Bóg czyni cuda nawet w SM...
Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży i po dotarciu do źródeł, badań, opracowań itd. nie zdecyduję się na szczepienie dziecka. Na pewno nie w pierwszym dniu życia.
Zawartość rtęci no ok, tiomersalu w szczepionce wzw B jest dosyć kontrowersyjna zwłaszcza podana noworodkowi, który nie do końca ma wykształconą barierę krew mózg. Dodatkowo dziecko w pierwszych miesiącach życia ma przeciwciała matki więc jest względnie bezpieczne. Mojego pokolenia nikt nie szczepił w pierwszej dobie, medycyna była mniej zaawansowana, a jakoś dożyliśmy szczęśliwie do XXI w.
Ciężko jednak merytorycznie porozmawiać na temat szczepień z personelem medycznym głównie dzięki sponsorowanym studiom przez koncerny farmaceutyczne i możecie się ze mną nie zgadzać, ale uważam, że jesli chodzi o duże pieniądze zdrowie ludzi jest na drugim miejscu.
Zawartość rtęci no ok, tiomersalu w szczepionce wzw B jest dosyć kontrowersyjna zwłaszcza podana noworodkowi, który nie do końca ma wykształconą barierę krew mózg. Dodatkowo dziecko w pierwszych miesiącach życia ma przeciwciała matki więc jest względnie bezpieczne. Mojego pokolenia nikt nie szczepił w pierwszej dobie, medycyna była mniej zaawansowana, a jakoś dożyliśmy szczęśliwie do XXI w.
Ciężko jednak merytorycznie porozmawiać na temat szczepień z personelem medycznym głównie dzięki sponsorowanym studiom przez koncerny farmaceutyczne i możecie się ze mną nie zgadzać, ale uważam, że jesli chodzi o duże pieniądze zdrowie ludzi jest na drugim miejscu.
Nada ja nie szczepię. Miałam to zrobić po 4 mcu życia dziecka, ale mały ma już 1,5 roku i nie dostał żadnej szczepionki. Myślę, że jeśli zgłebiłaś wiedzę i poznałaś historie wielu dzieciaczków wiesz co mam na mysli. Mi wystarczy niepełnosprawna kuzynka po szczepionce na Polio i zespół Aspergera u dziecka koleżanki po szczepieniu 5w1... O innych nie wspomnę. Teraz gdy mam podejrzenie SM tym bardziej nie zaszczepię swego syna.
Ja szczepiłam obowiązkowymi, w tym 5w1. Ale znam też osoby, które szczepią zalecanymi, bo... znały dzieci, które mało nie zeszły z powodu rotawirusów czy pneumokoków. Tak więc poznawałam historie (i w sieci i w realu) zarówno tych, którzy źle wyszli na szczepieniu, jak i tych, którzy źle wyszli na niezaszczepieniu. Każde szczepienie przeżywałam, po każdym uważnie obserwowałam Dzieci. Ale - ja bym nie zaszczepiła, zaszczepiłby Małżonek-racjonalista.
A wracając do głównego przedmiotu wątku: są osoby chore, które właśnie w wierze znajdują ukojenie. Po prostu podchodzą do życia: widocznie Bóg tak chciał. Co nie oznacza, że nie próbują się leczyć czy ćwiczyć... Wszak Jana Pawła II też Bóg doświadczał i papież wówczas dawał przykład wytrwałości w wierze. Nie, to nie jest moja postawa... ale czasem żałuję, że ja tak nie potrafię.
A wracając do głównego przedmiotu wątku: są osoby chore, które właśnie w wierze znajdują ukojenie. Po prostu podchodzą do życia: widocznie Bóg tak chciał. Co nie oznacza, że nie próbują się leczyć czy ćwiczyć... Wszak Jana Pawła II też Bóg doświadczał i papież wówczas dawał przykład wytrwałości w wierze. Nie, to nie jest moja postawa... ale czasem żałuję, że ja tak nie potrafię.
-
- Posty: 177
- Rejestracja: 2010-04-27, 16:57
- Lokalizacja: Warszawa
Witajcie,
dla mnie wiara była ogromną pomocą, szczególnie tuż po diagnozie.
Nie wiem, czy można mówić, że Bóg tak chciał i w ogóle wydaje mi się, że rozstrzyganie dlaczego tak się stało nie ma sensu.
Mnie to spotkało i próbuję się w tym odnaleźć. Chociaż czasam, kiedy jest ciężko i przychodzi pokusa, by stawiać pytania dlaczego mnie to spotkało i budzi się żal do pana Boga, ale wiem, że to do niczego nie prowadzi i należy tego unikać.
Po prostu trzena Mu zaufać
dla mnie wiara była ogromną pomocą, szczególnie tuż po diagnozie.
Nie wiem, czy można mówić, że Bóg tak chciał i w ogóle wydaje mi się, że rozstrzyganie dlaczego tak się stało nie ma sensu.
Mnie to spotkało i próbuję się w tym odnaleźć. Chociaż czasam, kiedy jest ciężko i przychodzi pokusa, by stawiać pytania dlaczego mnie to spotkało i budzi się żal do pana Boga, ale wiem, że to do niczego nie prowadzi i należy tego unikać.
Po prostu trzena Mu zaufać
Andrzej
Amnezja, tak zgadzam się z tym co napisał ten ksiądz, że świat jest pełny cierpienia, chorób i bólu, bo to jest nieracjonalne, ale napisał też, że choć bezradny wobec bólu, cierpienia, choroby i zła , ale wierzący Chrystusowi, rozumiem go, bo wierzę i ufam BOGU, który jest ze mną codziennie.
Polecam książkę Nicki Vujicica Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!, autor trafił w dziesiątkę, ręce i nogi mam, ale tak jakbym ich nie miała, a ograniczeń coraz mniej, nie dlatego, że okoliczności się zmieniły to paskudztwo ciągle mam, tylko moje myślenie. Nicki powiedział, jeśli sam nie doświadczas cudu, bądź cudem dla innych! Mam wybór- i Ty go masz biorąc w swoje ręce odpowiedzialność za własne szczęście.
A moim szczęściem jest BÓG!
Polecam książkę Nicki Vujicica Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!, autor trafił w dziesiątkę, ręce i nogi mam, ale tak jakbym ich nie miała, a ograniczeń coraz mniej, nie dlatego, że okoliczności się zmieniły to paskudztwo ciągle mam, tylko moje myślenie. Nicki powiedział, jeśli sam nie doświadczas cudu, bądź cudem dla innych! Mam wybór- i Ty go masz biorąc w swoje ręce odpowiedzialność za własne szczęście.
A moim szczęściem jest BÓG!
Ja swoje dolegliwości potraktowałam jako część Bożego planu . Myślę, że rzeczy które nas spotykają mają na celu coś zmienić - nas, nasze otoczenie, poznać z nas ludźmi, którzy wniosą coś do naszego życia, bądź my do ich itp. Myślę, że wszystko co nas spotyka jest w gruncie rzeczy dla nas dobre i ma czemuś służyć. Ciężko oceniać proces podczas jego trwania, w procesie liczy się ostateczny cel, który moim zdaniem będzie Dobry.
manonim pisze:Ja swoje dolegliwości potraktowałam jako część Bożego planu . Myślę, że rzeczy które nas spotykają mają na celu coś zmienić - nas, nasze otoczenie, poznać z nas ludźmi, którzy wniosą coś do naszego życia, bądź my do ich itp. Myślę, że wszystko co nas spotyka jest w gruncie rzeczy dla nas dobre i ma czemuś służyć. Ciężko oceniać proces podczas jego trwania, w procesie liczy się ostateczny cel, który moim zdaniem będzie Dobry.
Też tak myślę jak Ty. Zgadzam się szczególnie z tą podkreśloną myślą.
Taka postawa jest raczej rzadkością.
Nazwał bym to perspektywą, dystansem. Gdzieś zasłyszałem takie powiedzenie. Nie próbujmy zmieniać na siłę to na co mamy znikomy wpływ, a raczej szukajmy tego co możemy zmienić. Powiem szczerze, mnie choroba przykładowo nauczyła i nadal uczy...CIERPLIWOŚCI.
czuję się jak młody orzeł
Dorotka u podnóża góry Krizevac
Kri¾evac (czyt. Kriżewac) to wzgórze wznoszące się ponad Medziugorjem (520 m), na którym parafianie 15 marca 1934 roku wznieśli krzyż ze zbrojonego betonu o wysokości 8,56 m. Na krzyżu wyryto napis: «Jezusowi Chrystusowi, Odkupicielowi rodzaju ludzkiego na znak wiary, miłości i nadziei, na pamiątkę 1900 rocznicy męki Jezusowej»..
droga krzyżowa
widoki na Medjugorie
pomnik o. O.Slavko Barbarica, który całe życie oddał posłudze w Medjugorie - zmarł na Krizevacu
krzyż na Krizevacu
niektórzy szli boso...
ale to już całkowita extrema, tam cały czas były takie kamienie...
Kri¾evac (czyt. Kriżewac) to wzgórze wznoszące się ponad Medziugorjem (520 m), na którym parafianie 15 marca 1934 roku wznieśli krzyż ze zbrojonego betonu o wysokości 8,56 m. Na krzyżu wyryto napis: «Jezusowi Chrystusowi, Odkupicielowi rodzaju ludzkiego na znak wiary, miłości i nadziei, na pamiątkę 1900 rocznicy męki Jezusowej»..
droga krzyżowa
widoki na Medjugorie
pomnik o. O.Slavko Barbarica, który całe życie oddał posłudze w Medjugorie - zmarł na Krizevacu
krzyż na Krizevacu
niektórzy szli boso...
ale to już całkowita extrema, tam cały czas były takie kamienie...
Uśmiechnij się
Dorota
DK - KWC
Dorota
DK - KWC
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 80 gości