posty: 6
Rejestracja: 2011-02-17, 14:23
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Patrycja » 2011-02-18, 13:49

renia1286 pisze:..Dziewczyny dostawały na to pyralginę i paracetamol.

Gdy byłam w szpitalu dostawałam ketanol oraz tramal. one nieco pomagają, ale przy próbach pionizacji ból i tak był.

renia1286 pisze: Ja ze swej strony proponuję okłady z ugniecionej, schłodzonej kapusty [liści ] na głowę i kark.


tego jeszcze nie próbowałam, owszem różnego rodzaju maści rozgrzwające i chłodzące tak - gdzie czułam wyraźną ulgę po tych drugich - chłód mi pomaga, dlatego poproszę rodzinkę też o pomoc z kapustą. będę próbować wszystkiego, na pewno nie zaszkodzi :)

renia1286 pisze:Musisz leżeć, jak radziła Hania, nie przetrzymasz bólu na siedząco jest on silniejszy od Ciebie. Cierpliwości kochana i trzymaj się dzielnie, już nie długo. :588:
Bardzo Ci współczuję.

lekarze mówili mi o jednym dniu bez wstawania, inaczej byłam do tego przygotowana, a cierpliwość to niestety nie jest moja mocna strona. wiem, jak bardzo ważne jest nastawienie. Próbuję je obrócić na pozytywne myślenie ale nie jest to takie proste :(
Na pewno uczę się teraz cierpliwości w tej sytuacji.

Dziękuję Ci za wszystkie uwagi :)


jestem ciekawa, czy ktoś z was po punkcji miał problemy z karkiem?

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-02-18, 16:10

Patrycja, pyralgina albo paracetamol tylko to wycisza moje bóle głowy, ketonal nie daje rady jak już to naproxen. Jak nie masz kapusty, skrop octem mokrą ścierkę czy ręcznik, jak zrobi się ciepły od nowa , musi zimne być.
Wytrzymaj :588:
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Awatar użytkownika
haniutek
Posty: 1429
Rejestracja: 2008-04-07, 08:43
Lokalizacja: spod dachu nieba

Postautor: haniutek » 2011-02-18, 16:57

Patrycjo, odpoczywaj baardzo dużo, aż do znudzenia. Pierwszy zespół popunkcyjny trwał u mnie ok. 3 tygodni. Oprócz objawów o których piszesz, stwierdzono sztywność karku, później dołączył się światłowstręt, drażniły zapachy, dźwięki, brak apetytu... Pierwszy tydzień był wyjęty z życiorysu, tramal oraz ketonal w kroplówce jako tako łagodziły ból, bynajmniej tuż po wlewie mogłam chociaż wykonać toaletę.
Kolejny zespół był już lajcikowy ;-) , bez objawów oponowych, niestety z towarzyszącym silnym bólem głowy, pleców. Wówczas oprócz środków p/bólowych otrzymywałam kroplówkę. Trwał ok. 2 tygodni
Dobrze mnie zrozumiałaś, jak podczas próby pionizacji poczujesz nasilający się ból, przyjmij pozycję leżącą. Nie staraj się zbyt często sprawdzać ile wytrzymasz siedząc, chodząc- jak na razie ogranicz to do niezbędnego minimum- toaleta, posiłek. Z czasem czas pionizacji bez objawów bólowych będzie się stopniowo wydłużał. Bądź dobrej myśli.
Jeśli w Twoim odczuciu, objawy nasilałby się warto zasięgnąć opinii lekarza, który się Tobą opiekował.
<center> <i>"Idź dalej niezłomnie,(...)Nic nie jest stracone, skończone też nie "</i> </center>

Patrycja
Posty: 6
Rejestracja: 2011-02-17, 14:23
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Patrycja » 2011-02-19, 11:19

Cześć,
dziś jest już trochę lepiej. jestem w stanie wytrzymać sporo czasu w pozycji pół siedzącej no i wytrzymuje już mycie zębów na siedząco :)
mała rzecz a cieszy niesamowicie.
3 tygodnie to strasznie długo, nie wyobrażam sobie takiej nieobecności w pracy.. tym bardziej mój pracodowaca ;)
dziś mi humor dopisuje, czytam co piszecie i od mi się serce do góry unosi, dobrze wiedzieć, że jest ktoś, gdzieś tam kto przeżywa/przeżył to samo.

co do chodzenia- narazie ogranicza się do toalety, ale i tak jest już dobrze.
Może też to właśnie kwestia mojego nastawienia, ale dziś obudziłam się z super dobrym humorem, z ZP narazie mi tak już nie dokucza :)
Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie. Czekam na owoce...

kujaw
Posty: 141
Rejestracja: 2010-05-29, 20:04

Postautor: kujaw » 2011-02-19, 13:58

Mi lekarka zaleciła pić najbardziej znienawidzony przeze mnie napój - kawę :/ Ale pomagała. Tylko wtedy zrobiłem wyjątek i ją piłem przez kilka dni po dwie filiżanki.

Patrycja
Posty: 6
Rejestracja: 2011-02-17, 14:23
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Patrycja » 2011-02-19, 15:14

Gdy wypiję kawę jestem w stanie wytrzymać prysznic. nie mam pojęcia jak to działa ale mi pomaga, jak mało który lek.
Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie. Czekam na owoce...

Awatar użytkownika
haniutek
Posty: 1429
Rejestracja: 2008-04-07, 08:43
Lokalizacja: spod dachu nieba

Postautor: haniutek » 2011-02-19, 15:35

Patrycja pisze:dziś jest już trochę lepiej

Hurraa, powiało optymizmem :) i nadzieją na jeszcze lepsze jutro. Patrycjo, ten trend powinien się już utrzymywać, z każdym dniem będzie coraz lepiej.
kujaw pisze:Mi lekarka zaleciła pić (...) - kawę
kujaw pisze:pomagała
Patrycja pisze:nie mam pojęcia jak to działa ale mi pomaga

Lekarze, proponujący to rozwiązanie, również nie potrafili wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje, że pomaga w ZP. Może nie warto drążyć, ważne, że skutkuje :).
Cola podobno również działa, tylko zdaje się, że ma trochę więcej kalorii niż kawa . Nie testowałam jej z innych powodów ;).
<center> <i>"Idź dalej niezłomnie,(...)Nic nie jest stracone, skończone też nie "</i> </center>

Awatar użytkownika
Wopa
Posty: 627
Rejestracja: 2011-01-09, 11:10
Wiek: 66
Lokalizacja: Rzeszów
Kontaktowanie:

Postautor: Wopa » 2011-02-23, 14:51

Miałem robioną punkcję w celu pobrania płynu mózgowo-rdzeniowego dokładnie 21 grudnia ub.r. o godz. 8.00 w Szpitalu MSWiA w Rzeszowie. Wyglądało to tak: Przyszło dwóch lekarzy: on i ona. Poprosili abym położył sie na lewym boku. Psiknęli czymś i poczułem ukłucie takie dosyć przyjemne. Lekarz w tedy powiedział abym się nie ruszył. Igłe miałem ok 2 minut bo brali płyn do 3 badań. Po czym kazali mi leżeć godzinę na brzuchu z głowa na poduszce. Lekarz powiedział: abym nie podnosił głowy z poduszki. Nie bolało mnie zupełnie nic. Było mi tylko niewygodnie. Po godzinie przewróciłem sie na plecy nie odrywając głowy od poduszki. Zero bólu. Wtedy podłączyli mi Solumedrol. I powiedzieli , ze powinienem tak leżeć przez 12 godzin.
Od godz. 13 już się podnosiłem i przekrecałem, ale cały czas podtrzymując głowę, aby ani 1 sekundy nie podtrzymywała głowy tylko szyja. I tak do wieczora. Potem spanko. Rano od razu poszedłem jakby nic mi nie robili do ublikacji. Do dnia dzisiejszego zero bólu głowy.
Dzień dzisiejszy, jutro należeć bedzie już do przeszłości, a jutra nie wolno nam zmarnować

Awatar użytkownika
Wopa
Posty: 627
Rejestracja: 2011-01-09, 11:10
Wiek: 66
Lokalizacja: Rzeszów
Kontaktowanie:

Postautor: Wopa » 2011-02-24, 18:46

Oczywiscie cała punkcja odbyła sie w sali na łożku gdzie spałem
Dzień dzisiejszy, jutro należeć bedzie już do przeszłości, a jutra nie wolno nam zmarnować

milka85
Posty: 16
Rejestracja: 2011-02-25, 16:23
Lokalizacja: Warszawa
Kontaktowanie:

Postautor: milka85 » 2011-02-27, 22:15

Punkcja była dosyć nieprzyjemna, ale może od początku.

Moja przemiła Pani doktor długo mi tłumaczyła na czym polega to badanie i uspokajała, że zrobią to tak, że na pewno nie będzie boleć. Kiedy zaczęła się wkuwać, ból był straszny, pamiętam, że chyba dosyć głośno wrzasnęłam, bo przemiła pani pielęgniarka zaraz przywołała mnie do porządku... Mimo usilnych prób wytłumaczenia mi, że muszą się wkuć i że to musi mnie tak boleć, nie pozwoliłam się już tknąć. Jak się później okazało istnieje bezbolesny sposób na przeżycie punkcji, dostałam coś na kształt "głupiego jasia" i po prostu usnęłam. Obudziłam się, jak już wieziono mnie na salę. Grzecznie leżałam godzinę na brzuchu, później całą godzinę na plecach. Niestety musiałam iść koniecznie do toalety, basen nie załatwił sprawy. Po dwóch godzinach poszłam o własnych siłach do łazienki. Kiedy wróciłam leżałam już tylko na płasko, na plecach, bez poduszki jakieś 6-7 godzin. Na pewno dużo piłam wody (przez rurkę, dzięki paniom, które ze mną leżały, bo podawały mi butelkę). Później zaczęły mnie strasznie boleć plecy i po namowach pozwolili mi się położyć na boku i tak jakoś dotrwałam do rana. Następnego dnia byłam już tylko osłabiona. Nie miałam zespołu po punkcyjnego. Dziewczyna, której robiono punkcję po mnie, była bardziej rygorystyczna, jeśli chodzi o zasady i grzecznie leżała, nie wstawała, a mimo to dostała zespołu. Wygląda na to, że wszystko zależy od organizmu, każdy przechodzi to inaczej....Co nie zmienia faktu, że życzę wszystkim bezbolesnej punkcji i braku zespołu po punkcyjnego :-)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.

— Mark Twain

jolkag
Posty: 4
Rejestracja: 2008-08-25, 09:16
Kontaktowanie:

Postautor: jolkag » 2011-03-01, 07:36

Ja miałam punkcje robiona jakieś cztery lata temu. Wspominam to do dzisiaj - strasznie. Najpierw próbował lekarz pobrać płyn na siedząc okrakiem siedziałam na krześle z głowa pochyloną do dołu a plecami bardzo wygiętymi. Ból jak diabli że wyłam w niebogłosy, zrobiło mi się słabo, wymioty i silne dreszcze brrr. Potem położyli mnie na łóżko kazali zwinąć w kłębek i położył się na mnie pielęgniarz ( taki super ogromny facet) swoją droga czułam się jak sardynka ;-) Czułam ogromny ból ale za chyba czwartym razem udało się pobrać płyn i już było dobrze tylko to okropne leżenie 12 godzin to była męczarnia nie kazali się ruszać tylko leżeć na wznak a ja mam tak zrypany kręgosłup że nie wytrzymuję 30 minut w jednej pozycji więc dopiero zaczęła się jazda :-x Cały kręgosłup bolał mnie jak diabli a oni tylko że nie ruszać się i kroplówka no i do dnia dzisiejszego jestem pewna że więcej nie dam sobie zrobić żadnej punkcji :evil:


Wróć do „Badania diagnostyczne w SM”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 86 gości