Cześć...
: 2013-09-05, 18:13
Mam na imię Ola. Lat 21. Diagnoza w styczniu (to już ok 8 miesięcy), chociaz ponad półtora roku wcześniej działy się dziwne rzeczy, którze lakrze bagatelizowali. Pierwsze 2 małe zmiany w mózgu wg nich okręsline jako "okołopłodowe". Dpoiero w styczniu gdy zgłaszałam drętweinie nóg w spoczynku ukazała się zmiana w rdzeniu kręgowym.
Kiedy pierwsze objawy się pojawiały studiowałam neurobiolgię. SM i inne choroby neurodegeneracyjne były wszędzie...Wykłady/prezentacje/nawet moja praca na koniec roku z jednego przedmiotu. Już wtedy podejrzewałam, że to może być to, ale z pomoca bagatelizujących wszystko lekarzy wypierałam to ze świadomości.
Zmieniłam studia. Aktualnie skończyłam pierwszy rok stomatologii. Na kilka dni przed sesją zimową dostałam w szpitalu diagnozę. A raczej Solu-medrol, bo po wszystkich wmawianiach mi że mam urojenie że mogę być chora żaden lekarz chyba nie miał odwagi żeby wprost powiedzieć mi co mam. Rzecz jasna rok neurobiologii wcześniej wystarczał do tego żebym zrozumiała sama, niemniej jednak takie potraktowanie mnie w szpitalu "podamy Ci lek i będzie dobrze, nic się nie martw" było dość nieprofesjonalne.
Aktualnie poza tym, że ciągle boję się rzutu i mam zaczerwienioną skórę po zastrzykach, nic niepokojącego się nie dzieje. Tylko pozostaje problem studiów. Wiem, że są ludzie którzy mając SM studiują medycynę. W sumie do tego nie powinno być żadnych przeciwskazań (bo zawsze można skończyć w gabinecie podbijając recepty, nie każdy musi być chirurgiem). Obawiam się, że nawet jeżeli skończę te studia, to mogę mieć problem z wykonywaniem zawodu. Rzecz jasna na razie nie mam problemów z rzeczami manualnymi, a po praktykach w szpitalu widze też że nic nie dzieje się w kontakcie z pacjentem i nawet dość precyzyjne działania wykonuję bez problemu.
Ale boję się co będzie jutro, za rok, za 4...
Ogólnie może ktoś będzie w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Mój chłopak namawia mnie do zmiany kierunku, właśnie na lekarski. Z tym, że wiązałoby się to z wizytą u dziekana i wprost poinformownaiu o chorobie. Boję się, że jeżeli nie zgodzi się na przeniesienie mnie na lekarski, moja choroba może okazać się przeciwwskazaniem do kontynuacji studiowania stomatologii i wtedy już tego nie ukryję. Zastanawiam się, czy np. mogłabym zostać skreślona z listy studentów z tego powodu (bo np baliby się, że zrobię pacjentowi krzywdę na zajęciach w klinice)? Nigdzie nie znalazłam informacji na temat traktowania studentów z SM, może Wy coś wiecie?
Ale się rozpisałam...
Kiedy pierwsze objawy się pojawiały studiowałam neurobiolgię. SM i inne choroby neurodegeneracyjne były wszędzie...Wykłady/prezentacje/nawet moja praca na koniec roku z jednego przedmiotu. Już wtedy podejrzewałam, że to może być to, ale z pomoca bagatelizujących wszystko lekarzy wypierałam to ze świadomości.
Zmieniłam studia. Aktualnie skończyłam pierwszy rok stomatologii. Na kilka dni przed sesją zimową dostałam w szpitalu diagnozę. A raczej Solu-medrol, bo po wszystkich wmawianiach mi że mam urojenie że mogę być chora żaden lekarz chyba nie miał odwagi żeby wprost powiedzieć mi co mam. Rzecz jasna rok neurobiologii wcześniej wystarczał do tego żebym zrozumiała sama, niemniej jednak takie potraktowanie mnie w szpitalu "podamy Ci lek i będzie dobrze, nic się nie martw" było dość nieprofesjonalne.
Aktualnie poza tym, że ciągle boję się rzutu i mam zaczerwienioną skórę po zastrzykach, nic niepokojącego się nie dzieje. Tylko pozostaje problem studiów. Wiem, że są ludzie którzy mając SM studiują medycynę. W sumie do tego nie powinno być żadnych przeciwskazań (bo zawsze można skończyć w gabinecie podbijając recepty, nie każdy musi być chirurgiem). Obawiam się, że nawet jeżeli skończę te studia, to mogę mieć problem z wykonywaniem zawodu. Rzecz jasna na razie nie mam problemów z rzeczami manualnymi, a po praktykach w szpitalu widze też że nic nie dzieje się w kontakcie z pacjentem i nawet dość precyzyjne działania wykonuję bez problemu.
Ale boję się co będzie jutro, za rok, za 4...
Ogólnie może ktoś będzie w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Mój chłopak namawia mnie do zmiany kierunku, właśnie na lekarski. Z tym, że wiązałoby się to z wizytą u dziekana i wprost poinformownaiu o chorobie. Boję się, że jeżeli nie zgodzi się na przeniesienie mnie na lekarski, moja choroba może okazać się przeciwwskazaniem do kontynuacji studiowania stomatologii i wtedy już tego nie ukryję. Zastanawiam się, czy np. mogłabym zostać skreślona z listy studentów z tego powodu (bo np baliby się, że zrobię pacjentowi krzywdę na zajęciach w klinice)? Nigdzie nie znalazłam informacji na temat traktowania studentów z SM, może Wy coś wiecie?
Ale się rozpisałam...