Witam wszystkich. "bratnie dusze". Może pare słów o sobie. Mam na imię Marta, męża i dwóch synów: Michał (tat 12) i Kamilek (17 miesięcy). Jak sobie teraz pomyślę to na sm chruję od jakiś 14 lat od zapalenia nerwu wzrokowego. Potem długo cisza, aż 7 lat temu zaczęły mi się dziać dziwne rzeczy z nogami. Byłam u różnych neurologów, których zaleceniem była "obserwacja". Dopiero w lutym tego roku powaliło mnie z nóg i wylądowałam w szyitalu. Rezonans i punkcja - diagnoza sm. Szok i załamanie. Już teraz jest lepiej. Wróciłam w miarę do siebie o ile można. W niedzielę jadę do sanatorium poćwiczyć sobie. Od czerwca jestem na Avonex-ie no i jest różnie. Jednakże po ostatnim zastrzyku jest tak jakby lepiej. W każdym bądź razie nie poddam się. Załatwię rentę i pójdę do pracy. Choroba dożywotnia więc należy ją zaakceptować (inaczej się nie da). Myślę, że na ten rzut wpłynęło wiele rzeczy, które w krótkim czsię się wydarzyły w moim życi. To może tyle, bo się rozgadałam niesamowicie. Jak macie jakieś pytania do mnie to czekam, zapewne odpowiem.
Pozdrowionka wszystkim no i uszy do góry (co nas nie zabije to nas wzmocni).
Hejka
Moderator: Beata:)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości