Po kilku miesiącach podczytywania forum postanowiłam dołączyć, co niniejszym czynię, ale z drugiej strony boję się, ze pisząc tu godzę się z chorobą i przyjmuję ją do wiadomości, a nie jest tak, bo ja nie chcę się pogodzić i nie umiem. I nie bardzo w nią wierzę. Ale nie o tym miałam pisać, na żale też przyjdzie czas.
Przede wszystkim: dzień dobry wszystkim!
Całą historia zaczęła się w marcu tego roku, a dokładnie 2 marca, kiedy to rano, gdy szłam do pracy, wpadło mi coś do oka. Właściwie to tylko tak mi się wydawało, że wpadło. Po jakiejś godzinie nadal nie chciało wyjść, a na dodatek w polu widzenia pojawiła się ciemna plama, zdrętwiały usta i czułam się jak pijana. Jak ja wytrzymałam ten dzień w pracy, nie wiem, a jeszcze mieliśmy wtedy wizytę "góry" i ja z tą "górą" rozmawiałam, a czułam się jakbym pól flaszki wypiła.
Oczywiście pojechałam do okulisty. Za dwa dni na lewe oko nie widziałam kompletnie nic. Zdrętwienie ustąpiło. Okulista zaordynował sterydy (dexametason) i nakazał udać się do laryngologa (bo powiedziałam, że od wielu lat mam problemy z zatokami i uznał, ze to może być od tego) i do neurologa, bo bardzo możliwe, że to pierwszy objaw sm. Co? Sm? żarty jakieś. Ja w pełni sił, zdrowa, młoda.. ok, niech mu będzie. Powiedział, ze to pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego. Ja biegiem do internetu i w płacz.
Miałam robiony rezonans, wyszło podejrzenie procesu demielinizacyjnego, jakieś drobne ogniska. Za pół roku kolejny rezonans, tamte ogniska mniejsze, ale są i jakieś nowe. Lekarka stwierdziła, że jestem okazem zdrowia, to było 14 grudnia. 18 grudnia zdrętwiała mi prawa strona ciała, poszłam do lekarza rodzinnego pytać, czy mam się martwic, on na to, że nie bardzo i zapisał mi Neurovit. Zdrętwienie powoli ustąpiło, oprócz prawej stopy. A od wczoraj mam zdrętwiałą całą prawą dłoń, gorzej niż wcześniej, bo nie dość, że zdrętwiała, to jeszcze jakby milion igieł w niej siedziało, okropne uczucie.
Powiedzcie mi, czy to coś poważnego? Co mam robić?
Boje się trochę. Aha, wczoraj znowu chodziłam jak pijana, to znaczy, myślenie miałam ok, ale taka karuzela w głowie. Wizytę o neurologa mam 10 stycznia.
Proszę, poradźcie..
Dzień dobry :)
Moderator: Beata:)
cześć Magdalenka, ja zarejestrowałam się parę dni temu, a o tym, że mam sm wiem od tygodnia. Ja także nie potrafię się z tym pogodzić i cały czas wertuję internet w poszukiwaniu chorób które mają podobne objawy do sm. Cały czas mam nadzieję że to nie TO. Również mam zdrętwiałe kończyny ale wychodząc ze szpitala dostałam receptę na Metypred i cały czas czekam na poprawę. Póki ci bezskutecznie...
życzę Ci powodzenia.
Pozdrawiam!
życzę Ci powodzenia.
Pozdrawiam!
Magdalenka pisze:boję się, ze pisząc tu godzę się z chorobą i przyjmuję ją do wiadomości, a nie jest tak, bo ja nie chcę się pogodzić i nie umiem. I nie bardzo w nią wierzę.
Magdalenko, ja też nie umiem i nie chcę już tak ponad 20 lat.
A to forum mi tylko pomaga, więc nie bój się.
Tu nie jesteś z tym sama.
Witaj w eSMowym gronie.
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
Witaj Magdalenko.Podpisuję sie pod słowami Reni-caałkowicie (Reniu-mogę chyba )
Co z ręką-jeśli bedziesz się ogólnie gorzej czuła(równowaga,wzrok,lub inne) to ja bym lekarza,ale jesli nie poczekałabym,dziś i tak kogo mogą to odpuszczą.Ale może ci przejdzie samo,dużo ludzi tak ma ja też.
Trzymaj się
Co z ręką-jeśli bedziesz się ogólnie gorzej czuła(równowaga,wzrok,lub inne) to ja bym lekarza,ale jesli nie poczekałabym,dziś i tak kogo mogą to odpuszczą.Ale może ci przejdzie samo,dużo ludzi tak ma ja też.
Trzymaj się
Blanka
Blanko, ogólnie to czuję się jak na jakimś haju, jakkolwiek człowiek się na tym czuje jak pisałam wcześniej - karuzela w głowie.
Wiecie, co mnie bardzo martwi? Praca, konkretnie, ze nie dam rady ze wszystkim, że nie znajdę zrozumienia. Ostatnio musiałam się zwolnić, bo mi kręciło się strasznie w głowie. A to może się zdarzać coraz częściej. Smutno mi.
Wiecie, co mnie bardzo martwi? Praca, konkretnie, ze nie dam rady ze wszystkim, że nie znajdę zrozumienia. Ostatnio musiałam się zwolnić, bo mi kręciło się strasznie w głowie. A to może się zdarzać coraz częściej. Smutno mi.
WitajMagdalenka
Dzisiaj i jutro, to taki specyficzny czas, że ciężko będzie znaleźć lekarza, który cokolwiek mądrego Ci może zaproponować. Być może samo przejdzie, a być może zaraz po Nowym Roku udaj się do rodzinnego lub od razu do szpitala.
Mogę Ci tylko z całą pewnością doradzić spokój, bo nerwy nasilają każdą najmniejszą naszą dolegliwość. Wiem, że jesteś w szoku, jak z resztą każdy z nas tutaj był kiedyś, ale to minie. Też byłem kiedyś okazem zdrowia.
Pozdrawiam.
Dzisiaj i jutro, to taki specyficzny czas, że ciężko będzie znaleźć lekarza, który cokolwiek mądrego Ci może zaproponować. Być może samo przejdzie, a być może zaraz po Nowym Roku udaj się do rodzinnego lub od razu do szpitala.
Mogę Ci tylko z całą pewnością doradzić spokój, bo nerwy nasilają każdą najmniejszą naszą dolegliwość. Wiem, że jesteś w szoku, jak z resztą każdy z nas tutaj był kiedyś, ale to minie. Też byłem kiedyś okazem zdrowia.
Pozdrawiam.
Wojtek
blanka pisze:(Reniu-mogę chyba
bierz blanko wszystko co Ci trzeba, bez żenady.
Magdalenka, jak objawy się nasiliły jak np to drętwienie , do tego dochodzą nowe inne, np. zawroty głowy, trzeba do lekarza. Dzisiaj pewnie odeślą Cię do domu ale jutro pod wieczór radziła bym na izbę przyjęć.
Dzisiaj weź magnez, potas i wytrwaj.
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
Hej homag czy raczej Wojtku?
W szoku to ja byłam na samym początku, dziś szok minął, ale nadal czuję, że stała się wielka niesprawiedliwość. Owo sławetne dlaczego ja.
Zwyczajnie nie wiem, co robić ze sobą. Całe lato czułam się świetnie, a dopiero teraz jakaś masakra.
Postaram się uspokoić. Choć to trudne. Dziękuję.
W szoku to ja byłam na samym początku, dziś szok minął, ale nadal czuję, że stała się wielka niesprawiedliwość. Owo sławetne dlaczego ja.
Zwyczajnie nie wiem, co robić ze sobą. Całe lato czułam się świetnie, a dopiero teraz jakaś masakra.
Postaram się uspokoić. Choć to trudne. Dziękuję.
Magdalenka pisze:Owo sławetne dlaczego ja.
Ja przestałam o to pytać . kiedy zaczełam szukać w myślach, że zamiast mnie mógł by zachorować ...
Nie znalazłam nikogo, nawet wroga czy w dobre ręce i tak jedziemy z tym, koksem
Nie denerwuj się, choć wiem że łatwo mówić.
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
Reniu, sławetnego.. nie mówię głośno, tylko w myślach tak sobie
Jest jeden pozytywny aspekt tego całego bajzlu z SM - jak mnie okulista wysłał do laryngologa, to się okazało po tomografie, ze mam przegrodę nosowa krzywą jak fale Dunaju i jakieś kolce w nosie.. i być może stąd te chore zatoki od lat leczone bezskutecznie antybiotykami w maju miałam prostowanie przegrody nosowej i od tamtej pory nawet marnego kataru nie miałam cudownie tak bez kataru.
Jest jeden pozytywny aspekt tego całego bajzlu z SM - jak mnie okulista wysłał do laryngologa, to się okazało po tomografie, ze mam przegrodę nosowa krzywą jak fale Dunaju i jakieś kolce w nosie.. i być może stąd te chore zatoki od lat leczone bezskutecznie antybiotykami w maju miałam prostowanie przegrody nosowej i od tamtej pory nawet marnego kataru nie miałam cudownie tak bez kataru.
Magdalenka pisze: czy raczej Wojtku?
Jasne, że Wojtek. Homag, to dla mnie, abym mógł się zalogować.
Magdalenka, nie znajdziesz odpowiedzi na " dlaczego ja ", bo jej nie ma. I szkoda zajmować sobie tym nasze głowy.
Na tym forum jest coś takiego, co często poprawia nasze złe samopoczucie, pomaga wyleźć z dołka, sprawić, że wirtualna kawa będzie smakować jak ta prawdziwa.
Zaglądaj często do pogaduszek, bo...warto.
Wojtek
Witam i ja
Z wszystkimi przedmówcami zgadzam się całkowicie. A jeśli chodzi o Twoje obawy...
Z wszystkimi przedmówcami zgadzam się całkowicie. A jeśli chodzi o Twoje obawy...
... to wszystko zależy od tego, gdzie pracujesz, no i z kim masz do czynienia. Dla mnie sprawa pracy jest tym ważniejsza, że jestem sama (z mężem rozstałam się jeszcze przed diagnozą), czyli mogę liczyć tylko na siebie. Więc trochę stresu mam Tymczasem najpierw właściwie dzięki koleżankom z pracy trafiłam do szpitala (zmusiły mnie i zawiozły na izbę), nie miałam problemu z pierwszym miesięcznym zwolnieniem i kolejnymi dwoma tygodniowymi wizytami w szpitalach. Ze strony szefostwa też nie mam żadnych przykrości (fakt, duża firma, więc na pewno łatwiej niż kilkuosobowy zespół). Na szczęście dość łagodnie wszystko przechodzę, więc nie ma potrzeby zwolnień (w tym roku nie byłam na żadnym ), no i raczej można na mnie liczyć. A że czasami mam gorszy moment A kto ich nie ma Jeszcze mi przypominają, jak dwa lata temu chodziłam jak pijana, obijałam się o drzwi i jeszcze nie mogłam się zalogować do kompa, bo w dobre klawisze nie trafiałam. Ale pomogli i jest ok. Ludzie nie są źli... w większości... taką mam przynajmniej nadziejęMagdalenka pisze:Wiecie, co mnie bardzo martwi? Praca, konkretnie, ze nie dam rady ze wszystkim, że nie znajdę zrozumienia. Ostatnio musiałam się zwolnić, bo mi kręciło się strasznie w głowie. A to może się zdarzać coraz częściej. Smutno mi.
Pozdrawiam
SylwiU
SylwiU
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości