Naprawiam swoje faux pas ;)
Moderator: Beata:)
- joanna_nick
- Posty: 912
- Rejestracja: 2013-03-19, 22:06
- Lokalizacja: Warszawa
- joanna_nick
- Posty: 912
- Rejestracja: 2013-03-19, 22:06
- Lokalizacja: Warszawa
Ależ jesteście przemiłe dziewczyny
Anula Aura Zośka wielkie dzięki za powitanie i komplementy
artystyczna dusza??? no tak... tylko dusza mi została , bo ręka już nie ma tej precyzji niezbędnej do "twórczości", już nawet nie pamiętam kiedy coś stworzyłam, a tak mi się marzyło, ze może na emeryturze wrócę/zacznę malować albo coś... życie lubi niespodzianki, a jak ktoś tak ja ja ignoruje "talenta", to czasami potrafi się nawet zemścić
anegdotka z mojego życia:
studiowałam architekturę, jednym z przedmiotów do zaliczenia było malarstwo... a ja nigdy jakoś specjalnych ciągot do malowania nie posiadałam - no owszem rysunek ołówkiem, piórkiem i węglem to ok, ale malowanie??? niekoniecznie - no ale zaliczyć było trzeba.
Była jakaś martwa natura ustawiona na środku sali + dowolny temat... no to coś stworzyłam i z pewną nieśmiałością oczekiwałam na wyrok [czyt. ocenę] - a zajęcia mieliśmy z Franciszkiem Maśluszczakiem, więc w sumie z niekiepskim profesjonalistą
A uroczy pan Franio popatrzył, pokiwał głową i rzekł: no techniki to Ty nie masz [no bo i skąd, skoro pędzel w ręku miałam poprzednio w podstawówce], ale takiego talentu nie wolno Ci zmarnować! pięć plus [w skali pięciostopniowej] byłam dumna jak paw , ale... malować nie zaczełam...
a a propos pana Franciszka - jeszcze jedna anegdotka tym razem o moim małżu [studiowaliśmy razem], małż pracuje w zawodzie, ale zdradzę tu pewną małą tajemnicę - jest daltonistą [więc kolory na projektach ja dobieram;)]
jak malowaliśmy tę martwą naturę, to mój biedny przyszły ślubny [jeszcze nie byliśmy parą] biegał ze swoimi farbkami i pytał wszystkich wskazując palcem na środek: a to to którym kolorem mam malować??? [Pana Frania z reguły wówczas nie było - wpadał na sale tylko co jakiś czas robiąc inspekcję, jak nam idzie].
Podczas takiej inspekcji P. Franio stanął przy pracy małżu, popatrzył, jak to on pokiwał głową i rzekł: wie pan co... jak byłem na malarstwie, na pierwszym roku miałem takiego przyjaciela, podobnego do pana... no i wie pan - on na drugi rok przeniósł się na grafikę! Niech pan się już nie męczy! [i zaliczył mu na państwowe trzy ] - fajny facet, prawda?
ale się rozpisałam... no i jak zwykle dowcip mi się a propos przypomniał, ale pójdę na odpowiedni wątek...
Anula Aura Zośka wielkie dzięki za powitanie i komplementy
artystyczna dusza??? no tak... tylko dusza mi została , bo ręka już nie ma tej precyzji niezbędnej do "twórczości", już nawet nie pamiętam kiedy coś stworzyłam, a tak mi się marzyło, ze może na emeryturze wrócę/zacznę malować albo coś... życie lubi niespodzianki, a jak ktoś tak ja ja ignoruje "talenta", to czasami potrafi się nawet zemścić
anegdotka z mojego życia:
studiowałam architekturę, jednym z przedmiotów do zaliczenia było malarstwo... a ja nigdy jakoś specjalnych ciągot do malowania nie posiadałam - no owszem rysunek ołówkiem, piórkiem i węglem to ok, ale malowanie??? niekoniecznie - no ale zaliczyć było trzeba.
Była jakaś martwa natura ustawiona na środku sali + dowolny temat... no to coś stworzyłam i z pewną nieśmiałością oczekiwałam na wyrok [czyt. ocenę] - a zajęcia mieliśmy z Franciszkiem Maśluszczakiem, więc w sumie z niekiepskim profesjonalistą
A uroczy pan Franio popatrzył, pokiwał głową i rzekł: no techniki to Ty nie masz [no bo i skąd, skoro pędzel w ręku miałam poprzednio w podstawówce], ale takiego talentu nie wolno Ci zmarnować! pięć plus [w skali pięciostopniowej] byłam dumna jak paw , ale... malować nie zaczełam...
a a propos pana Franciszka - jeszcze jedna anegdotka tym razem o moim małżu [studiowaliśmy razem], małż pracuje w zawodzie, ale zdradzę tu pewną małą tajemnicę - jest daltonistą [więc kolory na projektach ja dobieram;)]
jak malowaliśmy tę martwą naturę, to mój biedny przyszły ślubny [jeszcze nie byliśmy parą] biegał ze swoimi farbkami i pytał wszystkich wskazując palcem na środek: a to to którym kolorem mam malować??? [Pana Frania z reguły wówczas nie było - wpadał na sale tylko co jakiś czas robiąc inspekcję, jak nam idzie].
Podczas takiej inspekcji P. Franio stanął przy pracy małżu, popatrzył, jak to on pokiwał głową i rzekł: wie pan co... jak byłem na malarstwie, na pierwszym roku miałem takiego przyjaciela, podobnego do pana... no i wie pan - on na drugi rok przeniósł się na grafikę! Niech pan się już nie męczy! [i zaliczył mu na państwowe trzy ] - fajny facet, prawda?
ale się rozpisałam... no i jak zwykle dowcip mi się a propos przypomniał, ale pójdę na odpowiedni wątek...
W życiu nie chodzi o czekanie, aż burza minie ... Chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu. Vivian Greene
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 468 gości